Dziadku!

Parafialne zimowisko, król Dawid i przeszkody w głowie. W tle budowanie wspólnoty.

ks. Włodzimierz Lewandowski xwl ks. Włodzimierz Lewandowski

W czasach zaprzeszłych (dla młodych prehistorycznych), kiedy organizowane przez Kościół wyjazdy z dziećmi i młodzieżą były działaniem, skierowanym przeciw państwu, trzeba było używać metod żywcem zaczerpniętych z wojennej konspiracji. Moderatorki były babciami, ciociami, a księża wujkami i dziadkami. Ślady pozostawały w twórczości oazowej. Gdy w 1973 roku układaliśmy tak zwane echo oazy, babcia i dziadek trafili do jednej z jego zwrotek: „Teraz mamy sprawę dosyć prostą, babcia z dziadkiem tworzą nam dziadostwo”.

Lata mijają, historia kołem się toczy. Choć w zupełnie innych warunkach. Gdy Norbert (kiedyś już był cichym bohaterem komentarza za krytykowane przez wielu „dzia Bozi”), po krótkiej lekcji jak trzymać się orczyka, by się nie wywrócić, doszedł do bramki, usłyszał od pana z obsługi: fajnego masz dziadka. Cóż, pomyślałem, pierwszy, który poznał się na moim wieku…

Historia z przymrużeniem oka, ale sprawa jest poważna. Gdy przed kilkunastu laty szliśmy do Morskiego Oka lub jechaliśmy na narty, zawsze spotykaliśmy inne grupy z księdzem. W ubiegłym tygodniu kierownik wypożyczalni ze smutkiem zauważył, że jak do tej pory, byliśmy jedyną grupą parafialną. Owszem, w naszym zasadniańskim domu gościły w tym roku trzy grupy, ale w okolicy pusto… Znak czasu?

Można oczywiście zrzucić winę na coraz bardziej restrykcyjne przepisy. Niekiedy graniczące z absurdem. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, by z jednej strony zapewnić maksimum bezpieczeństwa, z drugiej zachować zdrowy rozsądek.

Parafialne zimowisko łączy w sobie coś dla ciała i coś dla ducha. Codziennej Eucharystii towarzyszył w tym roku król Dawid. Zabrany od owiec, z pastwiska. Bo Bóg nigdy nie mówi: ty się nie nadajesz, jesteś kiepski, nie dasz rady. Przeszkody najczęściej są w głowie, nie w życiu. Wiem, gdzie jest problem, potrzebuję godziny, by go pokonać – powiedział instruktor. Następnego dnia zabrał dzieciaka na jedną z trudniejszych tras. Jeden zjazd, drugi, trzeci… Teraz może jeździć wszędzie. Wyrzuciliśmy przeszkodę z głowy.

Dziadek. Na październikowy Synod przywieziono z Bose ikonę. Młody mnich niesie na ramionach starego. Młodzi – często powtarza Franciszek – mają siłę, energię i zapał; starzy znają drogę. Najważniejsze, by nie oddzielił ich mur niezrozumienia. O co nie jest trudno. Bo przecież nie śpiewają już piosenek dziadków (co nie do końca jest prawdą. „Od Turbacza wieje wiatr” ciągle łączy pokolenia, ale od momentu, gdy zdobędą szczyt) i mają swój wirtualny świat. Mimo to warto wiedzieć czego słuchają (ze śpiewem gorzej) i podjąć trud, by odkryli, że bycie razem jest bardziej fascynujące od bycia w Sieci. W ten sposób tworzy się wspólnota.

Ostatnie słowo jest kluczem do programu duszpasterskiego. Eucharystia tworzy wspólnotę. Z Bogiem i z człowiekiem. Pod warunkiem, że nie ograniczymy się do godziny w kościele. Że dziadek spotka się z wnukiem także na meczu, na stoku, pójdą razem na wycieczkę w góry. Bo Jezus nie zaczynał od wykładu, prezentującego wizję Kościoła jako wspólnoty. Zaczął od zaproszenia: „Chodźcie, a zobaczycie…”