Narodziny za klauzurą

KAI

publikacja 24.12.2003 06:08

Milczenie i modlitwa, radosne kolędowanie i procesja z figurką Dzieciątka Jezus - mnisi i mniszki z zakonów klauzurowych w rodzinnej atmosferze świętują Boże Narodzenie. W klasztornych refektarzach nie brakuje tradycyjnych potraw, a po Pasterce wspólnego kolędowania.

O. Korneliusz Jackiewicz, cysters już po raz pięćdziesiąty będzie świętował Boże Narodzenie we wspólnocie zakonnej w Krakowie-Mogile. Przed wieczerzą wigilijną mnisi gromadzą się na uroczystych nieszporach, celebrowanych przez ojca opata w asyście kantorów. Po nieszporach wszyscy zgromadzą się w refektarzu, przystrojonym jak w każdym polskim domu. - Żłóbek na środku, choinka, świece na stołach, sianko i opłatki - opisuje o. Jackiewicz. Dzielenie się opłatkiem trwa ponad godzinę, bo serdeczne życzenia składa sobie każdy z każdym. Po życzeniach mnisi zasiadają do wigilijnego stołu. Rozpoczynają od barszczu z uszkami, jedzą rybę przyrządzaną na różne sposoby, kluski z makiem, ciasto i kompot z suszek. To jedyny wieczór w roku, gdy nie obowiązuje milczenie przy stole. O. Korneliusz najbardziej zapamiętał Wigilie spędzane w klasztorach francuskich u trapistów. - Uderzyło mnie milczenie i całkowita cisza w klasztorze - opowiada zakonnik. - W ciszy odbywa się adoracja Jezusa w żłóbku. Mnisi długo klęczą, a potem rozchodzą się do swoich zajęć i wieczór spędzają na samotnej kontemplacji aż do Pasterki - dodaje. Dopiero po nocnej Mszy św. zakonnicy gromadzą się w refektarzu i w milczeniu spożywają wieczerzę. - Do dziś mam w oczach obraz kilkunastu mnichów, w kapturach naciągniętych na głowę, którzy w przejmującej ciszy jedzą świąteczną kolację - wyznał o. Korneliusz. Radosna, wręcz żywiołowa atmosfera panuje w klasztorze ojców karmelitów bosych w Czernej. Boże Narodzenie to czas, kiedy surowa reguła Karmelu jest nieco złagodzona. - Św. Jan od Krzyża tak mocno przeżywał tajemnicę Wcielenia, że brał figurkę Dzieciątka Jezus do rąk i tańczył - opowiada o. Albert Wach, karmelita z Czernej. Dziś ta radość wyraża się w podobny sposób już od pierwszych dni adwentu. Nowicjusze chodzą z figurką Dzieciątka od celi jednego współbrata do celi drugiego z głośnym śpiewem antyfony. - Śpiewaliśmy tak głośno, jak tylko potrafimy, bo to jedyna okazja, by móc sobie pośpiewać na korytarzu klasztornym - dodaje żartobliwie karmelita.

Więcej na następnej stronie
Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona