Buzek: potrzebujemy kobiet w polityce

PAP |

publikacja 16.02.2010 16:44

Europa nie może pozwolić sobie, by nie wykorzystywać potencjału połowy ludności; potrzebujemy kobiet w życiu publicznym i polityce - przekonywał przewodniczący Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek podczas konferencji na temat parytetów.

Jerzy Buzek Roman Koszowski/ Agencja GN Jerzy Buzek

Konferencję, która odbywa się we wtorek w Sejmie, zorganizował Kongres Kobiet. Poprzedza ona zaplanowane na czwartek pierwsze czytanie obywatelskiego projektu ustawy wprowadzającej parytety na listach wyborczych. W zamierzeniu organizatorów ułatwić ma posłom podjęcie decyzji w sprawie projektu. Konferencję swoim patronatem objęli marszałek Sejmu Bronisław Komorowski oraz wicemarszałek Ewa Kierzkowska.

Buzek, który opowiada się za wprowadzeniem kwot lub parytetów, przekonywał, że są one potrzebne choćby po to, by wprowadzano rozwiązania pozwalające kobietom na godzenie ról i większy udział w życiu publicznym.

"To dla mnie jest polityka prorodzinna: mówimy o kwotach i parytetach i tym, co dotychczas uważaliśmy za politykę prorodzinną. Opieka nad rodziną wielodzietną, nad matką wychowującą dzieci, pomoc w wychowywaniu dzieci - bardzo dobrze, ale zacznijmy od parytetów, zacznijmy od kwot, bo ktoś musi wypracować takie rozwiązania polityczne, które pozwolą nam rozwiązać oba problemy: zagrożenia demograficznego i pełnego zatrudnienia kobiet. Są takie sposoby" - przekonywał.

Przyznał, że jeszcze 10 lat temu uważał, że polityka prorodzinna wystarczy, by wyrównać szanse kobiet i mężczyzn, obecnie przyznaje, że zmienił zdanie. "To nie może trwać zbyt długo. Jeśli się udało gdzie indziej, może udać się i u nas, spróbujmy" - zachęcał.

Przypomniał, że kwoty lub parytety obowiązują w 45 krajach na świecie, co świadczy o tym, że nie jest to rozwiązanie sprzeczne z zasadami demokracji. Dodał, że w większości państw jest to mechanizm czasowy, jego zdaniem także w Polsce rozwiązania ułatwiające kobietom udział w życiu publicznym będą potrzebne tylko przez jakiś czas. Przypomniał, że choć w nie wszystkich krajach parytety się sprawdziły, nigdzie nie doprowadziły do zmniejszenia liczby kobiet w polityce.

"Mam nadzieję, że ta debata wzbogaci nas wszystkie o argumenty, które pozwolą tych, którzy jeszcze mają wątpliwości i obawy, przekonać, że parytet nie jest taki straszny, jak niektórzy próbują go widzieć" - mówiła Kierzkowska.

Nieprzekonany do parytetu pozostaje Komorowski. "Problem jest natury dyskusyjnej, ale po to trafia do Sejm, żeby być tu dyskutowany, omawiany, aby tu ucierano poglądy w kwestiach tak istotnych, jak zwiększenia szans na aktywną postawę kobiet w mechanizmach demokratycznych. Nikt nie neguje tego, że jest problem za małej obecności kobiet w życiu publicznym i czasami w zawodowym. Celem, co do którego wszyscy są zgodni, jest zwiększenie roli kobiet i aktywności w życiu społecznym i zawodowym. Pytanie, jaką metodę obrać, aby ten cel osiągnąć jak najlepiej z jak najmniejszymi stratami" - mówił marszałek, namawiając do rzetelnej debaty nad projektem. Podczas konferencji Komorowski przeczytał specjalnie na tę okazję napisany wierszyk.

"W ciągu ostatnich dwóch dekad systemy kwotowe w wyborach do parlamentu zostały wprowadzone w konstytucjach lub ustawach w niemal 50 krajach na całym świecie, zaś w kolejnych 50 jedna lub więcej partii politycznych reprezentowanych w parlamencie wprowadziła system kwotowy na swoich listach wyborczych" - powiedziała prof. Durde Dahlerup z Uniwersytetu Sztokholmskiego.

Sonja Lokar - niezależna ekspertka ds. równości płci pracująca m.in. dla Komisji Europejskiej - przekonywała, że polityka bez kobiet jest niebezpieczna - tam, gdzie kobiet w parlamentach jest bardzo mało, często pojawiają się konflikty zbrojne, czego przykładem mogą być Bałkany.

Jak podkreśliła prof. Małgorzata Fuszara z Uniwersytetu Warszawskiego, od 2001 r. - kiedy dyskutowano nad wprowadzeniem kwot do polskiego systemu wyborczego i niektóre partie wprowadziły kwoty w swoich wewnętrznych regulacjach - reprezentacja kobiet w polskim Sejmie jest stała i wynosi ok. 20 proc. Na liście Unii Międzyparlamentarnej, przedstawiającej udział kobiet w parlamentach na świecie, Polska zajmuje 55. miejsce na 188 krajów. Jej zdaniem bez dalszej presji, nic się w tej kwestii na lepsze nie zmieni.

"Uzasadnieniem dla zrównoważonej reprezentacji kobiet i mężczyzn w ciałach przedstawicielskich jest po prostu sprawiedliwość. W czasach, kiedy mamy takie same wykształcenie i takie same kompetencje, jest po prostu niesprawiedliwe, żeby kobiet było tylko 20 proc. w ciałach przedstawicielskich. Druga sprawa to reprezentacja interesów, a trzecia - punkt widzenia" - przekonywała Fuszara.

W poniedziałek pełnomocnik rządy ds. równego traktowania Elżbieta Radziszewska powiedziała, że ustawa wprowadzająca parytety byłaby niezgodna z konstytucją, o czym świadczą ekspertyzy prawników. Z tym punktem widzenia polemizował dr Adam Bodnar z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. "Ja się głęboko z tymi opiniami nie zgadzam, nie zgadzają się także inne osoby ze świata prawa konstytucyjnego, jak prof. Wiktor Osiatyński, który już przygotował swoją opinię i przekazał Kongresowi, prof. Roman Wieruszewski, który ma swoją opinię dzisiaj dostarczyć" - mówił Bodnar.

Jego zdaniem konstytucja pozwala ustawodawcy na to, aby wprowadzić rozwiązania, które promują udział kobiet w życiu politycznym. Przypomniał, że na przykładzie sytuacji mniejszości narodowych widać, że można dokonać pewnych rozwiązań wyrównujących szanse w drodze ustawy i nie ma konieczności zmiany konstytucji. "Ustawa o parytetach nie narusza ani czynnego ani biernego prawa wyborczego. Przecież ona nie wpływa na to, jakie decyzje podejmuje wyborca, wpływa jedynie na to, jakie zadania nałożone są na komitety wyborcze przy układaniu list" - przekonywał. Przypomniał, że ordynacja wyborcza nakłada już w tej chwili wiele ograniczeń na komitety wyborcze, ustawa o parytetach nałożyłaby kolejne, ale nie stoi to w sprzeczności z zasadą wolności działalności partii politycznych.

Prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich Lewiatan Henryka Bochniarz, jedna z głównych organizatorek Kongresu Kobiet, podkreśliła, że złożenie projektu ustawy o parytetach w Sejmie, to tylko początek batalii o prawa kobiet w Polsce. Zapowiedziała, że Kongres m.in. powołał zespół, który sprawdzał będzie, co kandydaci na prezydenta mają do powiedzenia w sprawach kobiet, zamierza stworzyć zespół, który wspierał będzie kobiety startujące w wyborach samorządowych. Przypomniała, że w czerwcu odbędzie się kolejny Kongres Kobiet.