W policyjnym Fiacie Ducato, który śmiertelnie potrącił kibica zielonogórskiej drużyny żużlowej, jechało dziewięciu policjantów - poinformował PAP rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski.
Jak dodał, w żadnym z zeznań dotychczas przesłuchanych świadków nie pojawia się wątek osoby postronnej, która miałaby udzielać pomocy poszkodowanemu kibicowi. Taka informacja pojawiła się w mediach.
"Policjant, który prowadził samochód i udzielał pomocy rannemu mężczyźnie, jest bardzo dobrze przeszkolony w zakresie udzielania pierwszej pomocy" - zaznaczył Sokołowski.
W nocy z niedzieli na poniedziałek po fecie z okazji zdobycia przez zielonogórską drużynę żużlową mistrzostwa Polski doszło do wypadku. Nieoznakowany policyjny radiowóz potrącił 23-letniego kibica. Mężczyzna w wyniku odniesionych obrażeń zmarł. To tragiczne zdarzenie spowodowało zamieszki w mieście. Tłum obrzucił policjantów m.in. kamieniami. Zniszczone zostały nie tylko radiowozy, ale także inne auta, wybijano witryny sklepów, zdemolowana została stacja benzynowa, salon samochodowy, przystanki autobusowe.
"Rannych zostało w sumie 16 policjantów. W najpoważniejszym stanie są dwie policjantki. Pozostali mają urazy rąk, nóg, głowy, ogólne potłuczenia" - poinformował rzecznik KGP.
W tej sprawie prokuratura prowadzi już trzy śledztwa. Jedno dotyczy potrącenia 23-letniego kibica przez policyjny samochód. Drugie - czynnej napaści na dwie funkcjonariuszki policji. Jedna miała zostać kopnięta w twarz, w wyniku czego ma złamaną szczękę, druga zaatakowana kamieniem albo butelką - ma wstrząs mózgu. Trzecie postępowanie wszczęto w sprawie zniszczenia mienia przez uczestników zamieszek.
Jak informowała w poniedziałek prokuratura, z jej wstępnych ustaleń wynika, że kibic przebiegał przez drogę przedzieloną pasem zieleni w niedozwolonym miejscu. Prawdopodobnie rozmawiał przez telefon komórkowy.
Policjant, który prowadził radiowóz, był trzeźwy. Według prokuratury w tej chwili nie ma też dowodów świadczących o tym, że jechał z prędkością większą niż 50 km/h.
"Zamieszki, które nastąpiły po tym wypadku, to efekt m.in. plotek - które były niepotrzebne, krążyły i rodziły agresję. Pierwsze z nich mówiła m.in. o tym, że jakiś policjant zabił kibica, później przekazywano sobie m.in., że policjanci zamieniali się miejscami w samochodzie i że zmieniano jego tablice rejestracyjne. Te informacje nie są prawdziwe. Od początku wiadomo było, kto prowadził" - zaznaczył Sokołowski.
Przypomniał, że w Zielonej Górze są policjanci z Biura Kontroli KGP, którzy analizują okoliczności tragedii.
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.