Chcemy księży czystych, bez skazy

Komentarzy: 2

Polska/a.

publikacja 24.07.2008 18:57

Wydarzyła się rzecz tragiczna. Jeśli doniesienia prasowe oddają dokładnie to, co się stało, to musimy przyjąć, że proboszcz podczęstochowskiej parafii chciał, aby zgładzono spłodzone przez niego dziecko - stwierdził w dzienniku Polska Paweł Zuchniewicz, publicysta, autor książek o Janie Pawle II.

Dalej w komentarzu Zuchniewicza czytamy: Piszę "jeśli", ponieważ wydaje się nieprawdopodobne, aby zdrowy na umyśle człowiek (nie tylko ksiądz, ale każdy) mógł się zwrócić do personelu medycznego z taką prośbą. Ale mawia się, że jak Pan Bóg chce kogoś pokarać, to mu rozum odejmuje. W takich sytuacjach komentarze koncentrują się na braku konsekwencji wyciąganych wobec księży przez ich zwierzchników oraz na sensowności celibatu. Pojawiają się także głosy wskazujące, że księża są tacy jak społeczeństwo, z którego wyszli. Pozostanie na tym poziomie refleksji nie wystarcza. Nie można bowiem traktować księdza jako elementu opisu socjologicznego przy zupełnym pominięciu istoty kapłaństwa. Niewykluczone, że podobnie traktują kapłanów wierni i to właśnie jest dramatem. Zapytajmy wprost. Czego oczekujemy od księdza? Czy wystarczy, że po prostu jest, że chrzci, odprawia msze ślubne i pogrzebowe? A jeśli zdarza się, że jego osobista moralność pozostawia wiele do życzenia, to mówi się: w końcu jest człowiekiem. Bywa to też dość wygodne, no bo cóż, jeśli ksiądz ma prawo do słabości, to jego parafianie tym bardziej. I tu kryje się jądro zła. Jest takie stare prawo duszpasterstwa, które głosi, że jeśli proboszcz jest święty, to parafianie są bardzo dobrzy. I konsekwentnie - jeśli proboszcz jest bardzo dobry, to parafianie są przyzwoici. A jeśli proboszcz jest przyzwoity, to parafianie są jak diabły wcielone. Pasterz zawsze musi stać na czele stada, to znaczy musi prezentować wyższy poziom aniżeli ci, którym pasterzuje. Z takiego założenia wychodził jedyny kanonizowany proboszcz w historii Kościoła, francuski kapłan Jan Maria Vianney. Potrafił on grzmieć z ambony, ale siebie traktował niezwykle surowo. Legendarne stały się pokuty, jakie zadawał sobie w intencji swoich parafian, a największą było chyba to, że potrafił po kilkanaście godzin siedzieć w konfesjonale i bez przerwy spowiadać - a kolejki ustawiały się ogromne, bo do zapadłej dziury, jaką było Ars, ciągnęli ludzie z całej Francji. Dlaczego ciągnęli? Owszem, czasem liczyli na cud, kiedy indziej na rozwikłanie swych życiowych wątpliwości, niektórzy jechali tam z czystej ciekawości. Ale było w tym coś, co chyba i dziś kryje się głęboko w sercu człowieka - tęsknota za świętym księdzem. Jednak - powie ktoś - świętych zawsze jest mało, a w Polsce mamy dwadzieścia pięć tysięcy kapłanów. Przed dwoma laty papież Benedykt XVI, zwracając się do duchowieństwa w archikatedrze warszawskiej, powiedział: "Wielkość Chrystusowego kapłaństwa może przerażać. Jak św. Piotr możemy wołać: »Wyjdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny« (Łk 5, 8), bo z trudem przychodzi nam uwierzyć, że to właśnie nas Chrystus powołał. Czy nie mógł On wybrać kogoś innego, bardziej zdolnego, bardziej świętego? A właśnie na każdego z nas padło pełne miłości spojrzenie Jezusa i temu Jego spojrzeniu trzeba zaufać". Pewnie są księża, którzy o tym zapominają. I zamiast ufać Temu, który ich powołał, swoje zaufanie kierują w inną stronę. Tymczasem, jak przypomina papież: "Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego". W jaki sposób? Przez słowo, a bardziej jeszcze przez przykład. Jeśli uznamy, że człowiek nie jest w stanie tak bardzo kochać Boga, że dla Niego zrezygnuje z ludzkiej miłości, to musimy również uznać, że mąż czy żona w pewnym momencie swojego życia będą mogli znaleźć inną miłość i zdradzić współmałżonka. Jeśli przyjmiemy, że fizjologia ludzka domaga się współżycia seksualnego i od księdza nie można wymagać wstrzemięźliwości, to chora żona czy chory mąż powinien zostać pozostawiony przez współmałżonka, ponieważ nie spełnia istotnej jego potrzeby. I - przyznajmy - tego typu postawy są w naszym społeczeństwie coraz częstsze. A gdy wychodzi na jaw jakieś niegodne zachowanie księdza, to na zewnątrz się oburzamy, a w głębi duszy oddychamy z ulgą (to ja jeszcze nie jestem taki zły). Dlatego mimo wszystko warto księżom stawiać wysokie wymagania. I sobie też. Tak pomożemy im najbardziej, bo choć dobra parafia musi mieć świętego proboszcza, to też często ma takiego, na jakiego zasługuje.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona