Tarnów: Msza żałobna w intencji abpa Życińskiego

KAI/ DSI Tarnów

publikacja 15.02.2011 18:45

Uroczystym biciem dzwonów w tarnowskich kościołach rozpoczęła się Msza św. żałobna w intencji abp. Józefa Życińskiego, byłego biskupa tarnowskiego. Katedra jest wypełniona wiernymi z całej diecezji. Mszy św. przewodniczy biskup tarnowski Wiktor Skworc, który wygłosił też homilię.

Tarnów: Msza żałobna w intencji abpa Życińskiego Roman Koszowski /GN Abp Wiktor Skworc

Na kolejnej stronie pełny tekst homilii bpa Skworca.

Do Tarnowa przyjechali metropolita katowicki abp Damian Zimoń, biskup elbląski Jan Styrna, biskup gliwicki Jan Wieczorek, biskup pomocniczy archidiecezji lubelskiej Artur Miziński, bp Janusz Kaleta z Kazachstanu. Obecni są też biskupi pomocniczy diecezji tarnowskiej. Mszę św. koncelebruje ok. 400 kapłanów. Dawnego ordynariusza tarnowskiego i metropolitę lubelskiego żegnają też kapłani z Warszawy, Lublina i Częstochowy.

Przedstawiciele ruchów i stowarzyszeń, "Solidarności" obecni są ze sztandarami. Przy trumnie modli się Straż Papieska, która powstała z okazji przyjazdu Jana Pawła II do Tarnowa i działa do dziś.

Trumna z ciałem abp. Józefa Życińskiego ok. godz. 15.10 przyjechała do Tarnowa. Przez cały czas tłumy wiernych modliły się w katedrze. Ludzie wpisują się do księgi kondolencyjnej, którą wyłożono w kościele. Po trwającej obecnie Mszy, modlitewne czuwanie potrwa do godziny 22.00.

Tarnowska Kuria zaapelowała do wiernych, aby na uroczystości nie przynosić kwiatów, zaś zaoszczędzone w ten sposób pieniądze przekazać Fundacji im. abp. Jerzego Ablewicza, która przyznaje stypendia dla zdolnej młodzieży. Założył ją abp Józef Życiński. Na ten cel zostanie także zebrana składka podczas Mszy św. żałobnej. Do tej pory pomogła ona ok. 1,5 tys. młodym ludziom.

Homilii bpa Skworca możesz posłuchać:

lub przeczytać ją na kolejnej stronie

Pasterz powrócił do niebieskiego Jeruzalem. Amen. Alleluja!
Homilia Biskupa Tarnowskiego podczas Mszy św. żałobnej za śp. abp. Józefa Życińskiego; Tarnów, Katedra 15 II 2011.

Drodzy bracia biskupi, prezbiterzy i diakoni!
Umiłowani w Chrystusie bracia i siostry!

Uczestniczymy we Mszy św. żałobnej, modląc się za śp. arcybiskupa Józefa Życińskiego, który ujrzał nowe niebo i ziemię nową. Ten wieczernik i Eucharystia przywołują wydarzenia sprzed laty, jego biskupie święcenia w pamiętnym dniu 4 listopada 1990 r. i ingres do tarnowskiej katedry, pierwszej z biskupich katedr.

Drogi Bracie w biskupim posługiwaniu, arcybiskupie Józefie! Z tej racji nie mogło nie być tego „wstąpienia” do tarnowskiej katedry, bo to przecież po drodze z Rzymu do Lublina jest Tarnów. Choć planowaliśmy inne tu wstąpienie z racji jubileuszu diecezji, to przyjmujemy i to nieoczekiwane, jak dar Bożej reżyserii dramatu ludzkiego życia, na który odpowiadamy z wiarą: Amen; Alleluja!

Przeczytany przed chwilą fragment z Księgi Apokalipsy, będącej księgą pociechy i nadziei, nawiązuje do żydowskiego Święta Namiotów. Tymi objawionymi słowami rozpoczynamy medytację nad misterium życia i śmierci śp. Józefa, pasterza Kościoła, którego namiot życia, doczesnej egzystencji, (por. 2 P 1, 13-14) został tak nagle zwinięty. Święto Namiotów to święto odnowienia Przymierza. Apokalipsa rozważa je poza granicami czasu i przedstawia naszej nadziei nie jako sen czy mit, złudnie uwalniający od ziemskiego cierpienia, lecz jako rzeczywistość eschatologiczną. A liturgia antycypuje to święto w niebieskim Jeruzalem, dlatego jest jego znakiem i budzi do niego tęsknotę (por. D. Mollat. Apokalipsa dzisiaj. Kraków 1992 s. 183). Liturgia w swej głębi żyje nadprzyrodzoną, radosną nadzieją – także ta dzisiejsza liturgia żałobna, tak mocno naznaczona bólem i smutkiem, bo przecież brat nasz umarł.

Drodzy moi!
Ojciec Tomasz Merton, często przywoływany przez arcypasterza Józefa, podkreślał:
„Gdy przychodzi śmierć, przychodzi także i Chrystus przynosząc nam życie wieczne, które kupił dla nas swoją śmiercią” (Nikt nie jest samotną wyspą. Kraków 1983. s. 310). Mimo woli nasuwa się jednak pytanie: czy aby nie za wcześnie przyszła ta śmierć? Arcybiskup tyle mógłby jeszcze dokonać dobrych, Bożych dzieł; tyle ważnych i mądrych tekstów napisać; tyle światłych, trafnych sądów wypowiedzieć; tylu ludzi pokrzepić ciepłem swej pasterskiej obecności. Dlaczego akurat w ten sposób, nagle, Pan przeciął nić jego życia? (por. Iz 38,9n). Dlaczego On sam nie pozwolił sobie pomóc? Metafizyczny poeta Rainer Maria Rilke modlił się wierszem:

Każdemu daj śmierć jego własną, Panie
Daj umieranie, co wynika z życia
Gdzie miał swą miłość, cel i biedowanie.

Nagła śmierć arcybiskupa Józefa, jakże bardzo wynikała z jego życia. On był nieustannie w pośpiesznej drodze, przynaglany pragnieniem służby Bogu i ludziom w Kościele, i poprzez Kościół. I tak też umarł – można by rzec - na sercu Kościoła-Matki, w progach Stolicy Apostolskiej; złożywszy siebie na ołtarzu apostolskiej posługi, bo śmierć zjawiła się podczas plenarnej sesji Kongregacji Edukacji Katolickiej, w której uczestniczył jako relator projektu nt. kwestii internetu w formacji w seminariach duchownych.

Skłaniając pokornie głowę przed niezbadaną tajemnicą i mądrością Bożych wyroków; wypowiadając raz jeszcze Amen i Alleluja, trudno nie stawiać pytań; trudno nie boleć nad kruchością ludzkiego życia. W poczuciu nagłej, a niepowetowanej straty, możemy westchnąć za naszym narodowym wieszczem Norwidem:

„…jakże bogatym jest dramatem życie tego lichego zlepka, który doczesny jest co chwilę, a wieczny zawsze” (Bransoletka). I dalej: ona – śmierć - życia nie targa, lecz je uwydatnia.
 

Kim więc był pasterz Józef? Słyszymy o nim wiele słów. Ewangeliczny myśliciel, liryk ambony, Cogito w sutannie, światowej sławy intelektualista, a przy tym przyjaciel, mistrz i wrażliwy orędownik ludzi prostych oraz aktywny obywatel wielkich i małych ojczyzn. Jedną z nich była diecezja tarnowska. Tutaj początki jego biskupiej posługi; tutaj posiał błogosławione ziarna owocujące do dziś. Dość wspomnieć oficynę wydawniczą Biblos, radio Dobra Nowina, dziś RDN, diecezjalną edycję Gościa Niedzielnego, elementarz informatyki w tarnowskim Seminarium Duchownym, powołanie Towarzystwa Przyjaciół WSD czy zainicjowanie budowy Domu Alumna. Jesteśmy wdzięczni arcybiskupowi Józefowi za wszystkie te dzieła, dziś oczywiste, kiedy powoływane, niekoniecznie; które się rozwijają i umacniają. Jesteśmy wdzięczni także za to, iż po bliższych i dalszych szlakach pasterskiej posługi stale nosił w swym sercu tarnowską diecezję jak ewangeliczny skarb, oprawiony w ramy najczulszych wspomnień. Jego książkę „Na zachód od domu niewoli” (Poznań. 1997) otwiera wymowna dedykacja:

„Kapłanom, siostrom zakonnym i wiernym świeckim z diecezji tarnowskiej jako wspomnienie wspólnych poszukiwań Bożego światła”.
Jeden z esejów zamieszczonych w tym tomie Autor poprzedza cytatem z przemówienia Jana Pawła II do pracowników naukowych: „Nauka i wiara poruszają się po dwóch odrębnych i autonomicznych trajektoriach, lecz sama ich natura wyklucza wszelką kolizję między nimi” (tamże s. 159).

W tej papieskiej myśli, jak w zwierciadle, zdaje się odbijać duchowa tożsamość śp. arcybiskupa Józefa. Słowem i życiem ukazywał i propagował integralną łączność wiary i rozumu, przekonany, że prawda może być tylko jedna, a fundamentalną prawdą jest Chrystus Pan (por. J 14,6). Pasterz Józef był nade wszystko sługą Jezusa Chrystusa, pragnącym zawsze naśladować styl Mistrza. W dzisiejszej Ewangelii Jezus uczy: „Kto by chciał mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa” (J 12, 26). Nasuwa się pytanie: gdzie, dokąd sługa może i powinien iść za Panem? Innymi słowy: gdzie, komu i jak, można i należy współcześnie głosić i objawiać Boga? Chyba najlepiej wiedzą to prorocy a w pewnym sensie także poeci, którym Duch Święty nie szczędzi swych natchnień. Arcybiskup Józef, jako filozof mocno stąpał po ziemi, ale bliska mu była poetycka percepcja rzeczywistości.

W Słowie z okazji swej konsekracji i ingresu napisał: „ Gorąco pragnę, aby okres mej służby w diecezji tarnowskiej umożliwiał odkrywanie Piękna Chrystusowej nauki w religijnym życiu tej diecezji…”.

Biskup Józef, rozpoczął swą pasterską posługę, gdy Polska wychodziła z domu czerwonej niewoli, tłumaczył rzeczywistość z iście prorocką misją i pasją. Czy był prorokiem? Wiemy, iż często, zwłaszcza w swych tarnowskich czasach, przedstawiał się słowami nabrzmiałymi bogactwem biblijnych konotacji: „ jestem Józef, brat wasz” (por. Rdz 45,4).

Zgodnie ze swym biskupim hasłem „W Duchu i Prawdzie” ewangelizował kulturę, świadom tego, co tak wyraźnie wypowiedział Jan Paweł II w Krakowie podczas pielgrzymki w 1997r.:

„Wiara poszukuje zrozumienia, wiara potrzebuje kultury i kulturę tworzy, żyje w przestrzeni kultury” (Pielgrzymki do Ojczyzny. Kraków 2006 s. 971). Biskup Józef był przekonany, iż do każdej przestrzeni współczesności – łącznie ze światem mediów elektronicznych – trzeba wychodzić z orędziem Ewangelii. Podobnie jak Jan Paweł Wielki, który spotykał się wyznawcami innych religii, ateistami, z dyktatorami - Arcybiskup również wchodził w dialog ze światem bogatym w różnorodność – rozmawiał z lewicą i prawicą, z przedstawicielami judaizmu, z wątpiącymi, zagubionym i niewierzącymi. Czuł się posłany przez Chrystusa – jak uczniowie - wszędzie tam, dokąd Chrystus sam przyjść zamierzał. A Boże zamierzenia są uniwersalne; takie też było myślenie śp. arcybiskupa Józefa. Może więc powtórzyć za św. Pawłem: „Stałem się wszystkim dla wszystkich, by ocalić przynajmniej niektórych. Wszystko zaś czynię dla Ewangelii” (por. 1 Kor 9,22-23).

Był zawsze po stronie człowieka prostego, wykluczonego potrzebującego i krzywdzonego. W obronie ludzkiej godności i nienaruszalnych wartości, zagrożonych relatywizmem, nie wahał się wchodzić w polemikę. Szedł z Chrystusem po niepopularnych szlakach, określanych nieraz jako kontrowersyjne, o ile kontrowersyjny może być ewangeliczny radykalizm. Widział głębiej i dalej, umiał rozpoznawać znaki czasu. Jak prorok. I doświadczał losu proroka, którego udziałem bywa nieraz gorzki chleb odrzucenia i twardy kamień oskarżeń, ale i kwiaty.
W książce „Bruderszaft z Kainem” (Poznań. 1999; tytuł nawiązuje do słynnego bruderszaftu A. Michnika i gen. W. Jaruzelskiego, którego moralny wydźwięk ostro oprotestował abp J. Życiński), w rozdziale pt. „Kamieniem w proroka” jakby notował o sobie: „Przypuszczam, że w naszych groteskowych pojedynkach prorocy mimo wszystko okażą się twardsi od kamieni. Ostatecznie każdy z proroków winien wliczyć cenę cierpienia i bólu w koszty własne dawanego świadectwa. Do świadectwa jesteśmy wezwani jednak także my wszyscy, którzy przyzwyczajamy się stopniowo do świstu rzucanych beztrosko kamieni” (s. 195-196).

Bracia i Siostry!
Dziękujemy Bogu za bezkompromisowe świadectwo wiary i życia śp. arcybiskupa Józefa. Ziarno jego życia obumarło, ale – jak poucza dzisiejsza Ewangelia – wydaje kłos, owocuje; przymnaża ziaren na nowy siew. Myślę, że także Kościół tarnowski w Roku Jubileuszowym skorzysta na tym zasiewie, tym bardziej, iż zyskał w niebie nowego orędownika w osobie swego dawnego pasterza. Mimo, że w innej czasoprzestrzeni, przecież, przez tajemnicę świętych obcowania, arcybiskup Józef jest z nami. Jakby nowego sensu nabierają jego słowa napisane we wstępie cytowanej już publikacji, dedykowanej Kościołowi tarnowskiemu:

„Wspominając z sentymentem okres siedmiu lat duchowej wspólnoty, dedykuję ten tom wszystkim kapłanom i wiernym świeckim z diecezji tarnowskiej, z którymi w okresie wielkich przemian staraliśmy się wspólnie umacniać nadzieję poprzez wspólne zapatrzenie oczyma wiary w krzew gorejący i poprzez wspólną wędrówkę prowadzącą poza teren politycznej niewoli. Niechaj Boże światło prowadzi nas wszystkich w stronę nowych zadań na horyzoncie nadziei i sensu naznaczonym bliskością Tego, który jest” (Na zachód... s. 12).

Umiłowani!
Wiemy, że życie ludzkie zmienia się, ale się nie kończy. Śmierć jest paschą – przejściem - z doczesności do wieczności, do Boga, który, jak uświadamia dzisiejsze I czytanie, TAM będzie jeszcze bardziej „Bogiem z nami”; i otrze z naszych oczu wszelką łzę i ostatecznie i wiecznie usynowi; unicestwi śmierć (por. Ap 21, 3-4).

Tak właściwie z perspektywy chrześcijańskiej, śmierci nie ma. Jest moment przejścia. Prawda ta żyje w ostatnim wierszu ks. Jana Twardowskiego, należącego do ulubionych poetów śp. arcybiskupa Józefa. Jestem pewien, że z paschalnym przesłaniem poetyckiej modlitwy „nasz brat Józef” by się utożsamił. Tym bardziej, że nawiązuje ono do Różańca a więc i do Maryi. A Matkę Bożą śp. Arcybiskup kochał z synowskim oddaniem, o czym mogłyby zaświadczyć Madonny tarnowskiej diecezji, które chętnie nawiedzał i to nie tylko podczas oficjalnych uroczystości kościelnych.
Możemy więc przypuszczać, że arcybiskup Józef Życiński, człowiek, kapłan, biskup wiary, skromności, serdeczny i pogodny duchem, wszedł do niebieskiego Jeruzalem, w progi domu Ojca z dziecięcą ufnością wyrażoną w wierszu ks. Twardowskiego, który sam cytował na jego pogrzebie:

Zamiast śmierci,
Racz z uśmiechem przyjąć, Panie
Pod Twe stopy
Życie moje, jak Różaniec.

Zamiast śmierci, racz z uśmiechem przyjąć Panie życie naszego pasterza i brata Józefa, jak Różaniec! Amen. Alleluja.