Sojusznicy

Katarzyna Solecka Katarzyna Solecka

publikacja 21.05.2024 10:29

Jest w nas czasem jakaś intuicja, powracająca w różnych okolicznościach myśl.

Nie umiemy jej dokładnie ująć w słowa, a czasem w ogóle tego nie próbujemy – jest mocna, lecz jakoby niedookreślona, bardziej przeczucie niż pewność. Nic natrętnego, raczej coś, co nam towarzyszy w drodze, w codzienności, jak deszcz czy mgła od rzeki. Niekiedy jednak – niespodziewanie, choć podobno przypadki nie istnieją – napotykamy ją u kogoś innego. Nazwaną, określoną, właśnie tak, jakbyśmy to zrobili sami, gdybyśmy chcieli, potrzebowali, umieli.

Frank Duff (1889–1980), Irlandczyk, założyciel Legionu Maryi. O nieuchylaniu się przed tym, do czego wzywa nas życie, a co uznajemy za niemożliwe – przepisuję z książki o nim autorstwa siostry Adelheid Liechtenstein: „Postępując w duchu wiary, każde «niemożliwe» można by podzielić na dziewięćdziesiąt dziewięć stopni, a każdy z nich, z osobna, jest już do pokonania. Koncentracja na pokonaniu pierwszego stopnia sprawia, że ukazuje się sposób na przezwyciężenie drugiego; i tak ani się obejrzymy, jak znajdziemy się w królestwie niemożliwego.

Niektóre trudności są jednak tak duże, że nie można znaleźć tego pierwszego, wiodącego do celu stopnia. Wtedy należy postawić choćby jakiś znak wskazujący kierunek lub pozostający w związku z celem, do którego dążymy. Czynimy tak nawet wtedy, gdy zdaje się on nie mieć żadnej praktycznej wartości (…). Ten znak naszej gotowości nazywany jest w Legionie «czynem symbolicznym». Czyniąc ten znak, sprawiamy, że trudności zaczynają znikać. Z prawdziwymi problemami, przekraczającymi nasze siły, podejmujemy walkę w duchu wiary, a rezultat jest często taki, że mury Jerycha same się rozsypują”.

Czyn symboliczny. Ileż takich czynów uczyniono już wokół nas, ileż możemy uczynić sami! I – może dziś przede wszystkim – ile razy doświadczamy tej właśnie niewiedzy, co zrobić, braku podstaw na realizację celów, które uznajemy za tak ważne. Mury Jerycha, które mają runąć, choć żadnych atutów nie posiadamy. Sprawy, o które trzeba zawalczyć, choć wydaje się, że nie ma szans, że jesteśmy niemal śmieszni w swojej nieudolnej potrzebie działania.

Uderzające, jak nasze poczucie osamotnienia staje się niemal absurdalne, gdy mamy do dyspozycji świętych! Bożych ludzi – opatrznościowych, tak to się onegdaj mówiło – po tamtej albo i po tej stronie, bo przecież i na ziemi nie brakuje takich. Cały ten świat: ukryty, nieoczywisty może, a przecież realny – działa na naszą korzyść, sprzyja nam. Czy będziemy umieli po to sięgnąć, czy uznamy to za własne dziedzictwo?

Jakiś czyn symboliczny? Od czegoś wszak trzeba zacząć…

 

 

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..

Reklama

Reklama