Dom dla...

Istotą chrześcijaństwa jest miłość. A ta oznacza zaangażowanie. Bez zamykania oczu na rzeczywiste problemy.

ks. Włodzimierz Lewandowski xwl ks. Włodzimierz Lewandowski

Jest pandemia czy jej nie ma? Spór zatacza coraz większe kręgi. Tymczasem informacje z bezpośredniego frontu walki, to znaczy ze szpitali, są coraz bardziej niepokojące. Czyżby jedna ze stron straciła poczucie rzeczywistości? Czy raczej chodzi o zbicie politycznego kapitału?

Przed kilkoma dniami wspominaliśmy w liturgii błogosławionego Jana Beyzyma. Historię jego powołania i życia wśród trędowatych na Madagaskarze opisała Teresa Weyssenhoff w książce „Ojczyzna z wyboru”. Pisząc o niej przypomniałem sobie innego świętego – Alojzego Gonzagę. Co łączy obydwóch? Trąd i dżuma. Czyli życie w czasach epidemii. Obydwaj zarazili się od swoich podopiecznych. Ale ani pierwszy, ani drugi, nie twierdził, że jej nie ma. Posługa wśród chorych była ich świadomym wyborem. Być może zakładającym, że przyjdzie im odejść z tego świata w podobny sposób. Komu dziś patronują…?

Z pewnością nie toczącym jałowe spory. Istotą chrześcijaństwa jest miłość. A ta oznacza zaangażowanie. Bez zamykania oczu na rzeczywiste problemy. Tym bardziej bez uciekania przed nimi. Kto wie, czy taką ucieczką nie jest chowanie się za spiskowymi teoriami.

Na szczęście kontynuatorów Beyzyma i Gonzagi nie brakuje. Nie tylko na polu walki z pandemią. Przed kilkoma dniami siostry ze Zgromadzenia Służebnic Bożego Miłosierdzia przekazały Ojcu świętemu za pośrednictwem Urzędu Dobroczynności Apostolskiej dom, znajdujący się w Rzymie przy via della Pisana. Jego prowadzenie zostało powierzone Wspólnocie Sant’Egidio. W komunikacie jałmużnika papieskiego czytamy: „Dom, noszący nazwę Villa Serena, stanie się domem schronienia dla uchodźców, zwłaszcza dla samotnych kobiet, dla kobiet z dziećmi i dla rodzin narażonych na skrzywdzenie, które przybywają do Włoch za pośrednictwem korytarzy humanitarnych. W budynku będzie można przyjąć do 60 osób, a jego głównym celem będzie przyjmowanie uchodźców w pierwszych miesiącach po przybyciu, a następnie towarzyszenie im w osiąganiu samodzielności związanej z pracą i zamieszkaniem”.

Dom z pewnością nie będzie pusty. Na mocy kolejnego porozumienia między rządem i Wspólnotą Sant”Egidio w najbliższym czasie do Włoch przybędzie kolejna grupa uchodźców z Lesbos, głównie kobiet i dzieci. Korytarz humanitarny, mimo pandemii, będzie otwarty. Mimo pandemii, czyli świadomy wybór, podjęcie ryzyka.

Jaka jest szansa na podobne inicjatywy w Polsce. Duża. Caritas Polska, organizacje humanitarne, wiele samorządów, od miesięcy zgłasza gotowość. Także w czasie pandemii. Wbrew medialnemu przekazowi ciągle jesteśmy społeczeństwem wrażliwym, potrafiącym dzielić się i pomagać. Jeżeli czegoś brakuje – coraz częściej mówią o tym biskupi – to przede wszystkim woli politycznej. Bez niej idea korytarzy humanitarnych jest nie do zrealizowania.

Z jakim skutkiem? Próbuję wyobrazić sobie czas po pandemii. Są dwie możliwości. Pierwszą jest większa wrażliwość, współczucie, otwarcie na bliźnich. Jak napisał Franciszek: świat uboższy, ale bardziej miłujący. Drugą jest świat wolny co prawda od wirusa, ale sparaliżowany lękiem przed innym. Bez względu na to kim on jest. Osobiście chciałbym żyć w pierwszym.