Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.
No właśnie, jest tyle sposobów na przedstawienie problemu, i może nawet jakaś troska w tym liście jest, ale żeby zaraz do GW ?, to chyba świadczy że inne były intencje, tym bardziej że podawane przez dominikanina przypadki podziałów na tle przekonań społeczno-politycznych, wskazują, że sam jest ich stroną, a nie obiektywnym obserwatorem.
Oburza się, że część biskupów drukuje artykuły w „Naszym Dzienniku” ?
posłużę się cytatem z Gościa Niedzielnego: "Ale są hierarchowie, którzy publikują w „Gazecie Wyborczej”, dzienniku jawnie stawiającym sobie za cel zniszczenie Kościoła. O. Wiśniewskiemu to nie przeszkadza, zapewne dlatego jego prywatny list do nuncjusza został opublikowany na pierwszej stronie GW, z wybitymi tezami, które pasują do wizji Kościoła redaktorów z Czerskiej, ale z dobrem Kościoła wiele wspólnego nie mają."
Przychylam się do tej opinii.
Nie znam intencji o. Wiśniewskiego, ale wyczuwam intencje tych, którzy list opublikowali. To nieustający "naprawiacze" Kościoła, niestrudzeni jego "reformatorzy". Mam gorące pragnienie, aby Sz. Państwo z Czerskiej i okolic przestali się "troszczyć" o Kościół i dali nam święty spokój. My się problemami "Agory" nie podniecamy i nie przechwytujemy ich wewnętrznej poczty, by opublikować ją np. w "Gościu". Kościół jest w kryzysie od 2000 lat; wystarczy zajrzeć do listów Pawłowych, aby sie o tym przekonać. Jest kryzys, bo ja jestem w kryzysie - ja grzeszę i robie głupstwa za które potem żałuję i pokutuję. Kościół jest taki jacy my jesteśmy. Nasi pasterze też są z nas.Trzeba się za nich modlić i ich wspierać, by byli odważni i silni wiarą, bez oglądania się na możnych tego świata. A kryzys "medialny"? Objawem kryzysu dla ludzi stojących z boku jest nawet przypomnienie przez biskupa, że za pewne zachowania grozi katolikom ekskomunika z mocy samego prawa. Wtedy okazuje sie, że "Kościół straszy", miesza się do polityki, ingeruje w pracę instytucji państwowych i inne temuż podobne biadolenia. Na debaty o kryzysie zaprasza się do telewizorni "ekspertów": zakonników upadłych, którzy zdeptali święte przysięgi w rodzaju o. Bartosia, lub kapłanów apostatów by pisali tasiemcowe artykuły, bynajmniej nie o swoim kryzysie. Do tego jeszcze oczywiście genialnie uśmiechnięty ks. Sowa i "zatroskany" Wielki Redaktor, także mający "na koncie" złamaną przysięgę małżeńską. Ludzi innego pokroju na poważną dyskusję zaprosić sie nie da( a może nie chcą, unikając tak "doborowego" towarzystwa?), z innymi niż ci "nie warto rozmawiać". Nikt nie przeczy, że są w Kościele problemy, że trzeba stawiać im czoła, ale to już temat na inną dyskusję. Dla mnie prawdziwym objawem kryzysu, ale w państwie jest to co "niezależne" media sprokurowały(choć nie tylko one) w ostatnie lato. Mam na myśli hołotę zwaną przez niektórych "nowoczesną Polską", krzyczącą na Krakowskim Przedmieściu : "Chcemy Barabasza!" "oraz "Sp...dziadu!" w kierunku Pałacu Prezydenckiego, którego Lokator leżał już w grobie, hołotę z zajadłościa prowokującą i nękającą modlących sie przy Krzyżu ludzi, przedstawianych w jak najgorszym świetle i zaszczuwanych przez media polujące na każdy objaw zdenerwowania, by go potem wyolbrzymić i odpowiednio skomentować. Tu jest kryzys - czystych, bo nieużywanych, sumień "naprawiaczy" Kościoła. Owszem, każdy problem, także i te, które poruszyłem warte są poważnej dyskusji. Ale czy dzisiaj taki luksus jest możliwy? Gdyby chodziło o uzdrawianie sytuacji, "budowanie zgody", to tak. Tylko komu z tych laickich reformatorów na tym zależy? I na marginesie - problemem jest też "parcie na szkło" niektórych dominikanów i księży gotowych występować w roli "światłych - bezradnych", wyrzucajacych z siebie potoki słów, które nic ich nie kosztują, po to tylko, by zaistnieć na salonach. O ile motywów o. Wiśniewskiego nie znam, o tyle zachowaniem telewizyjnych "gwiazdorów" zwyczajnie sie brzydzę. A może rację miał Hans Urs von Baltasar gdy mówił, że prawo do krytyki Kościoła mają jedynie święci?