Abp Życiński o stanie wojennym
Arcybiskup Józef Życiński MAREK PIEKARA/agencja gn

Abp Życiński o stanie wojennym

Brak komentarzy: 0
KAI

publikacja 13.12.2009 11:36

Mówiono, by nie oceniać, historia nas oceni. Dziś to nie historia, ale osoby wkraczające w kompetencje historyków próbują ocenić stan wojenny. Ważne, byśmy go nie zapomnieli - mówi abp Józef Życiński w rozmowie z KAI.

13 grudnia przypada 28. rocznica wprowadzenia stanu wojennego.

Czy sprawa stanu wojennego jest dziś nadal kwestią moralną?

- Jest, i dzięki Bogu, że jest. Ważne, byśmy stanu wojennego nie zapomnieli. Wtedy dokonały się rzeczy straszne. Popatrzmy na internowanych, których wtedy pozamykano. Przecież to były czołowe postaci polskiej kultury i sceny politycznej. Myślałem sobie kiedyś, że jak się zaprosi kogoś do dialogu, a potem się go zamknie, to jest wypisz-wymaluj reakcja stalinowskich władz przy procesie szesnastu. Oni wtedy zaprosili polskich przywódców do Moskwy, a potem ich pozamykali. A tu dzielne grono dzierżyniaków demonstruje, że w 1981 roku potrafią zachować ten sam styl. I kogo internowali? Bartoszewski, zamknięty najpierw przez hitlerowców w Oświęcimiu, potem przez władze stalinowskie w wolnej Polsce, trafił znów na listę osób niepraworządnych. Dopiero reakcja władz Izraela doprowadziła do jego uwolnienia. Podobnych nazwisk można by przytaczać wiele. A przecież ktoś, kto przygotowywał listę, mógł mieć odrobinę wyczucia, że uczciwy Mazowiecki na pewno nie będzie terrorystą, i że Bartoszewski jest niemniej groźny dla władz w internowaniu, jak i poza nim. To żenujące, że nie znalazł się żaden sprawiedliwy w partyjnej Sodomie.

Wyliczanie dziś zasług partii, która rzekomo dialogicznie siadała od razu do Okrągłego Stołu, miałoby swe podstawy, gdyby wcześniej nie było internowań. Tym, którzy sławią otwartość i dialogiczność partii, można by odpowiedzieć: przyznalibyśmy wam rację, gdyby Okrągły Stół zrobiono w 1981 roku.

Czy osoby odpowiedzialne za wprowadzenie stanu wojennego powinni zostać rozliczone?

- Jaką formę rozliczeń stosować do ludzi, którzy ledwo nogami włóczą? To jest zasadnicza rzecz. Ważne, by nie opuszczały nas oceny etyczne sytuacji, wartościowanie naszych sumień. Nie sądzę, by w Polsce była jakaś reprezentatywna grupa ludzi, której marzeniem jest pozamykanie członków WRON. W stosunku do WRON zawsze zresztą mieliśmy postawę, w której ironia wygrywała z nienawiścią, a subtelności ukazujące szkodliwość tego typu instytucji bardziej nas pociągały niż dążenie do tego, by ich członków spotkało jakieś nieszczęście. Pamiętam, jak ktoś kiedyś śpiewał w obecności mojej i Tischnera: „będą tańczyć wśród zgliszczy Gwiazda, Jurczyk i Michnik wokół trumny Siwaka Albina”. Tischner mu powiedział wtedy – nie rób z siebie takiego bohatera i przy trumnach nie tańcz.

Ostatnia publikacja IPN opiera się na dokumentach, wedle których gen. Jaruzelski miał prosić o pomoc wojskową ZSRR. Czy to rzuca nowe światło na jego postać?

- Ja tych dokumentów nie widziałem, nie czuję się więc kompetentny, by stosować logikę zerojedynkową: zdrajca lub bohater. Mogę tylko powiedzieć, że z gen. Jaruzelskim przez długi czas wymienialiśmy listy. Przysłał mi w jednym przypadku pięćdziesięciokilkustronicowy tekst dowodzący, że musiał tak zrobić, jak zrobił. Po tym tekście napisałem mu: „Panie generale, nie ma sensu powtarzać w kółko tak długich tekstów. Jeśli przysyła pan list, licząc na moją radę, to radziłbym panu przygotować osobistą dokumentację na spotkanie z najwyższym sędzią”. Na to on odpisał: „Tak, tylko takiej postawy nie można sobie narzucić, do tego trzeba dojrzeć”. I od tej pory nie przysyła mi już listów.

Uczestnikom tamtych wydarzeń łatwo ocenić intencje władzy, ale gdy dziś młodzi słyszą, że gen. Jaruzelski chciał ratować naród, co mogą myśleć?

- Gdybym chciał przypisać jako intencję pierwszorzędną ratowanie narodu, to zauważyłbym, że powinno być dużo więcej szacunku w traktowaniu tego narodu. Tymczasem w stosunku do ludzi, od Mazowieckiego po bojkotujących telewizję artystów, każdy poczynając od Jerzego Urbana po kogoś, kto tylko miał jakieś krzesło w KC, demonstrował wielką arogancję. Obrońcy mają trochę inny etos niż ci, którzy odnosili się z taką arogancją do społeczeństwa.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 1 z 2 Następna strona Ostatnia strona