100 lat temu urodził się Ryszard Kaczorowski

100 lat temu, 26 listopada 1919 r., w Białymstoku urodził się przyszły prezydent na Uchodźstwie, ostatni prezydent II RP Ryszard Kaczorowski. Przez pół wieku był jednym z najaktywniejszych działaczy emigracji niepodległościowej i depozytariuszem tradycji polskiej państwowości.

W 1919 r. Białystok był miastem zrujnowanym przez I wojnę światową. Okupacyjne wojska niemieckie opuściły miasto dopiero 19 lutego. Przez półtora roku cieszyło się wolnością w odrodzonej Rzeczypospolitej. 28 lipca 1920 r. wkroczyły tam oddziały Armii Czerwonej. Dwa dni później w mieście "powołano" Tymczasowy Komitet Rewolucyjny Polski złożony z bolszewików, których misją było tworzenie Polskiej Socjalistycznej Republiki Rad. Już 22 sierpnia miasto zostało wyzwolone przez 1. i 5. Pułk Piechoty Legionów. Te dramatyczne wydarzenia rodzina Kaczorowskich obserwowała z niewielkiego, typowego dla Białegostoku, drewnianego domu przy ulicy Argentyńskiej.

Rodzice przyszłego prezydenta wywodzili się z drobnej, zdeklasowanej szlachty, która na utrzymanie musiała zarabiać ciężką pracą. Jego ojciec był kolejarzem, matka pracowała w miejscowej fabryce wyrobów tytoniowych. Miał dwójkę starszego rodzeństwa. We wspomnieniach prezydenta widoczna jest patriotyczna atmosfera jego domu rodzinnego. Szczególnym kultem otaczano powstania narodowe. Po latach wspominał przypadkowe spotkanie z weteranem roku 1863: "Od strony kościoła w kierunku ulicy Sienkiewicza szedł siwobrody starzec w granatowym mundurze kroju wojskowego. Otoczyliśmy [Kaczorowski i jego koledzy - przyp. red.] go wianuszkiem. Nikt nie mówił, dech nam zaparło. Po pewnym czasie on zatrzymał się i powiedział: Słuchajcie, rośnijcie zdrowi. Polska będzie was jeszcze potrzebowała. Poczuliśmy się szczęśliwi, że nas zauważył" - wspominał Ryszard Kaczorowski.

W 1931 r. podjął decyzję, która w dużej mierze zadecydowała o jego przyszłych losach. Jako uczeń szóstej klasy szkoły powszechnej wstąpił do Drużyny Harcerskiej im. Bolesława Chrobrego. Dwa lata później, 3 maja 1933 r., złożył przyrzeczenie harcerskie. "Krzyż z lilijką stał się dla mnie świętością" - wspominał. Szybko zyskał wśród swoich kolegów autorytet i został drużynowym. Służbę kontynuował podczas nauki w prywatnej szkole handlowej. W 1938 r. przystąpił do drużyny o specjalności lotniczej. Przed wybuchem wojny nie zdążył rozpocząć zajęć teoretycznych - kursów spadochronowych i szybowcowych.

W sierpniu 1939 r. Ryszard Kaczorowski rozpoczął służbę w pogotowiu harcerskim. Zadaniem harcerzy była pomoc wojsku, m.in. przenoszenie meldunków i informowanie o niepokojących wydarzeniach. O świcie 1 września w drodze do sklepu, w którym pracował jako praktykant, zobaczył na niebie pierwszy niemiecki samolot. Kilka chwil później rozpoczął się nalot na białostocki dworzec kolejowy. W mieście było niewielu żołnierzy, a polskie plany nie przewidywały ewentualnej obrony. Do 10 września Kaczorowski i jego koledzy pełnili służbę patrolową. Tego dnia harcerze otrzymali rozkaz wyjazdu do Zapasowego Ośrodka Kawalerii w Wołkowysku koło Grodna. Przez kolejne dni wraz z kolegami przyszły prezydent patrolował okolice w poszukiwaniu dywersantów uaktywniających się na wieść o zbliżaniu się oddziałów niemieckich. Ostatecznie dowództwo podjęło decyzję o wysłaniu harcerzy na południe, gdzie mogliby wziąć udział w organizowaniu linii obrony na przedmościu rumuńskim. Dotarli tylko do Nowogródka. Tam natknęli się na wkraczające do miasta oddziały Armii Czerwonej. Po kilku dniach harcerze powrócili do Białegostoku, z którego wycofał się Wehrmacht, a jego miejsce zajęli sowieci.

Mimo ostrzeżeń najstarszych przełożonych w połowie października Kaczorowski i jego koledzy rozpoczęli budowanie struktur konspiracyjnych. Zakładali, że w Warszawie działa już komenda główna podziemnego harcerstwa, która koordynuje działania na terenie obu okupacji. Pod koniec października Kaczorowski postanowił przejść przez zieloną granicę i dotrzeć do stolicy. Na miejscu pod żadnym z zapamiętanych adresów nie zastał znanych mu działaczy harcerskich. W tym czasie do Białegostoku dotarł kurier lwowskiej komendy Obszaru Wschodniego. Tak rozpoczęła się działalność Szarych Szeregów w rodzinnym mieście Kaczorowskiego. On i jego koledzy bardzo szybko mieli przekonać się o skuteczności sowieckiej bezpieki, która niemal od początku okupacji wykazywała się większymi osiągnięciami w rozbijaniu polskiego podziemia niż niemieckie gestapo. Pierwszy komendant białostockiej Chorągwi Szarych Szeregów opuścił miasto, przeczuwając zbliżające się aresztowanie. Jego następcą został Ryszard Kaczorowski. Funkcję tę pełnił tylko do lipca 1940 r.

Po aresztowaniu przez NKWD spędził dwa miesiące wraz z siedmioma kolegami w dwuosobowej celi białostockiego więzienia. Z powodu swojej postawy został przewieziony do Mińska. "W końcu listopada akt oskarżenia był gotów. O dziwo, nawet dostałem go do ręki. Dowiedziałem się, że jestem przestępcą, który chciał siłą obalić panujący system i tym samym zagrażał bezpieczeństwu państwa sowieckiego" - wspominał. Sowieckich śledczych szczególnie rozwścieczały wyrażane przez Kaczorowskiego opinie o nieuchronnym wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. 31 stycznia 1941 r. zapadł wyrok. Przyszły prezydent i jego trzej koledzy zostali skazani na karę śmierci. Po stu dniach spędzonych w celi śmierci dowiedzieli się o zamianie wyroku na dziesięć lat niewolniczej pracy. Kaczorowski wspominał, że zastanawiał się, czy kara ta nie jest równoznaczna z wyrokiem śmierci. Do tych refleksji skłaniało go miejsce zesłania. W końcu maja wraz z grupą więźniów kryminalnych został wywieziony do Władywostoku, a potem statkiem na Kołymę. W czasie morderczej podróży więźniowie dowiedzieli się o przewidywanym przez Kaczorowskiego ataku Niemiec na ZSRS. Ten przełomowy dla losów wojny moment na razie nie mógł zmienić losów więźniów.

"Zaliczono mnie do łagierników kopalni złota Duskanja, co w języku miejscowym znaczyło Dolina Śmierci. [] Wstawać trzeba było o czwartej rano, by o piątej przy dźwiękach pieśni +Sziroka strana maja radnaja+ wyruszać do pracy, a powrót wypadał o dziesiątej wieczorem" - wspominał. Na początku września do obozu dotarła informacja o tworzeniu polskiej armii w ZSRS. Początkowo reżim obozowy nieco zelżał. Dopiero na początku października Polakom pozwolono opuścić obóz. Po dwóch miesiącach tułaczki koleją i piechotą Kaczorowski dotarł do Kirgizji. Jednak dopiero wczesną wiosną znalazł się w obozie tworzącej się armii w Margiełanie. Przydzielony został do 9. Dywizji Piechoty. Jednak już kilka dni później znalazł się na statku, którym przez Morze Kaspijskie dotarł do Persji. "Zamknął się dla mnie zwycięsko tragiczny okres walki o życie. Trzeba było wierzyć mocno w Boga, zachować własny system wartości, umiejętnie współżyć z innymi nieszczęśnikami, a w razie autentycznej konieczności przeciwstawić się złoczyńcom" - podsumowywał swoje syberyjskie doświadczenia. Nie mógł wiedzieć, że w tym czasie w Republice Komi znaleźli się jego rodzice, deportowani z Białegostoku w ostatnich dniach sowieckiej okupacji miasta.

Po przybyciu do Iranu został skierowany do szkoły podoficerskiej przy Dywizji Strzelców Karpackich. Boże Narodzenie 1943 r. spędził w północnym Iraku, a kolejne tygodnie w Palestynie i Egipcie. Poza szkoleniem wojskowym pochłaniała go działalność w tworzących się kręgach staroharcerskich przy komendzie ZHP na Wschodzie. Pod koniec lutego Ryszard Kaczorowski wsiadł na statek z Aleksandrii do południowych Włoch. 11 maja jego kompania łączności znalazła się pod Monte Cassino. "Miałem to szczęście, że z dowodzonego przeze mnie ośrodka łączności popłynęła w świat pierwsza wiadomość o zdobyciu wzgórza klasztornego. Zaraz potem wskoczyłem do jeepa i pognaliśmy w kierunku ruin. Dopiero na szczycie dowiedzieliśmy się, że droga, którą jechaliśmy, nie została rozminowana" - wspominał. Szlak bojowy zakończył w Bolonii w kwietniu 1945 r.

Do żołnierzy i oficerów 2. Korpusu Polskiego docierały również fatalne informacje. W drugiej połowie roku rysowała się przed nimi perspektywa pozostania na emigracji. Niewielu spośród tych, którzy przeszli przez nieludzką ziemię, chciało wracać do Polski kontrolowanej przez sowietów. Przygotowaniem do życia na obczyźnie była dla Ryszarda Kaczorowskiego matura zdana tuż po przyjeździe do Wielkiej Brytanii w 1947. Do kwietnia 1948 r. służył w Polskim Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. W tym czasie rozpoczął naukę w szkole handlowej, która zapewniła mu stabilny zawód księgowego.

"Nie wstąpiłem do żadnej partii, choć wybór opcji politycznych w polskim Londynie był okazały. Sprawa narodowa była mi bliska jak dawniej, ale skupiłem się przede wszystkim na działalności harcerskiej" - stwierdzał po latach. Już w 1955 r. został Naczelnikiem Harcerzy. Wraz z najwybitniejszymi działaczami harcerskimi, m.in. przedwojennym wojewodą śląskim Michałem Grażyńskim, przyszłym prezydentem Kazimierzem Sabbatem i przewodniczącym Rady Narodowej RP Zygmuntem Szadkowskim budował struktury harcerskie na kilku kontynentach. Moralnym wsparciem byli dla nich weterani, m.in. generałowie Władysław Anders, Nikodem Sulik i Klemens Rudnicki.

W czasie służby harcerskiej poznał swoją przyszłą żonę, pochodzącą ze Stanisławowa Karolinę Mariampolską. Przyszłą pierwszą damę łączyły z Ryszardem Kaczorowskim wspólne losy rodzinne. Wraz z rodziną trafiła na Syberię. Jej ojciec wstąpił do Armii Andersa. Po ewakuacji do Iranu trafiła do Ugandy. Ukończyła studia na Uniwersytecie w Londynie. Pracowała jako nauczycielka. Ślub wzięli 19 lipca 1952 r. w Londynie. Małżeństwo doczekało się dwóch córek.

W 1967 r. decyzją Naczelnej Rady Harcerskiej Ryszard Kaczorowski został przewodniczącym ZHP. W ciągu dwóch lat przygotował pierwszy wielki zlot harcerstwa polskiego. Miejscem spotkania było Monte Cassino. W sierpniu 1969 r. pod klasztorem zebrało się ponad 1200 harcerzy, którym towarzyszyli kombatanci, m.in. gen. Władysław Anders. Była to jego ostatnia wizyta na Monte Cassino przed śmiercią w 1970 r. Sukces zlotu z roku 1969 powtórzyły kolejne spotkania - w Kanadzie (1976), Belgii (1982) i USA (1988). Podczas tego ostatniego Kaczorowski przekazał przewodnictwo ZHP nowo wybranemu przewodniczącemu.

Wielkie zasługi dla harcerstwa oraz działalność w organizacjach kombatanckich sprawiły, że Kaczorowski stał się jedną z najbardziej znanych postaci polskiej emigracji niepodległościowej. W lutym 1986 r. premier Kazimierz Sabbat nominował go na urząd ministra bez teki. Kilka miesięcy później, gdy Sabbat przejął funkcję prezydenta, objął funkcję Ministra Spraw Krajowych i przewodniczącego Funduszu Pomocy Krajowi. Głównym zadaniem tej instytucji miało być wspieranie drugiego obiegu wydawniczego i utrzymywanie kontaktów z działaczami podziemnej "Solidarności". Wreszcie 25 stycznia 1988 prezydent Sabbat wyznaczył Kaczorowskiego na swojego następcę. W czerwcu 1989 r. przyszły prezydent wszedł w skład zastępującej parlament Rady Narodowej.

19 lipca 1989 r., ok. godz. 20 (21 czasu polskiego) w jednym z londyńskich szpitali zmarł prezydent RP na Uchodźstwie Kazimierz Sabbat. Niemal natychmiast na urząd został zaprzysiężony wyznaczony przez niego następca - Ryszard Kaczorowski. Informacja o śmierci prezydenta dotarła do Kaczorowskiego po wyjściu z teatru. Spędzał wieczór z żoną w rocznicę ślubu. Zaprzysiężenie odbyło się w siedzibie prezydenta, tzw. Zamku przy Eaton Place. Tuż po zakończeniu uroczystości nowy prezydent przekazał szefowi swojej kancelarii kopertę z nazwiskiem swojego ewentualnego następcy. Jego nazwisko nie jest znane.

W tym samym czasie w Warszawie trwały pierwsze po II wojnie światowej obrady Zgromadzenia Narodowego. Ich celem był wybór pierwszego prezydenta PRL. O 22.40 Jaruzelski złożył przysięgę i wygłosił krótkie przemówienie. Tym samym 19 lipca 1989 r. stał się dniem trzech prezydentów, z których każdy uważał się za konstytucyjnie pełniącego władzę. Tylko jeden z nich dysponował rzeczywistą. Ani prezydent RP, ani prezydent PRL nie mogli się spodziewać, że ich misja potrwa tak krótko. Zgodnie z postanowieniem prezydenta RP Władysława Raczkiewicza z 1945 r. władze na Uchodźstwie mogły zakończyć swoją misję dopiero w momencie przeprowadzenia w pełni wolnych wyborów parlamentarnych. Na takie miano nie zasługiwały wybory kontraktowe z 4 czerwca 1989 r. Wybór prezydenta PRL wydawał się dla londyńskiej emigracji swoistym potwierdzeniem, że przed Polską rysuje się perspektywa jeszcze co najmniej kilku lat "reformatorskich" rządów przedstawicieli PZPR przy ewentualnym mniejszościowym udziale przedstawicieli "Solidarności". W lipcu 1989 r. możliwość objęcia teki premiera przez reprezentanta OKP była tylko jedną z wielu, które mogły zrealizować się w najbliższych tygodniach lub miesiącach.

Nastroje emigracji zmieniały się wraz z napływaniem z Polski informacji o umacnianiu się obozu "Solidarności" i słabnięciu komunistów. W oficjalnych wystąpieniach prezydent Kaczorowski wyrażał wciąż dużą ostrożność wobec przemian w Polsce. 15 września 1989 r. na otwarciu III Światowego Zjazdu Wolnych Polaków powiedział: "Z największą troską śledzimy rozwój wydarzeń w Kraju. Uzyskane wolności są przede wszystkim zasługą działaczy solidarnościowych i niepodległościowych. To ich determinacja i poświęcenie, mimo rozlicznych szykan i wielu lat więzienia, przyniosły rezultaty". Jesienią tego roku prezydent stanął na czele Komitetu Doraźnej Pomocy Krajowi, którego celem było zbieranie funduszy pomocowych. W jego skład weszli m.in. weterani polskiej emigracji, generałowie Stanisław Maczek i Klemens Rudnicki oraz były prezydent Edward Raczyński.

Wraz ze swoimi współpracownikami Kaczorowski przygotowywał się jednak do zakończenia misji władz emigracyjnych. Prezydent podkreślił, że "przedłużanie okresu oczekiwania na wybory nie miałoby najmniejszego sensu". Do kolejnych kroków nie skłaniało go jednak zachowanie przedstawicieli "Solidarności" i rządu w Warszawie. Podczas wizyty w Londynie w grudniu 1989 r. przewodniczący "S" nie spotkał się z prezydentem ani premierem Edwardem Szczepanikiem. Rozmawiał tylko z byłym prezydentem Edwardem Raczyńskim. Podczas wizyty w Londynie w lutym 1990 r. premier Tadeusz Mazowiecki nie przyjął zaproszenia od Kaczorowskiego na "Zamek", ale spotkał się z prezydentem w Polskim Ośrodku Społeczno-Kulturalnym. "Przypuszczam, że jest czymś niewygodnym mieć prezydenta w Warszawie, który powierza urząd, a potem z innym prezydentem dyskutować o przyszłości kraju" - stwierdził w rozmowie. Rząd i prezydent Kaczorowski konsekwentnie podtrzymywali stanowisko o nielegalności wyboru Jaruzelskiego na urząd prezydenta PRL, a następnie o pełnieniu przez niego funkcji prezydenta RP. Część środowisk emigracyjnych postulowała nawet, że momentem zakończenia misji władz na Uchodźstwie może być tylko przywrócenie obowiązywania konstytucji kwietniowej z 1935 r.

Przełomem dla dalszych losów prezydentury Kaczorowskiego była zapowiedź powszechnych wyborów prezydenckich. W rozmowie z przedstawicielami komitetów wyborczych Lecha Wałęsy, Tadeuszem Mazowieckim i Leszkiem Moczulskim, Kaczorowski wyraził gotowość przekazania insygniów prezydenckich. Jednocześnie podkreślał konieczność szybkiego przeprowadzenia wyborów parlamentarnych. Publicznie powtórzył tę deklarację w wywiadzie dla Radia Wolna Europa. 5 listopada prezydenta Kaczorowskiego odwiedzili marszałek Senatu Andrzej Stelmachowski i ambasador RP Tadeusz de Virion. Wizyta na "Zamku" była pierwszym oficjalnym spotkaniem prezydenta RP z przedstawicielami władz w kraju. 14 listopada Miejska Rada Narodowa Białegostoku nadała prezydentowi Kaczorowskiemu tytuł honorowego obywatela miasta.

10 grudnia prezydent Kaczorowski złożył gratulacje prezydentowi elektowi Lechowi Wałęsie. Tydzień później do Warszawy przybyła delegacja władz na Uchodźstwie z przewodniczącym Rady Narodowej RP Zygmuntem Szadkowskim. W czasie dwudniowych rozmów ustalono szczegóły symbolicznego przekazania władzy. Reprezentantom Wałęsy zależało na takiej organizacji ceremonii, która zdejmowałaby z nowego prezydenta odium przejęcia władzy z rąk komunistycznego prezydenta, Wojciecha Jaruzelskiego. Ostatecznie 18 grudnia wieczorem, po konsultacjach z delegacją, prezydent Kaczorowski podjął decyzję o przybyciu do Warszawy. Skonsultował ją z Radą Ministrów, która stwierdziła, że istnieją warunki do spełnienia decyzji prezydenta Raczkiewicza z 1945 r. 20 grudnia prezydent Kaczorowski zdecydował o zakończeniu działań wszystkich władz na Uchodźstwie, poza Radą Narodową RP, która miała istnieć do przeprowadzenia w pełni wolnych wyborów parlamentarnych.

Uroczystość przekazania insygniów prezydenckich: chorągwi RP, pieczęci Kancelarii Prezydenta, oryginału konstytucji z 1935 r. oraz Orderu Orła Białego, odbyła się wieczorem 22 grudnia 1990 r. na Zamku Królewskim. "Przekazując te insygnia wraz z chorągwią Rzeczypospolitej, która powiewała niegdyś na tym Zamku, upatruję w nich złoty klucz do lepszej przyszłości naszej, ponad wszystko umiłowanej ziemi rodzinnej" - podkreślił Ryszard Kaczorowski w przemówieniu.

W kolejnych latach były prezydent niezwykłą wagę przywiązywał do upamiętniania ważnych rocznic historycznych. "Budzi się we mnie refleksja, że interes Polski będzie respektowany w świecie tylko wtedy, kiedy potrafimy pilnować własnych spraw z rozwagą, ze stanowczością i z poczuciem historycznej wartości naszych narodowych dokonań" - zaznaczał w kontekście jednej z rocznic bitwy o Monte Cassino. Był protektorem i patronem wielu fundacji i stowarzyszeń. Był doktorem honoris causa czterech uczelni. Od 1996 r. otrzymywał wsparcie RP i przywileje związane z pełnieniem funkcji prezydenta RP. Jego biuro mieściło się w dawnej siedzibie prezydenta w Londynie.

Prezydent Ryszard Kaczorowski zginął pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 r. Jego ciało zostało błędnie zidentyfikowane przez jednego z urzędników MSZ. Jego ponowny pogrzeb odbył się 3 listopada 2012 r. w Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie. Prezydent Kaczorowski spoczął w Panteonie Wielkich Polaków.

Więcej do przeczytania - w serwisie historycznym Dzieje.pl

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
25 26 27 28 29 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
31 1 2 3 4 5 6
9°C Piątek
rano
15°C Piątek
dzień
17°C Piątek
wieczór
15°C Sobota
noc
wiecej »