Rzecznik Watykanu o wizycie Benedykta XVI w USA i ONZ

Brak komentarzy: 0

Radio Watykańskie/a.

publikacja 23.04.2008 19:09

Jakie owoce przynieść może pokorny, ale zdecydowany styl wypowiedzi Benedykta XVI podczas jego ostatniej podróży do USA? Po jej zakończeniu Radio Watykańskie zapytało o to dyrektora rozgłośni, o. Federico Lombardiego SI.

F. Lombardi SI: Wydaje mi się, że w Ameryce Papież zastosował swój znamienny sposób podejścia do problemów. Polega on na ogromnej lojalności, nie uciekaniu przed trudnościami, ale patrzeniu na nie bardzo przenikliwie, uczciwie i z wyraźną świadomością. Tak Ojciec Święty potraktował problem skandali związanych z pedofilią, do których Kościół w Stanach Zjednoczonych podszedł lojalnie, uznając też winy, ale jednocześnie podejmując wysiłek leczenia ran i pamiętając o odpowiedzialności na przyszłość, koniecznej, by takie bolesne fakty nigdy więcej się nie powtórzyły. Temat ten w przemówieniach Benedykta XVI do amerykańskiego Kościoła znalazł się jednak w o wiele szerszym kontekście. W ten sposób Papież wskazał na konieczność całościowego przedstawiania orędzia Chrystusa w dzisiejszym społeczeństwie: odkrywania piękna i wielkości powołania wychowawczego Kościoła. Benedykt XVI wygłosił wielkie przemówienie na uniwersytecie katolickim. To, czego amerykańscy katolicy dokonali na polu edukacji i kultury, jest wprost nadzwyczajne. Musimy o tym dobrze pamiętać, bo prawdopodobnie nie ma drugiego takiego kraju, w którym by Kościół tyle zrobił dla kultury narodu, i to nie tylko dla katolików, ale dla wszystkich. Papież to dostrzegł i podkreślił, okazując wielkie zaufanie co do przyszłości. Przypomniał też zasługi amerykańskich katolików, gdy chodzi o solidarność z ubogimi, z innymi narodami, ze wszystkimi potrzebującymi. To niewątpliwie zachęciło do rozwinięcia pozytywnej wizji Kościoła, którą w homilii w katedrze św. Patryka wyraził bardzo pięknym obrazem kościelnych witraży. Ten, kto przeżywa od środka doświadczenie Kościoła, rozumie jego piękno i wielkość, dziękując Bogu, że go do Kościoła powołał. Również w przemówieniach do młodzieży Ojciec Święty umiał wzbudzić wielki entuzjazm i pozytywnie zaprezentować piękno powołania chrześcijańskiego. Wydaje mi się zatem, że naprawdę pomógł amerykańskiemu Kościołowi zamknąć rozdział – nazwijmy to wprost – wstydu, bo tego słowa użył sam Papież, oraz cierpienia. Zostały one spowodowane w przeszłości winami i poważną odpowiedzialnością, choć trzeba przyznać, że ciążą one na niewielu tylko spośród bardzo licznych księży amerykańskiego Kościoła katolickiego. Po tym ciężkim okresie dzięki miłosierdziu, uzdrawianiu ran przeszłości – zarówno, gdy chodzi o ofiary, jak o odpowiedzialność i szkody poniesione przez Kościół – może on teraz patrzeć z wielką ufnością w przyszłość. Wie, że istnieje przebaczenie, pojednanie, możliwość dalszego życia powołaniem chrześcijańskim w sposób bardzo pozytywny. - W pamięci wszystkich utrwalił się przekazany przez media obraz Benedykta XVI w Nowym Jorku na klęczkach w miejscu zamachu sprzed siedmiu lat. Jakie jest głębsze znaczenie tego momentu papieskiej podróży? F. Lombardi SI: Papież udał się na miejsce tragedii, by się modlić. Na Ground Zero nie wygłaszał jakiegoś przemówienia. Medytował, zachęcając nas w ten sposób do dalszej refleksji nad tą tajemnicą, jaką jest wydarzenie z 11 września 2001 r. Jest to tajemnica zła, które objawia się z niezrozumiałą agresywnością i przemocą w historii naszych dni. To mordercze zło zabija tysiące niewinnych ludzi. Nie dba o to, że burzy i niszczy nasze życie, ale właśnie w pewnym sensie wprost do tego dąży. Trzeba o tym pamiętać, ale także pamiętać, że zamach na World Trade Center stał się okazją, by ujawnić to, co najlepsze, najpiękniejsze w solidarności z cierpiącymi. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę i bardzo mnie to uderzyło, że z prawie trzech tysięcy ofiar śmiertelnych ponad 400 osób to ratownicy. Zginęło wówczas ponad 340 strażaków. Do śmierci niewinnych dołączyło się poświęcenie tych, którzy oddawali własne życie, śpiesząc im z pomocą. Nie możemy tego zapominać. Jest to element nadziei obecny w tym dramatycznym wydarzeniu. Pozwala on nam spoglądać w przyszłość, mówiąc: «Istnieje nie tylko zło, ale także dobro!». W takiej postawie musimy patrzeć naprzód i nie ulegać lękowi. Mamy budować lepsze społeczeństwo w oparciu o zasady, które Papież przypomniał w Organizacji Narodów Zjednoczonych. Są to: godność osoby, uznanie Boga Stwórcy i wszystkich zasad, które ukazuje nam Chrystus, nasza nadzieja. Również zatem medytacja nad tym wydarzeniem dramatycznym, ale bardzo znamiennym dla historii naszych czasów, łączy się w tej papieskiej podróży z tematem nadziei. Chodzi o to, by realistycznie dostrzegać obecność zła, ale mieć nadzieję, wiedząc, że nie do niego należy ostatnie słowo. Istnieje miłość, która pozwala nam podjąć odbudowę. Rozm. A. Gisotti

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona