Wracamy!

Przez góry, doliny. Beskidy czeskie, morawskie, śląskie, żywieckie…

Wracamy!

Przed tygodniem pisałem m.in. o tym, jak to z Żoną utknęliśmy na dobre w Betlejem. Tak na marginesie, to już chyba nasza mała tradycja, bo nawet w czasie pielgrzymki do Ziemi Świętej zdarzyło nam się przecież pozostać w tym mieście, podczas gdy reszta grupy ruszyła do Jerozolimy, przez co nie było nam dane zobaczyć np. Ściany Płaczu. Za to pozwiedzaliśmy na własną rękę Muzeum Betlejemskie, czego zazdrościł nam sam przewodnik wycieczki, które jeszcze nigdy w nim nie był. Ciekawe, czy w końcu nadrobił tę zaległość?

Ale na bok wspominki. Stare, dobre czasy. Zwłaszcza, że tu i u teraz też dzieje się sporo fajnego, ciekawego, obrzędowo-kolędniczego. W weekend ruszyły chociażby Żywieckie Gody. Z Dziadami, Jukacami i innymi korowodami przebierańców, których w tym roku ma być aż siedmiuset. Kto może, niech przybywa. Żywiec, Milówka i Bielsko zapraszają – szczegóły tutaj

W podobnych klimatach utrzymana jest czeska baśń filmowa „Dvanáct měsíčků”, którą niedawno przypomnieliśmy sobie z Żoną. Lata temu „przeszmuglowałem” ją na DVD z Pragi i teraz, gdy w tv już głównie „resztki” i powtórki (wieczorami nic tylko Seagal, Van Damme i Cage. Do połednia „Star Trek” i „Królowe życia”), okazało się, że jest jak znalazł. Idylliczna, góralsko-skansenowa osada (Česká? Moravská? Slezská?), zimowe pejzaże, kolędnicy… Zresztą proszę zobaczyć zamieszczony pod tekstem teledysk, promujący tę fabułę. I posłuchać cudnej piosenki Ondřeja Rumla zatytułowanej „Hádej”.

Szkoda, że nie ma tego filmu nigdzie on-line w polskiej wersji językowej. Jest za to namiastka, krótka animacja na TVP VOD, czyli „Dwanaście miesięcy” w ramach cyklu „Baśnie i bajki polskie”. Przynajmniej tyle mogę Państwu dziś polecić.

A skoro już jesteśmy przy bajkach, to - uwaga, uwaga – niedawno ukazał się też trzeci tom o przygodach Kociej Szajki! Tym razem Agata Romaniuk zatytułowała go „Kocia Szajka i napad na moście”. Chodzi oczywiście o cieszyński Most Przyjaźni, akcja zaś toczy się tym razem nie tylko w Cieszynie i Czeskim Cieszynie, ale także w Wiśle. 

Rozalka Maj, dyrektorka biblioteki w Wiśle, wyszła na balkon, skąd roztaczał się widok na centrum miasta. Wiślański rynek był zasypany śniegiem i ozdobiony szpalerem choinek. Porządku w czasie świątecznego jarmarku pilnował policjant Albert Drobik i jego czarny pies Fado. Sierżant Drobik tubalnym głosem nawoływał dzieci, żeby nie zlizywały lukru z pierników, a jego pies szczekał na płatki śniegu, które osiadały mu na nosie…

To próbka. Coś na zachętę dla wszystkich, którzy chcą jeszcze w takich poświąteczno-kolędowych klimatach pozostać. Podobnie, jak wspomniany już, poniższy klip: