Msza za prezydenta

Komentarzy: 5

ks. Artur Stopka

publikacja 05.03.2008 11:11

Być może olsztyński ksiądz wie o sprawie znacznie więcej, niż ogół narodu czerpiący wiedzę z mediów.

Czy fakt odprawienia Mszy w czyjejś intencji może być powodem zgorszenia? Sądząc po tym co się dzieje w mediach (i nie tylko) wokół Mszy odprawionej za prezydenta Olsztyna, może. I to bardzo źle. Na znacznie mniejszą skalę zdarzają się „zgorszenia” związane na przykład z pogrzebami. I to „zgorszenia”- można rzec - w obie strony: zarówno z powodu udzielenia zgody na katolicki pogrzeb kogoś, kto się niezbyt Panu Bogu za życia narzucał, jak i z powodu odmowy takiego pogrzebu. Zdarzają się też lokalne zgorszenia (nie tylko w Polsce) związane z odprawieniem Mszy za jakiegoś polityka, a czasami nawet za przestępcę. No i bywa, że dla niektórych powodem do gorszenia się jest sama obecność na Mszy jakiegoś przedstawiciela władzy, który deklaruje się jako niewierzący lub wyznaje inną religię. Ba, nawet zaproszenie przed laty do papamobile ówczesnego prezydenta Polski do dziś budzi u niektórych niedobre emocje. Gdy słyszę o Mszy za prezydenta Olsztyna zaraz przypomina mi się zalecenie świętego Pawła „Zalecam więc przede wszystkim, by prośby, modlitwy, wspólne błagania, dziękczynienia odprawiane były za wszystkich ludzi: za królów i za wszystkich sprawujących władze, abyśmy mogli prowadzić życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością”. Z tego zalecenia jasno wynika, że Mszę za prezydenta odprawić należało, bo w związku z oskarżeniami, jakie padły pod jego adresem, „życie ciche i spokojne z całą pobożnością i godnością” ostatnio w Olsztynie jest mocno utrudnione. Gdyby do mnie ktoś przyszedł z prośbą o odprawienie takiej Mszy, od razu sam zaproponowałbym dopisanie do intencji również oskarżających prezydenta kobiet. Inaczej mówiąc, modliłbym się za wszystkich uczestników tych dramatycznych wydarzeń, bez opowiadania się po którejkolwiek stronie. Jako że wszyscy jesteśmy grzesznikami i wszyscy potrzebujemy modlitwy. Nie wiem, dlaczego w olsztyńskiej katedrze odprawiono Mszę tylko za prezydenta, tak samo jak nie wiem, dlaczego odprawiający ją ksiądz wygłosił komentarz, który brzmi jak opowiedzenie się po jednej stronie, zanim wypowiedzą się powołane do tego organy wymiaru sprawiedliwości. Być może olsztyński ksiądz wie o sprawie znacznie więcej, niż ogół narodu czerpiący wiedzę z mediów. Ale jeśli istotnie tak jest, to chyba powinien podzielić się swoją wiedzą z prokuratorem albo sądem, a niekoniecznie z wiernymi uczestniczącymi we Mszy. Po co zamieniać Mszę w manifestację poparcia? Nawet dla najporządniejszego polityka.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..