Wymagane doświadczenie

Katarzyna Solecka Katarzyna Solecka

publikacja 16.03.2021 11:40

Nie wystarczy troska o, tu trzeba potrzebującego ugościć we własnym sercu.

Nawet pobieżne przelecenie wzrokiem czy wysłuchanie wiadomości może człowieka wpędzić w odrętwienie. Oczywiście możemy psioczyć na media (że zatracają proporcje) czy czytelników/słuchaczy (że łakną sensacji i zło lepiej się sprzedaje), jednak fakt pozostaje faktem: cierpienie, wyzysk, krzywda, nieustający pochód tego, co dla człowieka niszczące i złe jest na wyciagnięcie ręki, dokonuje się na naszych oczach. Nawet gdybyśmy zamiast na złu spróbowali skupić się na cennych inicjatywach, w których możemy uczestniczyć, nie da się przeoczyć faktu, że dotyczą najczęściej zaradzenia czyjemuś nieszczęściu. Być może należymy zresztą do tych ponad miarę wrażliwych, którzy potrafią wpędzić się niemal w poczucie winy, bo poświęcili czas temu, a nie tamtemu czy wpłacili na konto Iksa, a nie Igreka.

Ta wszechobecność zła paradoksalnie może znieczulać. Dajemy dziesięcinę, staramy się o poprawność relacji, można na nas liczyć w potrzebie (może nie w każdej, ale przecież można) – i stopniowo wszystko, co widzimy i słyszymy, zdaje się dotyczyć innych, nie nas samych. A przecież uczynki miłosierdzia co do duszy i ciała są tak porażające właśnie dlatego, że przekraczają granice dobrego wychowania. Uczy tego Ewangelia („Cokolwiek uczyniliście…”), uczy tego tradycja Kościoła (choćby przez związanie jałmużny z postem). Tu już nie wystarczy troska o, tu trzeba potrzebującego ugościć we własnym sercu, własnym kosztem.

Nieszczęśnicy! Pogrążeni w swoich sprawach nie dostrzegamy, jak cienka jest granica między niepokojem o jutro a chwilą, w której strach przybiera realny kształt, między ograniczonymi możliwościami a niemożnością osiągnięcia, między dolegliwościami a chorobą. Czasem przez cudze działanie, czasem przez swoje własne wybory, innym razem z powodu rzeczy, na które osobistego wpływu nie mamy. Niezależnie od powodów: przekroczenie tej granicy sprawia, że już nie gości w naszym sercu ta spokojna pewność sytych, że Bóg pomaga wyznawcom, błogosławi wiernym, nie porzuca opuszczonych.

Tak, nie gości – bo to nigdy nie była pewność sytych. To jest nadzieja głodnych, radość tych, którym odebrano, opoka chwiejnych. Kto nie przeżył na własnej skórze – nie zrozumie. Na szczęście – takich ludzi nie ma.

Niech więc będą pochwalone głód, pragnienie, ciemności, bo pozwalają doświadczyć tęsknoty za Tym, który jest Pokarmem, Źródłem, Światłem.

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama