Prymas z Australii

Życie Warszawy/a.

publikacja 13.05.2005 14:13

- Nie wyobrażam sobie, by Karol Wojtyła, chodząc po Plantach, rozmawiał po angielsku - mówi Piotr Adamczyk. W mokotowskim studiu kończy on pracę nad dubbingiem filmu o papieżu - informuje Życie Warszawy.

Trwa gorączkowy finisz nagrań. Z trudem, ale udaje nam się dostać do studia, gdzie pracuje właśnie odtwórca głównej roli. – To dosyć dziwna sytuacja, kiedy podkłada się głos pod samego siebie, zmieniając język – mówi Adamczyk. Dwuodcinkowy film o papieżu był realizowany po angielsku. Włoscy producenci niemal równolegle realizowali wersję włoską. – Było to dla nich oczywiste. Polacy wciąż nie doceniają dubbingu – mówi Adamczyk. Aktor, który na życzenie reżysera Giacoma Battiato, został nieoficjalnym konsultantem naszej wersji „Karola...”, wynegocjował ponoć, że w nagraniach wezmą udział wszyscy Polacy, którzy zagrali w filmie. Nawet jeśli wystąpili w epizodzie. Przez dwa tygodnie do warszawskiego studia ściągnięto 60 aktorów. Grający kardynała Wyszyńskiego Lech Mackiewicz przyleciał aż z Australii. W dubbingu wzięło udział stu wykonawców – w tym także podkładający głosy za zagranicznych aktorów i nagrywający sceny zbiorowe. To ogromne przedsięwzięcie, ale taki rozmach nie dziwi, bo „Karol...” to telewizyjna premiera roku. We Włoszech film o życiu Karola Wojtyły przyciągnął 13 mln widzów. W Polsce rekord może zostać pobity. Data polskiej emisji jest więc decyzją strategiczną. TVN, choć to niemal niewykonalne, chce zdążyć na 18 maja – urodziny papieża.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona