Słupki, słupki...

Kościołowi rośnie… Kościołowi spada… I zaraz wszyscy, którym się wydaje, wyciągają wnioski.

ks. Włodzimierz Lewandowski xwl ks. Włodzimierz Lewandowski

Pierwotne znaczenie słowa prawdopodobnie w świadomości przeciętnego ucznia już nie funkcjonuje. Kto pamięta słupki na matematyce. Pokolenie dinozaurów, wychowane na liczydłach, uczące się dodawać w słupkach. Podobnie w innymi działaniami matematycznymi. Przy okazji ćwiczono wykonywanie prostych działań w pamięci. Z dobrym skutkiem. Próbujący wklepać do kalkulatora szereg kilkudziesięciu liczb uczniowie wielce byli zdziwieni, gdy towarzyszący im starszy nauczyciel policzył całość zanim oni doszli do połowy. A nam wydawało się, że będziemy szybsi. No cóż, wydawało się…

Stwierdzenie kapitalnie pasujące do słupków w nowym tego słowa znaczeniu. Dziś słupki to rosnąca lub spadająca popularność. Kościołowi rośnie… Kościołowi spada… I zaraz wszyscy, którym się wydaje, wyciągają wnioski. Od euforii poczynając, na katastroficznych wizjach kończąc. Oczywiście euforia, gdy rośnie, pesymizm, gdy spada. Czytając ostatnie informacje o wzroście zadałem pytanie: co takiego ważnego i wyjątkowego stało się w ostatnim miesiącu, że urosło? Jako osoba dość dobrze zorientowana w życiu Kościoła napiszę krótko: nic. Mimo dotykających wszystkich (no, może z małymi wyjątkami, ale złośliwości zostawmy na boku) ograniczeń, braku kolędy, kolejnych wpadek takich czy innych duchownych, życie zasadniczo toczy się bez zmian. Jedyną z ostatnich dni była drobna zmiana w rycie Środy Popielcowej. Choć i ta dla niektórych była sensacyjną. Ba, nawet w mediach katolickich pojawił się apel: Idziesz w Popielec do kościoła, szykuj się na zmiany. Wielkie zmiany… Raz powiedziane, nad wszystkimi, „prochem jesteś” zamiast nad każdym, maseczka i dezynfekcja rąk. To wszystko. Ale niektórym wydawało się…

Wracając do słupków i interpretujących je w czarnych barwach. Ile to już razy czytałem: koniec, upadek totalny. Kiedyś dodałem: po ludzku, bo jest jeszcze Duch Święty, często działający wbrew trendom, a nawet wbrew widocznemu gołym okiem złu. Czasem w sposób zaprzeczający jakiejkolwiek ludzkiej logice. O czym wielokrotnie mogłem się przekonać będąc po stronie krytykujących. Bo oczywiście krytyka też jest potrzebna. Może inaczej. Potrzebna jest krytyczna refleksja. Pierwsza niekoniecznie musi być konstruktywna. Druga zawsze, a przynajmniej często, jest szukaniem dobra.

Otóż słupki pokazują opinie. Często ludzi nastawionych krytycznie, choć daleko im do krytycznej refleksji. Tej w Kościele, także polskim, sporo. Choć nie zawsze przebija się na pierwsze miejsce informacyjnych serwisów. A to, co jest na pierwszym miejscu, decyduje, niestety, o wysokości słupka.

Więc Kościołowi w ostatnim czasie urosło… Ale niech nam się nie wydaje… Bo w międzyczasie naprawdę nie wydarzyło się nic, co mogło by mieć wpływ na wysokość słupka.