Jeśli wielu młodych...

Słyszeliście o tym słynnym raperze? Ma już przeszło milion polubień na YouTube. On zabiera nam młodzież…

ks. Włodzimierz Lewandowski xwl ks. Włodzimierz Lewandowski

Święty oburz ma się dobrze. Patronuje wielu dyskusjom, inicjatywom, spotkaniom. Daje komfort psychiczny swoim podopiecznym. Bo przecież widzą, reagują, chcą jak najlepiej… Nie zauważając jak bardzo ich paraliżuje, oddala, stawia obok, ponad. Paraliż, pisałem o tym przed kilkoma tygodniami, czyni człowieka niezdolnym do twórczego myślenia, szukania rozwiązań na dziś i jutro, unieruchamia.

Przed kilkoma dniami uczestniczyłem w rozmowie, której patronował. Słyszeliście o tym słynnym raperze? Ma już przeszło milion polubień na YouTube. On zabiera nam młodzież…

Cóż, pomyślałem, zabiera co od dawna nie jest nasze. I ugryzłem się język, kierując rozmowę na inne, ważniejsze moim zdaniem tory. Gdzie są, pytałem, nasi Catholic Voises? Dlaczego nie potrafimy stworzyć katolickiego Openera? Co, poza oburzeniem i wołaniem, by zeszli z kanapy, mamy do zaoferowania młodym?

Od poświęconego młodym Synodu upłynęło trochę czasu. Ale jego przesłanie, adhortacja Christus vivit – takie mam wrażenie – ciągle jest ziemią nieznaną. Nie tylko młodym. Także nam, starym, usiłującym, jak czytamy we wspomnianym dokumencie, walczyć „o dwa lub trzy tematy, będące jego (Kościoła) obsesją” (ChV 41).

Co proponuje adhortacja?

„Aby być wiarygodnym dla młodych, Kościół musi niekiedy odzyskać pokorę i po prostu słuchać, rozpoznać w tym, co mówią inni, światło, które może mu pomóc w lepszym odkryciu Ewangelii. Kościół w defensywie, tracący pokorę, który przestaje słuchać, nie pozwala na podawanie w wątpliwość, traci młodość i zamienia się w muzeum. Jak w ten sposób może przyjąć marzenia młodych? Chociaż posiada on prawdę Ewangelii, nie oznacza to, że w pełni ją zrozumiał; raczej musi zawsze wzrastać w zrozumieniu tego niewyczerpalnego skarbu” (tamże).

Słuchać. Także, a może nawet przede wszystkim, wątpliwości i pytań. One nie są atakiem. Tym bardziej próbą zerwania. Stawiają, bo mają – mimo wszystko – zaufanie. Mamy wiele platform wirtualnych, gdzie młodzi mogą podzielić się swoimi refleksjami, niekiedy zaprotestować. Ta przestrzeń w ostatnich tygodniach została poszerzona o inicjatywę „Kościół cię słucha”. Pisałem o niej gdzie indziej. Ale żadne miejsce w Internecie, żadna technologia,  nie zastąpi, o czym przypomniał niedawno Paolo Ruffini na światowym kongresie SIGNIS w Seulu, „cudu spotkania” i „tylko relacja, więź oparta na miłości może uczynić nas mniej samotnymi, może trwać, może uczynić nas szczęśliwymi”.

Cud spotkania. Przecież – ktoś powie – dokonuje się w setkach, jeśli nie tysiącach miejsc. Ruchy, wspólnoty, pielgrzymki, kawiarenki parafialne… Owszem, zgadza się. Ale rodzi się pytanie czy jest to główny nurt duszpasterstwa młodzieży, czy jego margines. Raczej ostatnie. Może nie wszędzie. Ale w większości. Bardziej aniżeli towarzyszami drogi przeżywających różne kryzysy młodych, jesteśmy jego recenzentami. Dlatego tak ważne jest pytanie, jakie zostało postawione młodym w formularzu inicjatywy „Kościół cię słucha”: „co, twoim zdaniem, Kościół powinien zrobić, byśmy mogli zbliżyć się do siebie i razem pójść dalej? (…) To wyjątkowa okazja, której nie można przegapić”. Przyszedł czas, by ta wyjątkowa okazja stała się w naszym duszpasterstwie czymś normalnym, zwykłym. Choć czasem trzeba będzie wykazać się dużą pokorą i cierpliwością. Zainicjowane procesy nie przyniosą natychmiastowych efektów. A na te niekiedy najbardziej czekamy.