24 godziny dla Pana

Jesteśmy ludem w drodze, a duszpasterskie praktyki nie są wieczne. Zmieniają się wraz z czasem i okolicznościami.

ks. Włodzimierz Lewandowski xwl ks. Włodzimierz Lewandowski

To już szósta edycja (nie wiem, czy to dobre określenie, ale takiego właśnie użyła Papieska Rada do Spraw Nowej Ewangelizacji) celebracji, mającej być okazją do modlitwy, refleksji i głębokiego przeżycia spotkania z Bożym miłosierdziem w sakramencie pojednania i pokuty. W tym roku mottem przewodnim są słowa Jezusa, skierowane do niewiasty pochwyconej na cudzołóstwie: „I ja cię nie potępiam” (J 8,11).

Celebrację poprzedziło, jak każdego roku, organizowane przez Penitencjarię Apostolską sympozjum dla spowiedników. Jej regens, ks. Krzysztof Nykiel, w wywiadzie dla Vatican News powiedział: „Żyjemy w kontekście, w którym człowiek postrzega Boga jako antagonistę szczęścia. Ale Bóg nie jest konkurentem człowieka; jest jego największym sprzymierzeńcem”.

Pozostawmy na moment ten współczesny kontekst i spróbujmy przyjrzeć się naszemu duszpasterstwu. Trzeba powiedzieć szczerze, że papieska inicjatywa zbyt wielu zwolenników w Polsce nie ma. Co w pewnym sensie wydaje się zrozumiałe. Od lat mamy wypracowaną praktykę rekolekcji wielkopostnych. Coraz większą popularnością cieszą się także noce konfesjonałów. W dodatku jeden termin dla wszystkich parafii jest dość kłopotliwy, bo skąd znaleźć tak dużą ilość spowiedników. Jak widać argumenty przeciw są poważne. Może jednak jest miejsce na wyłom?

Tym, co denerwuje świeckich, są długie kolejki do konfesjonału i zmęczeni spowiednicy (im bliżej Świąt, tym bardziej zmęczeni), z tegoż powodu często nie potrafiący nawiązać relacji z penitentem. Patrząc z drugiej strony koszmarem są spowiedzi podczas Mszy świętej (nie daj Boże, gdy w kościele głośniki ustawione są na maksimum mocy) i niezbyt dobrze – mówiąc delikatnie – przygotowani penitenci. Skoro zaś mamy dwie denerwujące się strony, jest miejsce na wyłom.

Może nadszedł dobry moment, by w czasie rekolekcji parafialnych zrezygnować częściowo ze sprawowania Eucharystii na rzecz celebracji sakramentu pojednania we wspólnocie z indywidualną spowiedzią. W tym kierunku idzie przecież Wprowadzenie teologiczne i pastoralne do Obrzędów Pokuty. „Wypada zatem kilkakrotnie urządzić w wielkim poście nabożeństwo pokutne i wszystkim wiernym dać okazję do pojednania się z Bogiem i braćmi, aby z odnowionym sercem przeżywali w święte Triduum tajemnicę paschalną” (p. 13). I dalej: „wspólne nabożeństwo jaśniej ukazuje kościelną naturę pokuty. Wierni razem słuchają słowa Bożego, które głosi miłosierdzie Boże i wzywa do nawrócenia. Równocześnie badają zgodność swojego życia ze słowem Bożym i wspierają się wzajemnie modlitwą” (p. 22).

Na owoce prawdopodobnie nie trzeba będzie długo czekać. W parafiach, gdzie zdecydowano się na taki krok daje się zauważyć ożywienie życia eucharystycznego, więcej osób przystępuje do spowiedzi także poza wielkim postem i adwentem, a – co najważniejsze – są to spowiedzi coraz lepiej przygotowane. O zmianie obrazu Boga, jawiącego się już nie jako konkurent człowieka, ale jego sprzymierzeniec tez nie wolno zapomnieć.

Jeśli są owoce, co stoi na przeszkodzie, by ta praktyka na dobre zagościła w naszych parafiach. Oczywiście przyzwyczajenie i lęk przed wszystkim, co nowe. Zawsze tak było, słyszymy z prawa i lewa, zapominając, że największym wrogiem lepszego nie jest zło, ale to, co dobre. Tymczasem „zawsze” nie do końca jest prawdą. Jeśli, to można mówić o ostatnich dziesięcioleciach. Trzeba pamiętać, że jeszcze pod koniec XIX wieku nowością były rekolekcje parafialne, a Komunię świętą można było przyjąć tyle razy, ile pozwolił spowiednik. Z reguły dawał takie pozwolenie na raz. Stąd ze spowiadania jeden z księży był wyłączony i czekał, by natychmiast po rozgrzeszeniu udzielić penitentowi Komunii świętej. Ten – bywało – biegł prosto od konfesjonału, by po drodze nie zgrzeszyć i godnie przyjąć Pana Jezusa.

Słuchamy tych opowieści z uśmiechem na twarzy i lekkim przymrużeniem oka. Ale taka była kościelna rzeczywistość. Nie oceniamy jej. Nie krytykujemy. Opisujemy wyłącznie po to, by uświadomić sobie, że jesteśmy ludem w drodze, a duszpasterskie praktyki nie są wieczne. Zmieniają się wraz z czasem i okolicznościami. Niezmienne jest jedno: „I ja odpuszczam tobie grzechy”. Stąd warto wziąć sobie do serca zachętę, jaką do całego Kościoła skierował Franciszek w Liście Misericordia et misera: „Sakrament Pojednania musi ponownie odnaleźć swoje centralne miejsce w życiu chrześcijańskim. Dlatego potrzebni są kapłani, którzy poświęcają swoje życie „posłudze jednania” (2 Kor 5,18), tak aby wszyscy mieli możliwość doświadczenia wyzwalającej mocy przebaczenia, jako że nikomu szczerze skruszonemu nie zabrania się dostępu do miłości Ojca, który czeka jego powrotu. Sprzyjającą okazją może być przeprowadzanie inicjatywy „24 godziny dla Pana” przed czwartą niedzielą Wielkiego Postu, która jest już dobrze przyjmowana w diecezjach i jest przekonującym zaproszeniem duszpasterskim do głębokiego przeżycia sakramentu spowiedzi" (p.11).