Nie wystarczą apele

Agresja, hejt, brak kultury mają się nieźle, a nawet lepiej. Jak zatrzymać spiralę nienawiści?

ks. Włodzimierz Lewandowski xwl ks. Włodzimierz Lewandowski

Mnożą się po każdym bulwersującym społeczeństwo zdarzeniu. Apele, listy poparcia, zachęty, deklaracje. I jest… coraz gorzej. Agresja, hejt, brak kultury mają się nieźle, a nawet lepiej. Jak zatrzymać spiralę nienawiści?

Końcówka lat osiemdziesiątych. Zajęcia z psychologii pastoralnej. Młody wówczas pracownik naukowy KUL pyta, czy na sali jest jakiś proboszcz. Był. Dobiera mu wikariusza. Pierwszy ma grać zbuntowanego współpracownika, drugi wejść w rolę szefa. Pozostali uczestnicy ćwiczenia opisywać zaobserwowane interakcje. Zabawa? Skądże! Szkoła dialogu w sytuacji, gdy emocje zdają się brać górę.

Po kilku tygodniach powtórzyliśmy ćwiczenie z młodzieżą w parafii. Matka nie mogła poradzić sobie z buntem córki. Wspólnota, do której należało dziecko, zaproponowała podczas spotkania grę, polegającą na odwróceniu ról. Miała wcielić się w matkę. Koleżanka z grupy dała jej solidnie w kość. Rozpłakała się po kilku minutach. Dziewczyny – wyznała – zaczynam rozumieć moich najbliższych.

Podobnych programów jest wiele. O ich istnieniu pisałem w tym miejscu wielokrotnie, zwracając szczególną uwagę na trwającą od dwóch lat we Włoszech akcję „Parole o’stili”. Dekalog komunikacji bez wrogich słów został przez ten czas rozbudowany. Jest już wersja dla polityków, sportowców, uczniów. Od wiosny ubiegłego roku wzbogacony został o kolejny element: słowa – mosty. Jednak nie o sam program chodzi. Najważniejsza jest jego realizacja, czyli warsztaty prowadzone w różnych środowiskach. Zaangażowani w nie są ludzie nauki i kultury, psychologowie, policjanci, dziennikarze. Również ze stowarzyszeń katolickich. Bo nie wystarczy dać komuś narzędzia. Trzeba nauczyć korzystania z nich.

Pytał ktoś niedawno dlaczego takich ćwiczeń nie przeprowadza się na lekcjach religii. Równie dobrze można zastanawiać się, dlaczego nie ma ich na godzinach wychowawczych, dodatkowych zajęciach w pracowniach komputerowych, czemu nie wykorzystać doń z reguły pustych salek przy parafiach. Mając na uwadze nie tylko młodzież i dzieci. Również w środowisku dorosłych nie brakuje hejterów. Ba, są nawet wśród księży. Wielu z nich jest przekonanych, że ich najważniejszym zadaniem jest naśladowanie Jezusa, wypędzającego biczem kupców ze świątyni. Więc i w seminariach duchownych warto o takich warsztatach pomyśleć. Przecież kandydaci do kapłaństwa nie przychodzą z nieba, ale ze świata, którego duch wlecze się za nimi latami.

Co najważniejsze. To nie może być jednorazowa akcja. Z agresją jest trochę jak z człowiekiem po urazie kości. Od momentu, gdy usłyszy od lekarza, że może chodzić, do czasu, gdy będzie chodził sprawnie, z reguły upływa kilka miesięcy intensywnych ćwiczeń. Problemu nie rozwiązuje zapisanie się na rehabilitację. Z agresją, hejtem, jest podobnie. Nie wystarczy podpisać deklarację. Potrzeba wielu miesięcy formacji, ćwiczeń, uczenia korzystania się w dostępnych narzędzi, by ukształtować w sobie człowieka wolnego od przemocy. Także wyrażającej się w słowach.