Ekumenizm jest grzechem przeciw miłości bliźniego, bowiem utrwala heretyków w błędach, zamiast głosić prawdę, że jest tylko jeden Bóg, jeden Kościół i jedna prawdziwa religia.
A ja bym powiedział, że Bóg nie jest jeden, a Trójjedyny. Wszyscy chrześcijanie to uznają. Nieźle: słowa jedna prawdziwa religia odnosisz do katolicyzmu. Tylko, że akurat katolicyzm to nie religia, a wyznanie chrześcijańskie. Chrześcijaństwo jest religią. Katolicyzm jest jednak daleki w swej doktrynie od tego, że posiada prawdę. W prawdzie (a raczej Prawdzie) można uczestniczyć, a nie ją posiadać. Brak Ci chyba trochę pokory Katoliku...
Jest w tym sporo racji. Ekumenizm, który miałby głosić, że obojętnie w co się wierzy, byle wierzyć, jest zły. Jednak przez 2000 lat doszło do podziałów, które były niepotrzebne. Myślę przede wszystkim o Prawosławiu, które różni głównie pochodzeniem Ducha Świętego i Prymatem Papieża. Natomiast nie bardzo natomiast rozumiem dialog z protestantami, którzy z naszą wiarą nie mają już prawie nic wspólnego.
Widać że obecne czasy wymagają ducha ekumenicznego jestem za :). Choć sam nie kiedy widzę jak ludzie nie rozróżniają pewnych kwestii ( trudno się dziwić nie każdy musi być teologiem)i to powoduję że albo występuje negacja ekumenizmu albo w przeciwną stronę - do "rozmydlania" że wszystkie religie są równe i tak naprawdę nie ważne w co wierzy byleby wierzył i że każdy ma swoją prawdę i że wiara to zbiór subiektywnych deklaracji.
Uwaga, jak rozumiemy ekumenizm. Jeżeli:"Love,Peace,Freedom!Wszystko jedno jak jest zimomalu.Bądźmy razem" to myślę,że to z ekumenizmem nie ma wiele wspólnego. Ale:siadajmy chłopaki,pomódlmy się razem,żeby Jezus dał nam światło, jak dojść do Jedności, a potem pogadajmy,co nas łączy i w czym się nie dogadujemy i dlaczego:to nazywam ekumenizmem.Owocem i przykładem działań ekumenicznych mogą bć wspólne deklaracje o uznaniu chrztu, o usprawiedliwieniu czy rozmowy z monofizytami,gdy po licznych spotkaniach,często po kilkuset latach(z monofizytami to od V wieku)okazuje się,że rozumiemy pewne rzeczy tak samo,tylko inaczej nazywamy. Tego trzeba się trzymać. Pozdrawiam
Każdy z nas co niedziela wyznaje: Wierzę w JEDEN, ŚWIĘTY, KATOLICKI i APOSTOLSKI Kościół. (Credo in (...) UNAM, SANCTAM, CATHOLICAM et APOSTOLICAM Ecclesiam)
Chrzest święty włącza każdego ważnie ochrzczonego człowieka właśnie do tego, jedynego Kościoła. Do Kościoła katolickiego. Nieważne, czy chrzci katolicki kapłan, prawosławny batiuszka, czy pastor-zielonoświątkowiec, byle ochrzcił "trynitarnie" i wodą. Jeśli taki ochrzczony świadomie odrzuci wiarę katolicką, to popada w automatyczną ekskomunikę (wyłącza się z Kościoła) i starania EKUMENICZNE winny się skupiać na tym, aby do tego Kościoła, od którego ODPADŁ, czym prędzej powrócił!
Jest tylko JEDEN Kościół, którym jest Kościół KATOLICKI. A Kościół Katolicki jest tam, gdzie Ojciec święty. Nie może mieć Boga za Ojca ten, kto nie ma Kościoła za Matkę!
Protestanci, Prawosłąwni i apostaci - wracajcie do swojej Matki, do Kościoła, który w sweg nieruzmności porzuciliście! Nawróćcie się, póki jeszcze możecie. "Drugi raz nie zaproszą Was wcale!"
Właśnie nie, Pio. To polski przekład nakazuje nam wierzyć W Kościół. Po łacinie jest "credo IN unum Deum" ale już "credo ecclesiam", a więc wierzę W Boga, ale nie W Kościół, tylko że Kościół istnieje. Polecam lekturę książek ks. Prof. Hryniewicza. Warto pogłębiać wiedzę o wierze i podchodzić do wszystkiego refleksyjnie, a nie bezkrytycznie.
Sugerujesz, że przekład Symbolu, zatwierdzony przez Stolicę Apostolską zawiera błędy teologiczne? Jakoś bardziej jestem skłonny wierzyć Papieżowi niż o. Hryniewiczowi, który - nawiasem mówiąc - naucza swoich studentów o "pustym Piekle".
Chrześcijaństwo ma dwa tysiące lat, ale - choć trudno to sobie dzisiaj wyobrazić - najprawdopodobniej dopiero zaczyna się rozwijać. W roku tysięcznym myślano, że nastąpi koniec świata i sąd ostateczny. Być może mylimy się sądząc dziś, że chrześcijaństwo, katolicyzm, osiągnęło dojrzałość. Może to dopiero tylko próby i ślepe uliczki w pojmowaniu Ewangelii. Wystarczy trochę wyobraźni by nie wykluczać takiej perspektywy, że za kilkaset lat nauczanie Kościoła będzie zupełnie inne niż dziś. Co do wiary w słowa papieża, po ogłoszeniu dogmatu o nieomylności papieża kolejni następcy na tronie Piotrowym wygłaszali poglądy, które następnie były zmieniane w nauczaniu Kościoła. Tylko Bóg jest nieomylny.
"Co do wiary w słowa papieża, po ogłoszeniu dogmatu o nieomylności papieża kolejni następcy na tronie Piotrowym wygłaszali poglądy, które następnie były zmieniane w nauczaniu Kościoła."
Jak może Pan wypowiadać się o wierze Kościoła skoro - wygłaszając takie poglądy - Pan od niej odszedł?
Szanowny Panie, sam wolę unikać etykietowania ludzi, choć taka pokusa tkwi także we mnie. To bardzo wygodne w dyskusji, ale to droga na skróty. "Ustawia" to partnera w dyskusji na określonej pozycji i ułatwia przypisywanie mu określonych, negatywnych cech często w sposób nieuzasadniony. Tyle, że w ten sposób tylko poprawiamy sobie samopoczucie lecz nie przyczyniamy się do lepszego poznania innego człowieka i istoty rzeczy. Dlatego, mimo, pokusy, nie uznam Pana po tak krótkiej wypowiedzi za integrystę, lub, jak by niektórzy powiedzieli, zamkniętego na świat katolika o ograniczonych horyzontach i prowincjonalnym światopoglądzie. Proszę mi wierzyć, nie kpię w teraz, naprawdę nie zgodziłbym się z taką ocenę.
A co do nauczania Kościoła Katolickiego w kwestii ekumenii to polecam dekret o ekumenizmie - Unitatis Redintegratio (Sobór watykański II), w którym stwierdza się, że Kościół Chrystusa „trwa w Kościele katolickim, rządzonym przez Następcę Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie”, uznaje zarazem, iż „poza jego organizmem znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy, które jako właściwe dary Kościoła Chrystusowego nakłaniają do jedności katolickiej”. Nie jestem w tym przywołaniu zresztą oryginalny, bo cytuję za encykliką Jana Pawła II Ut unum sint. Sam Jan Paweł II w tej encyklice pisze dalej: „same te Kościoły i odłączone Wspólnoty, choć w naszym przekonaniu podlegają brakom, wcale nie są pozbawione znaczenia i wagi w tajemnicy zbawienia. Duch Chrystusa nie wzbrania się przecież posługiwać nimi jako środkami zbawienia, których moc pochodzi z samej pełni łaski i prawdy, powierzonej Kościołowi katolickiemu”.
caritas est napisał: "mimo, pokusy, nie uznam Pana po tak krótkiej wypowiedzi za integrystę, lub, jak by niektórzy powiedzieli, zamkniętego na świat katolika o ograniczonych horyzontach i prowincjonalnym światopoglądzie."
Ależ to doskonała charakterystyka mojej osoby ;) Nie czułbym się urażony gdyby w tych słowach przedstawił mnie Pan postronnej osobie. Wprost przeciwnie - czułbym się dumny z tego powodu. Integralność - a więc spójność - wiary implikuje konieczność istnienia doktrynalnej ekskluzywności ("zamkniecie na świat i ograniczony horyzont").
"Unitatis Redintegratio (Sobór watykański II), w którym stwierdza się, że"
Przywołany przez Pana cytat pochodzi z Konstytucji dogmatycznej o Kościele "Lumen Gentium". Ponad dwa lata temu z inicjatywy Ojca Świętego wyszła nota wyjaśniająca, która porusza problem użycia słowa "trwa" ("subsitit in") w przytoczonym zdaniu. Czytamy tam m.in.: "pojęcie "trwa (subsistit)" może być przypisane wyłącznie Kościołowi katolickiemu", a samo to pojęcie: "oznacza pełną identyczność Kościoła Chrystusowego z Kościołem katolickim"(http://www.currenda.diecezja.tarnow.pl/art-03.php). Nie jest więc prawdą, że jedność Kościoła katolickiego w czymkolwiek cierpi w wyniku odłączenia heretyków i schizmatyków - o czym przypomina wymieniony przez Pana dekret "Unitatis Redintegratio" w słowach: "jedność trwa nieutracalnie w Kościele katolickim".
Co do mojego zarzutu wobec Pana - pragnę przypomnieć, że dogmat o nieomylności papieskiej nigdy nie został zniesiony i twierdzenie o jego nieaktualności jest traktowane jako odejście od wiary.
Ba, nie dość, że Pan Jezus został skazany na śmierć DEMOKRATYCZNIE przez członków swojego narodu, to jeszcze okazuje się, że osobą, która Go broniła (ja nie znajduję w Nim żadnej winy) był namiestnik rzymski, czyli przedstawiciel OKUPANTA.
Jeżeli wierzymy, że Bóg jest obecny w KK i kto odrzuca Chrystusa odrzuca też KK to nie możemy równocześnie stawiać innych wyznań na równi z Kościołem Katolickim.
Zaznaczyłem opcję "mam inne zdanie (wyjaśnij w komentarzu)". Pytanie jest trochę wieloznaczne, bo zależy co rozumiemy przez "ekumenizm". Bo jeżeli jako powrót odszczepieńców na łono Świętego Kościoła Katolickiego to jak najbardziej. Jeśli zaś jako jakieś dziwne "dialogowanie" (co to w ogóle ma na celu?) to oczywiście nie.
Odpowiedź na tak postawione pytanie byłaby o wiele łatwiejsza gdyby jego autor zdefiniował pojecie "ekumenizmu". Jeśli - zgodnie z tradycyjną doktryna Kościoła - ekumenizmem nazywamy pogląd głoszący konieczność powrotu heretyków i schizmatyków do łączności z jednym Kościołem (którego jedność - w skutek braku tej łączności - nie cierpi) lub działalność mającą to na celu to oczywiście należy go [ekumenizm] uznać za "konieczność wypływającą z woli Chrystusa".
"Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli." (encyklika "Mortalium animos", Pius XI)
brawo dla Ks. Marka. W czasach PRL byłem przesłuchiwany przez UB. za udział w strajkach w Jastrzebiu. Chetnie posiedzę za PRAWDĘ. buty już mam spakowane, a na okup dla pani Tysiąc chetnie się dorzucę
Ekumanizm tak - jest potrzebny. Jednak myslę, że prowdziwy ekumeizm ma zmierzać do zjednoczenia wszystkich wyznawców Chrystusa pod sztandarem papieża i Kościoła katolickiego, bo tylko tu jest pełnia prawdy. Ekumenizm, który mówi: "Ty jesteś protestantem, prawosławnym, ja katolikiem i niech tak zostanie", jest przeciwko miłości. Taki ekumenizm pozbawia innowierców szansy na poznanie pełni środków zbawienia, które, jak wiadomo, są w Kościele katolickim.
Przynajmniej w tym wypadku wiemy co chce Jezus Chrystus.
Nieźle: słowa jedna prawdziwa religia odnosisz do katolicyzmu. Tylko, że akurat katolicyzm to nie religia, a wyznanie chrześcijańskie. Chrześcijaństwo jest religią. Katolicyzm jest jednak daleki w swej doktrynie od tego, że posiada prawdę. W prawdzie (a raczej Prawdzie) można uczestniczyć, a nie ją posiadać. Brak Ci chyba trochę pokory Katoliku...
Ale:siadajmy chłopaki,pomódlmy się razem,żeby Jezus dał nam światło, jak dojść do Jedności, a potem pogadajmy,co nas łączy i w czym się nie dogadujemy i dlaczego:to nazywam ekumenizmem.Owocem i przykładem działań ekumenicznych mogą bć wspólne deklaracje o uznaniu chrztu, o usprawiedliwieniu czy rozmowy z monofizytami,gdy po licznych spotkaniach,często po kilkuset latach(z monofizytami to od V wieku)okazuje się,że rozumiemy pewne rzeczy tak samo,tylko inaczej nazywamy. Tego trzeba się trzymać.
Pozdrawiam
Wierzę w JEDEN, ŚWIĘTY, KATOLICKI i APOSTOLSKI Kościół. (Credo in (...) UNAM, SANCTAM, CATHOLICAM et APOSTOLICAM Ecclesiam)
Chrzest święty włącza każdego ważnie ochrzczonego człowieka właśnie do tego, jedynego Kościoła. Do Kościoła katolickiego. Nieważne, czy chrzci katolicki kapłan, prawosławny batiuszka, czy pastor-zielonoświątkowiec, byle ochrzcił "trynitarnie" i wodą. Jeśli taki ochrzczony świadomie odrzuci wiarę katolicką, to popada w automatyczną ekskomunikę (wyłącza się z Kościoła) i starania EKUMENICZNE winny się skupiać na tym, aby do tego Kościoła, od którego ODPADŁ, czym prędzej powrócił!
Jest tylko JEDEN Kościół, którym jest Kościół KATOLICKI. A Kościół Katolicki jest tam, gdzie Ojciec święty. Nie może mieć Boga za Ojca ten, kto nie ma Kościoła za Matkę!
Protestanci, Prawosłąwni i apostaci - wracajcie do swojej Matki, do Kościoła, który w sweg nieruzmności porzuciliście! Nawróćcie się, póki jeszcze możecie. "Drugi raz nie zaproszą Was wcale!"
Jak może Pan wypowiadać się o wierze Kościoła skoro - wygłaszając takie poglądy - Pan od niej odszedł?
Ależ to doskonała charakterystyka mojej osoby ;) Nie czułbym się urażony gdyby w tych słowach przedstawił mnie Pan postronnej osobie. Wprost przeciwnie - czułbym się dumny z tego powodu. Integralność - a więc spójność - wiary implikuje konieczność istnienia doktrynalnej ekskluzywności ("zamkniecie na świat i ograniczony horyzont").
"Unitatis Redintegratio (Sobór watykański II), w którym stwierdza się, że"
Przywołany przez Pana cytat pochodzi z Konstytucji dogmatycznej o Kościele "Lumen Gentium". Ponad dwa lata temu z inicjatywy Ojca Świętego wyszła nota wyjaśniająca, która porusza problem użycia słowa "trwa" ("subsitit in") w przytoczonym zdaniu. Czytamy tam m.in.: "pojęcie "trwa (subsistit)" może być przypisane wyłącznie Kościołowi katolickiemu", a samo to pojęcie: "oznacza pełną identyczność Kościoła Chrystusowego z Kościołem katolickim"(http://www.currenda.diecezja.tarnow.pl/art-03.php). Nie jest więc prawdą, że jedność Kościoła katolickiego w czymkolwiek cierpi w wyniku odłączenia heretyków i schizmatyków - o czym przypomina wymieniony przez Pana dekret "Unitatis Redintegratio" w słowach: "jedność trwa nieutracalnie w Kościele katolickim".
Co do mojego zarzutu wobec Pana - pragnę przypomnieć, że dogmat o nieomylności papieskiej nigdy nie został zniesiony i twierdzenie o jego nieaktualności jest traktowane jako odejście od wiary.
"Pracy nad jednością chrześcijan nie wolno popierać inaczej, jak tylko działaniem w tym duchu, by odszczepieńcy powrócili na łono jedynego, prawdziwego Kościoła Chrystusowego, od którego kiedyś, niestety, odpadli." (encyklika "Mortalium animos", Pius XI)