Donald Trump
Donald Trump
z żoną Melanią. Czyżby?
JIM LO SCALZO /PAP

"WSJ": Trump wreszcie zobaczył w Rosji przeszkodę na drodze do pokoju?

PAP

publikacja 25.04.2025 17:17

Według relacji osób z otoczenia Trumpa, był on zaskoczony postawą przywódcy Rosji Władimira Putina.

Donald Trump wreszcie zobaczył w Rosji przeszkodę na drodze do pokoju - ocenił dziennik "Wall Street Journal" analizując działania prezydenta USA od momentu jego powrotu do Białego Domu w styczniu br. Według relacji osób z otoczenia Trumpa, był on zaskoczony postawą przywódcy Rosji Władimira Putina w negocjacjach o rozejmie na Ukrainie.

W czwartek prezydent USA wyraził swoje niezadowolenie z powodu rosyjskiego ataku rakietowego na Kijów, w którym zginęło 12 osób. "Władimirze, PRZESTAŃ! 5000 żołnierzy ginie co tydzień" - napisał Trump na platformie Truth Social.

"WSJ" zwrócił uwagę, że Trump rzadko krytykował Putina, a opublikowany post jest oznaką irytacji, co potwierdzają źródła w otoczeniu gospodarza Białego Domu.

Według Thomasa Grahama z Council on Foreign Relations, Trump dotychczas atakował Ukrainę bo wiedział, że łatwiej jest na nią wywrzeć presję niż na Rosję. Trump najpewniej zaczyna rozumieć, że współpraca z Putinem, jakiej oczekiwał, może się nie udać, jednak specjalny wysłannik prezydenta USA Steve Witkoff zdaje się nadal wierzyć w szczere intencje Putina, z którym kolejny raz spotkał się w piątek w Moskwie.

Graham ocenił, że brak doświadczenia Witkoffa w relacjach z Rosjanami, może sprawiać, że Waszyngton ma niejasny pogląd na gotowość Moskwy na rozejm, ponieważ specjalny wysłannik prezydenta zdaje się nie mieć wyczucia co do stanowiska Kremla.

Zdaniem Tatiany Stanowej z Carnegie Russia Eurasia Center w Berlinie, Putin nie śpieszy się z podpisaniem rozejmu, ale może to zrobić, aby definitywnie ujarzmić prezydenta USA. Jednocześnie rosyjskim władzom udało się uzyskać od administracji USA kilka ustępstw m.in. uznanie bezprawnie zaanektowanego w 2014 r. Krymu, zablokowanie dążeń Ukrainy do NATO i de facto akceptację rosyjskiej okupacji ok. 20 proc. terytorium Ukrainy.

"Putin będzie się starał wytłumaczyć (Amerykanom), że Rosja najzwyczajniej w świecie nie może odpuścić Ukrainy, bo jest to dla niej sprawa egzystencjalna" - dodała Stanowaja. Zarazem Putin powie administracji Trumpa, że "USA i Rosja to wielkie kraje, które dla dobra pokoju na świecie muszą utrzymywać dobre stosunki" - podkreśliła ekspertka.

Członek amerykańskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego za kadencji prezydenta Joe Bidena, Eric Green stwierdził, że Rosjanie nie zawrą żadnego porozumienia dopóki będą przeważać na polu walki i dostawać kolejne ustępstwa od Amerykanów. "Dlaczego (Rosjanie) mieliby się śpieszyć?" - zapytał Green.

***

Według magazynu Trump najprawdopodobniej będzie zapamiętany jako lider, który odstąpił od polityki zagranicznej prowadzonej latami przez prezydentów z ramienia Republikanów i Demokratów. "Time" napisał, że Trump zraził do siebie sojuszników z NATO oraz stanął po stronie Rosji w rosyjskiej wojnie przeciwko Ukrainie.

W rozmowie z periodykiem amerykański prezydent oskarżył Ukrainę o doprowadzenie do wybuchu wojny. "Myślę, że przyczyną rozpoczęcia wojny było to, kiedy zaczęto mówić o dołączeniu do NATO" - oświadczył amerykański przywódca.

Jak napisał "Time", układ pokojowy, który stara się wprowadzić Trump, zakłada przekazanie Rosji ok. 20 proc. terytorium Ukrainy.

"Krym zostanie przy Rosji" - oznajmił Trump w godzinnej rozmowie z magazynem "Time" przeprowadzonej 22 kwietnia, w której Trump przedstawił pierwsze miesiące swojej drugiej kadencji prezydenckiej jako niezaprzeczalny sukces.

Według mediów, w tym portalu Axios, propozycja pokojowa USA dla Rosji i Ukrainy zawiera punkt o uznaniu rosyjskiej suwerenności nad Krymem, który Moskwa anektowała w 2014 r.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski odrzucił możliwość prawnego uznania okupacji Krymu, podkreślając, że byłoby to sprzeczne z konstytucją Ukrainy. W środę Trump oświadczył, że wykluczanie przez Zełenskiego prawnego uznania aneksji półwyspu jest bardzo szkodliwe dla negocjacji pokojowych. Stwierdził przy tym, że nikt nie prosi Ukrainy o uznanie aneksji, lecz jednocześnie wytknął, że Ukraina nie stawiła zbrojnego oporu Rosji przed okupacją półwyspu.

***

Francuski dziennik "Le Figaro" ocenia w piątek, że Stany Zjednoczone przechodzą od wsparcia Ukrainy do "sojuszu z Moskwą przeciwko Kijowowi" i w ten sposób dokonuje się zmiana sojuszy, która zaczęła się kształtować wraz z powrotem Donalda Trumpa do Białego Domu.

W artykule wstępnym dziennik ocenia, że Trump, w formie "wóz albo przewóz", "chce narzucić (prezydentowi Ukrainy) Wołodymyrowi Zełenskiemu" pokój, który faworyzuje żądania Władimira Putina, jak uznanie aneksji Krymu i rezygnację Ukrainy z członkostwa w NATO.

"Wybór zaoferowany przez Trumpa sprowadza się do dwóch form kapitulacji: pokój na jego warunkach - które są warunkami Putina - lub +strata kraju+ w ciągu trzech lat" - dodaje "Le Figaro".

Przypominając, że nawet Chiny nie uznały aneksji Krymu, dziennik dodaje, że "gospodarz Kremla nie mógł marzyć o lepszym sojuszniku".

Ocenia, że Trump "nie czyni niczego, by rozwiać podejrzenia" dotyczące "wpływu z zagranicy", które pojawiły się podczas jego pierwszej kadencji. Według "Le Figaro" prezydent USA "zneutralizował" wszelkie śledztwa dotyczące rosyjskich ingerencji i zbrodni wojennych na Ukrainie.

"Jego ambicją byłoby wyrwanie Moskwy spod wpływu Pekinu, ale to oznacza niedocenianie ich wspólnego pragnienia, jakim jest zakończenie dominacji amerykańskiej" - zauważa "Le Figaro". To również - ostrzega - niedocenianie "zdolności Putina do jednoczesnej gry na kilka frontów".

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona

Reklama

Reklama