Tygodnik Powszechny o naszym apelu

Tygodnik Powszechny/a.

publikacja 23.01.2006 12:49

Szum medialny wokół nazwisk świadków w procesie beatyfikacyjnym zmarłego Papieża wynika w znacznej mierze z nieznajomości procedury i specyfiki procesu beatyfikacji. Gorączce przecieków przeciwstawił się chrześcijański portal wiara.pl - napisał Tygodnik Powszechny.

– Nasz apel podyktowany był obawą przed eskalacją traktowania procesu przez media w kategoriach sensacji politycznych – tłumaczy ks. Artur Stopka, redaktor naczelny portalu wiara.pl. – W sensie ścisłym „Rzeczpospolita" nie skłoniła nikogo do złamania tajemnicy, jednak redakcja portalu doszła do wniosku, że media bardziej nastawione na sensację, zachęcone przykładem poważnego dziennika, mogą pójść o krok dalej. Dziennikarka „Rzeczpospolitej" Ewa Czaczkowska mówi, że jest apelem zaskoczona. Choć przyznaje, że każdy ma prawo do swojego zdania, odrzuca zarzuty o łamaniu zasad etyki dziennikarskiej, gdyż „obowiązkiem mediów jest informowanie". Nagannym z punktu widzenia etyki dziennikarskiej byłoby wydobywanie informacji niejawnych, lista świadków zaś – w przeciwieństwie do przebiegu przesłuchania przed trybunałem – nie jest tajna, więc publikowanie znajdujących się na niej nazwisk leży w kompetencji prasy. Co więcej: podanie ich do publicznej wiadomości ukazuje sens całego procesu, w którym dla uzyskania jak najdokładniejszego obrazu cnót będącego wynoszonym na ołtarze zeznają osoby kontrowersyjne, niewierzące czy przedstawiciele innych wyznań. Powołanie kogoś na świadka nie dodaje mu cnót – tłumaczy Czaczkowska. – Pokazuje jedynie, że osoba ta jest w stanie wnieść informacje cenne dla ukazania roli przyszłego błogosławionego w danym obszarze jego aktywności – w tym przypadku politycznej. Pozostaje kwestia wiarygodności świadka. Jednak kwestionariusz „przesłuchania" jest tak skonstruowany, by odpowiedzi były precyzyjne. Zeznania jednych świadków są konfrontowane z innymi, co pozwala sędziom weryfikować otrzymane informacje. Zapewne: niezależnie od osobistych sympatii czy antypatii trudno zaprzeczyć, że powołani na świadków politycy oczekiwaną od nich wiedzą dysponują. Pozostaje jednak pytanie, czy zamieszanie w mediach nie zaszkodzi procesowi beatyfikacyjnemu? Jak zaznacza ks. Oder, „beatyfikacja powinna służyć integracji społeczeństwa, tymczasem debata o charakterze politycznym oddala od tego celu".

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona