Problem ze spowiedzią, a raczej z jej jakością, mamy trochę na własne życzenie.
Pomoc, jaką Polacy nieśli Żydom w czasie niemieckiej okupacji, była wyrazem ich miłości do człowieka. Wiedzieli, że mogą za to stracić życie, ale z pewnością nie myśleli, że ich postawa zostanie upamiętniona po ponad 70 latach.
Czy jest chory? Czy na umyśle nie wiem. Ale widzę, że ma chorą duszę.
Nie dawać, starać się, zdobywać. Ale dostawać. Przyjmować. Czerpać.
Zina, Ljena, Ańja.
Jak to można się nieraz w życiu mile zaskoczyć.
Dzięki takim zwykłym, a wrażliwym ludziom cała ta machina pomocy działa.
Wykorzystuje się biedę w kraju, którzy przeżywa wojnę, aby walczyć w innej wojnie.
Krąży za nami z uporem. Pojawia się w każdej rodzinnej rozmowie, w sklepie, przed kościołem, podczas wizyty w urzędzie czy kancelarii parafialnej.
Zdumiewające, jak świat „końca historii” pisze kolejne tej historii rozdziały.