Reklama dźwignią

Komentarzy: 1

Polska/a.

publikacja 11.09.2008 17:31

Na ulicach polskich miast pojawiła się ciężarówka z reklamą mrożącą krew w żyłach - ostrzega dziennik Polska.

Na śnieżnobiałej plandece czarny napis: "Lindner. Trumny, w których wyglądasz jak żywy". Na pomysł reklamy wpadł szef zakładu produkującego trumny w Wągrowcu (woj. wielkopolskie). Bartłomiej Lindner wyjaśnia, że postanowił zastosować kontrowersyjny chwyt marketingowy pod wpływem lektury artykułu w piśmie branżowym "Marketing & More". - Autor, puentując rozważania w tekście "Marketing do grobowej deski", napisał, że nad Wisłą jeszcze przez długie lata nie będą podejmowane ryzykowne kroki. I że nieprędko zobaczymy szyld: "W naszej trumnie czujesz się jak żywy". Podziałało to na mnie i na kolegów jak wyzwanie. Zamówiliśmy plandekę z takim samym hasłem - opowiada Lindner. I roześmiany wspomina wizytę w Sieradzu: - W drodze na Śląsk zahaczyliśmy o Sieradz, gdzie na niewielkiej stacji benzynowej osiłkowaty kierowca tira zbladł na nasz widok, przeżegnał się i schował za przyczepą. Walka z polskimi stereotypami może jednak okazać się trudna. Dla duchownych reklama po prostu jest niesmaczna. - Na dodatek wprowadza w błąd. No bo żaden człowiek po śmierci nie wygląda jak żywy - komentuje ks. prałat Jan Szuba, proboszcz parafii św. Mateusza w Pabianicach. Właściciele zakładów pogrzebowych także sceptycznie oceniają pomysł. - Nie zamierzamy pod jej wpływem sprowadzać trumien z Wągrowca - mówi Adam Maślakiewicz, przedsiębiorca pogrzebowy z Łodzi. Ale Beata Mróz, prawniczka z Warszawy, która napisała pracę magisterską na temat języka branży reklamowej, uważa, że polskie reklamy funeralne do tej pory były zbyt oficjalne. - We Włoszech dostępne są firmowe kalendarze producentów trumien z roznegliżowanymi panienkami na tle produktów. Dobrze, że w Wągrowcu stworzyli reklamę odnoszącą się do śmierci z przymrużeniem oka - zaznacza Beata Mróz. - Pierwszy krok w tym kierunku uczynił pięć lat temu producent urn. Napisał w folderze "Płacisz raz, korzystasz całą wieczność". Konrad Drozdowski, zastępca dyrektora Rady Reklamy, zapytany o kontrowersyjną akcję roześmiał się i stwierdził, że właściciele firmy Lindner wykazali się poczuciem humoru. Co prawda czarnym, ale jednak humorem. - Gdyby ktoś się poskarżył, moglibyśmy zająć się sprawą. Ale byłoby to trudne, bo rodzina nieboszczyka musiałaby wykazać, że w trumnie z reklamy nie jest podobny do siebie za życia - mówi Drozdowski.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona