Coś się stało

Andrzej Macura

Pusty gest? Okazuje się, że nie tylko.

Coś się stało

Podpisanie w Hawanie przez papieża Franciszka i patriarchę Moskwy Cyryla I wspólnej deklaracji wywołało różne opinie. Z perspektywy dwóch tygodni można już jednak zauważyć pozytywne jej efekty. Oto metropolita Hilarion,  przewodniczący Wydziału Zewnętrznych Kontaktów Kościelnych Patriarchatu Moskiewskiego ( i jednocześnie metropolita wołokołamski) wyraził w ostatnich dniach opinię, że „wystąpienia niektórych duchownych i wiernych rosyjskiego prawosławia przeciwko zbliżeniu chrześcijan różnych wyznań są grzechem”. Jeg zdaniem – i to dość znamienne ludzi tych wcale nie należy uspokajać, że nic takiego się nie stało. Wręcz przeciwnie: trzeba ich „wezwać do nawrócenia i odszukania na kartach Ewangelii słów modlitwy i przykazania Chrystusa o jedności Jego uczniów”.

Przyznaję, jestem zaskoczony. Swego czasu wydawało mi się, że faktycznie może się on przyczynić do zbliżenia między Rzymem a rosyjskim prawosławiem. Jednak późniejsze jego wypowiedzi zdawały się tym nadziejom przeczyć; wydawało mi się, że to wszystko działania pozorowane. A tu proszę: nie tylko był jednym z animatorów podpisania wspomnianego porozumienia, ale także jasno i kategorycznie opowiada się za szukaniem pełnej jedności. Nie tylko współdziałaniem chrześcijan na tym czy innym poletku wspólnych interesów. Naprawdę jestem mile zaskoczony. I naprawdę bardzo się cieszę. Tym bardziej, że parę dni temu o dniu, kiedy katolicy i prawosławni razem będą mogli sprawować Eucharystię ciepło wyraził się sam patriarcha Cyryl I.

Przy okazji możemy jednak zobaczyć też to, o czym niby od dawna wiadomo, ale co dla obserwatorów nie za głęboko znających prawosławie mogło nie być oczywiste. W Kościele tym istnieje dość silny opór przed ekumenizmem. Wielu uważa go za zdradę. Nic nadzwyczajnego, podobne głosy pojawiają się i wśród katolików. Ale chyba jednak nasi bracia mają z tym znacznie większy kłopot. Zwłaszcza że, jak pokazuje historia, za taką rzekomą zdradę dość łatwo w prawosławiu stracić wpływy i stanowisko. Tym większe uznanie dla ich odwagi przeciwstawienia się takim opiniom i pójścia w inną stronę.

Sytuacja ta pokazuje, jak ważne w ekumenizmie okazuję się to, by nie tylko prowadzić dialogi teologiczne, ale także działać razem, podejmować wspólne inicjatywy. To te działania bardziej niż ustalenia teologów zbliżają do siebie zwykłych ludzi. I przyczyniają się do zasypania wykopanych przez wieki nieporozumień rowów wrogości.

Naprawdę się cieszę. W moim odczuciu to kolejny znak, że Bóg o swoim Kościele nie zapomina. Jeśli tylko będziemy Go słuchali, sprawy zawsze będą się toczyły w dobry kierunku.