Siła powołania

Brak komentarzy: 0

Beata Zajączkowska Beata Zajączkowska

publikacja 05.12.2018 10:52

Warto czytać papieża w oryginale, by naprawdę go zrozumieć. W najnowszym wywiadzie odsłania przed nami swą duszę zakonnika.

Pędzący świat i szybkość przekazu sprawiają, że pontyfikat ten znamy głównie z medialnych doniesień. Oceniamy – lepiej lub gorzej – na podstawie chwytliwych tytułów, które gdzieś nam zapadły w pamięć czy dziennikarskich relacji. Choćby nawet najrzetelniejszych to zawsze wybiórczych. Taka jest kolej rzeczy i nie da się tego uniknąć, ale można temu zaradzić sięgając do źródeł, by samemu lepiej poznać Franciszka, jego sposób myślenia i motywacje. Okazją ku temu jest bez wątpienia ostatni wywiad „Siła powołania”, który jest rozmową dwóch zakonników – klaretyna z jezuitą. Jest on robiony „trochę na kolanach”, ale mimo wszystko to ciekawe i ważne świadectwo, pozwalające zrozumieć wiele aspektów Franciszkowego pontyfikatu. I właśnie dlatego – choć mówi głównie o życiu konsekrowanym warto, by zajrzeli do niego nie tylko zakonnicy  i zakonnice.

„Przeżywać do samej głębi wezwanie zakochanego Jezusa to pierwsza rzecz, gdy myślę o sile powołania” – mówi papież wspominając zakonników, którzy „naprawdę wypruwają sobie żyły nie patrząc na siebie. Dają pełnymi garściami”. Opowiada właśnie o takich ludziach, których spotkał na swojej drodze i od których, jak mówi, wciąż uczy się pełnego pasji pójścia za Jezusem. Wspomina m.in. 84-letnią misjonarkę, która 60 lat spędziła w Afryce. Poznał ją w czasie swej wizyty w Bangi. Przyszła do niego z kilkuletnią dziewczynką, którą adoptowała. „Opowiedziała, że ta mała dziewczynka rodziła się z problemami i jej matka umarła. «Jej mama była taka dobra, że czułam, iż Bóg prosi mnie, bym dziewczynkę adoptowała». Wywarło to na mnie mocne wrażenie. Na widok czułości przepełniającej tę kobietę w podeszłym wieku, która wsiada do wydrążonej w pniu drzewa łódki, żeby popłynąć po zakupy, która chodzi z zaadoptowaną dziewczynką i z tak zdumiewającą świeżością przeżywa swą zakonną drogę, swą konsekrację, przyszła mi do głowy jedna tylko myśl: o kryjącej się za tym wszystkim sile powołania”. 

Franciszek dzieli się wieloma przemyśleniami na temat życia zakonnego, Kościoła i świata. Odsłania nam swą duszę. Wskazuje np., że jednym z najpoważniejszych wrogów, jakich miało i może mieć życie konsekrowane jest ideologia, bez względu na to spod jakiego jest znaku wskazując w tym kontekście, że „sztywność w przestrzeganiu powierzchownych reguł nie jest cechą chrześcijańską”. Z przekonaniem wyznaje: „zawsze uważałem, że bicz na nic się nie zda. Kościół można zdyscyplinować jedynie Ewangelią”. Mocno przestrzega przed pokusą funkcjonalności i stawiania się „przedsiębiorcami apostolatu, a nie ludźmi służącymi Kościołowi i innym”. Przypomina też, że służba nie jest poddaństwem. Mówi o tym w kontekście pokutującego w świadomości zbiorowej obrazu zakonnicy jako osoby konsekrowanej „gorszego sortu”. Franciszek z dumą mówi o zgromadzeniach, które wyruszyły na misje i zostały tam tworząc płodne wspólnoty, w których zaczęły się rodzić miejscowe powołania. Kościół przeszedł naturalny proces „dezeuropeizacji”, który zaczął przynosić owoce w silnych Kościołach lokalnych. Z drugiej strony przestrzega przed pokusą wyjeżdżania do „powołaniowych el dorado”, by zapełnić wymierające klasztory Zachodu. Klarownie wypowiada się na temat braku powołań, klerykalizmu w Kościele, a także obecności w zakonach homoseksualistów. Ta książka pozwala inaczej spojrzeć na wiele dotychczasowych „wyobrażeń” o pontyfikacie Franciszka i uporządkować je sobie w głowie i sercu. Przez słowa papieża przebija prawda, mądrość i pasja. Poznajemy na niej przede wszystkim człowieka naprawdę zakochanego w Jezusie, który podkreśla, że „siła powołania przekłada się zawsze na radość. Ważne jest świadectwo konsekracji pełnej radości. Nic więcej nie trzeba. To najlepsza reklama”.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama