Co się naprawdę stało w Sokółce?

Komentarzy: 2
KAI

publikacja 27.10.2009 09:48

O wątpliwościach w sprawie cudu eucharystycznego w Sokółce pisze w obszernym artykule na łamach Rzeczpospolitej Tomasz Nieśpiał.

Przypomina on okoliczności, w których doszło do odkrycia czerwonych plam przypominających krew w naczyniu z komunikantem oraz treść oficjalnego komunikatu białostockiej kurii metropolitalnej. Ks. Andrzej Kakareko, kanclerz kurii, opisuje w nim kalendarium związane z wydarzeniem, m.in. podaje, że próbkę z komunikantu zbadało dwoje profesorów patomorfologów z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Rzeczpospolita dotarła do patomorfologów, o których badaniach informuje kuria. Są to prof. Maria Sobaniec-Łotowska z Zakładu Patomorfologii Lekarskiej Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku oraz prof. Stanisław Sulkowski z tego samego uniwersytetu. – Sobaniec-Łotowska to zaufany człowiek arcybiskupa Ozorowskiego – mówi jeden z pracowników zakładu. Brała udział w zamknięciu procesu beatyfikacyjnego księdza Michała Sopoćki, stawała w obronie o. Tadeusza Rydzyka i Radia Maryja, apelowała o moratorium na wykonywanie aborcji. Jak czytamy, jej przełożony, kierownik Zakładu Patomorfologii Lekarskiej prof. Lech Chyczewski mówi, że próbkę z Sokółki przebadano nieformalnie. Pismo z kurii nie było bowiem adresowane ani do kierownictwa ośrodka, ani do zakładu, tylko bezpośrednio do prof. Sobaniec-Łotowskiej. Jak tłumaczy prof. Chyczewski, Sobaniec-Łotowska przeprowadziła najprostsze badanie histopatologiczne, które pozwala określić, z jaką tkanką ma się do czynienia, ale w żadnym razie nie przesądza, czy pochodzi ona od człowieka. Ma wątpliwości, czy w Sokółce znaleziono mięsień serca.

Prof. Chyczewski zdradza, że proponował abp. Ozorowskiemu przeprowadzenie szczegółowych badań molekularnych materiału z kościoła w Sokółce. Badanie DNA precyzyjnie wskazałoby, czy tkanka, która została przebadana, jest ludzka czy zwierzęca i czy to materiał męski czy żeński. – Arcybiskup nie był zainteresowany przeprowadzeniem takich badań. Usłyszałem, że skoro zachodzi okoliczność cudownego pochodzenia tego materiału, to nie należy już tego męczyć - mówi prof. Chyczewski.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona