Przyrodni brat norweskiej księżnej Mette-Marit jest wśród ofiar piątkowej masakry na wyspie Utoya - poinformowały w poniedziałek źródła na norweskim dworze królewskim.
Rzeczniczka dworu Marianne Hagen powiedziała, że zabity to niepełniący w momencie zamachu służby policjant Trond Berntsen, syn ojczyma Mette-Marit, który zmarł w 2008 roku.
W poniedziałek o godz. 13 ma się rozpocząć pierwsza rozprawa podejrzanego o przeprowadzenie w piątek krwawych zamachów w Norwegii Andersa Behringa Breivika.
Jego adwokat powiedział, że Breivik ma "dwa życzenia: po pierwsze, chce, by jego rozprawa była publiczna, a po drugie, by mógł mieć na sobie mundur". "Nie wiem, o jaki mundur chodzi" - dodał adwokat.
Tymczasem prokurator będzie domagał się posiedzenia za zamkniętymi drzwiami. Jak informuje w poniedziałek norweski dziennik "VG", wbrew życzeniu Breivika na rozprawie nie będzie przedstawicieli mediów.
Sąd ma orzec o aresztowaniu Breivika. Jak podano w poniedziałkowym komunikacie sądu, "prokurator zażąda ośmiotygodniowego aresztu". Według norweskiego prawa, maksymalny czas orzeczonego aresztu wynosi cztery tygodnie, ale w wyjątkowych sytuacjach może to być osiem tygodni.
Jak informował adwokat Breivika, chce on w poniedziałek "wytłumaczyć, dlaczego to zrobił".
Uzbrojony w karabin automatyczny i pistolet 32-letni Breivik przez około godzinę strzelał do uczestników obozu, zorganizowanego na wyspie Utoya przez młodzieżową przybudówkę współrządzącej w Norwegii Partii Pracy. Według ostatniego bilansu, zginęło tam co najmniej 86 osób. W wybuchu samochodu-pułapki, który Breivik zdetonował wcześniej w dzielnicy rządowej w Oslo, śmierć poniosło co najmniej siedem osób.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.