Człowiek przyzwoity

Andrea Camilleri i jego recepta na przyzwoitość.

ks. Włodzimierz Lewandowski xwl ks. Włodzimierz Lewandowski

Tym razem nie o cytacie świętej pamięci profesora Władysława Bartoszewskiego. W Rzymie zmarł wczoraj Andrea Camilleri. Reżyser, pisarz, w Polsce znany głównie jako twórca postaci komisarza Salvo Montalbano. Do niej nawiązała we wpisie na Twitterze pani Janina Ochojska:” Jeden z moich ulubionych pisarzy. Oprócz doskonałych kryminałów pisał powieści historyczne, eseje, wspomnienia. Szkoda, że już nie będzie nowych historii z komisarzem Montalbano”.

Na inne wartości, z perspektywy jego rodzinnej Sycylii, wskazał lekarz Lampedusy, Pietro Bartolo: "Opowiadał o Sycylii najlepszej, bez upiększeń, bez retoryki, zawsze stając po stronie najsłabszych. Będziemy za tobą tęsknić, Mistrzu. Dzięki za wszystko”.

O jego wielkości świadczy list, jaki po śmierci skierował do rodziny zmarłego prezydent Włoch, Sergio Mattarella. Czytamy w nim między innymi, że Camilleri był „wielkim, współczesnym narratorem, obdarzonym  wciągającym i oryginalnym stylem”.

Co ciekawe Camilleri, pytany o to, jaką swoją książkę lubi najbardziej, uciekał od odpowiedzi, wskazując równocześnie na lekturę, która naznaczyła go najbardziej. Była do „Dola człowiecza” André Malraux (Giovanni Riccardi, L’Osservatore Romano, 17.07.2019) . Być może jednym z owoców owego „naznaczenia” jest pytanie, zadane komisarzowi Montalbano w jednej z książek: „Możesz mi powiedzieć, co jeszcze umiesz robić w życiu poza tropieniem przestępstw? Jesz, wydalasz, śpisz, czytasz książki, od czasu do czasu chodzisz do kina i tyle. Nie lubisz podróży, nie uprawiasz sportów, nie masz hobby, na dobrą sprawę nie masz także przyjaciół, z którymi mógłbyś spędzać czas...” (Skrzydła Sfinksa). Odpowiedź znajdziemy w innej książce: „I komisarz zrozumiał, że kiedy tragedia odgrywana jest przed publicznością, przyjmuje pozy i przemawia głośno, ale kiedy jest prawdziwa, mówi ściszonym głosem i wyraża się przez pokorne gesty. Otóż to, pokora tragedii” (Papierowy księżyc).

To dobry moment, by wrócić do tytułowego człowieka przyzwoitego i zastanowić się, co kryje się za metaforą tragedii, mówiącej ściszonym głosem. Czytając wspomnienia o pisarzu i przywołując fragmenty jego książek przyszły mi do głowy wskazania, jakie Jezus dawał uczniom zanim wyszli z misją głoszenia Ewangelii. O prochu, który mają strząsnąć, z nóg, gdy nie zostaną w jakimś mieście przyjęci (por. Łk 10,11). Otóż pomyślałem, że tym prochem są negatywne emocje targające kimś, kto został odrzucony. Strząsanie go nie musi oznaczać „odgrywania się” na zostawianych za plecami ludziach. Raczej będzie polegało na wielkim wysiłku intelektu i ducha, by pozbyć się tego, wszystkiego, co mnie w jakiś sposób odczłowiecza, ale w taki sposób, by nie ranić drugiego. Nawet, gdy nie ma racji. W tym sensie rację ma pisarz, każący swojemu bohaterowi mówić ściszonym głosem. Bo uzasadnieniem prawdy jego słów nie jest krzyk, ale sposób, w jaki odchodzi. Nie trzaskając drzwiami, ale zachowując w sercu pokój. Jak biblijny Sługa z Księgi proroka Izajasza, który „nie da słyszeć krzyku swego na dworze” (Iz 42,2).

Nie jest to jedyna cecha człowieka przyzwoitego, na jaką chcemy wskazać, wspominając twórcę postaci komisarza Montalbano. W naszej refleksji musimy także wrócić do wpisu doktora Pietro Bartolo. O pisarzu mówiącym bez retoryki i upiększeń, zawsze stojącym po stronie najsłabszych. To druga cecha, wskazująca na człowieka przyzwoitego. Rozpoznawanego nie tylko po tym, co mówi i pisze.