Szwajcarski frank słabnie w poniedziałek przed południem na rynku międzybankowym w Zurychu - podają dealerzy.
W poniedziałek ok. godz. 8.20 za szwajcarskiego franka trzeba było zapłacić rekordowe 3,76 zł. Trochę później - o godz. 9 kurs spadł do 3,73 zł.
Nie ma przesady w stwierdzeniu, że szwajcarski frank nauczył nas wiele na temat kursów walutowych. W Polsce około 700 tys. osób ma kredyt hipoteczny powiązany z kursem szwajcarskiej waluty.
Prezydent Szwajcarii Micheline Calmy-Rey podkreślała w czwartek w Warszawie, że siła franka szwajcarskiego może powodować kłopoty nie tylko dla polskich kredytobiorców, ale stanowi również pewien problem dla gospodarki szwajcarskiej i jej eksportu.
Nawet 3,82 zł osiągnął w poniedziałek frank szwajcarski. Tyle płacono za niego ok. 16.15. O godz. 18.30 kurs spadł do 3,80 zł. Średni kurs NBP wynosił w poniedziałek 3,78 zł.
Frank szwajcarski o 15.24 kosztował 3,98 zł. Tuż po 9 rano trzeba było za niego płacić "tylko"3,88 - był to efekt interwencji banku centralnego Szwajcarii (SNB). Analitycy uważają, że rynek finansowy nadal może być nerwowy.
Za franka szwajcarskiego w poniedziałek ok. godz. 16.40 płacono 3,78 zł. To kolejny drugi rekord.
Kurs franka szwajcarskiego spada; po godz.17 wynosił 3,52 zł, wobec 3,84 zł rano. To skutek wtorkowego oświadczenia szwajcarskiego banku centralnego (SNB), że jest gotowy interweniować na rynku, by osłabić franka.
Złoty nadal osłabia się wobec franka. Po godz. 9.30 we wtorek, za szwajcarskiego franka trzeba było zapłacić 3,64 zł.
We wtorek po 17.00 za szwajcarskiego franka trzeba było zapłacić 3,67 zł. Analitycy wskazują, że inwestorzy - mimo kompromisu w sprawie amerykańskiego długu - wciąż są niepewni sytuacji na światowych rynkach.