Człowiek zbyt poważny jest niebezpieczny dla otoczenia.
To była chyba najzimniejsza Wielkanoc, ale radością w Panu najcieplejsza.
Od wielkiego tematu do sprawy drobnej i codziennej. No właśnie, czy drobnej?
Przez jasne oczy nastolatek było widać radosne serca. Wracałem do domu szczęśliwy i mocniejszy ich wiarą.
A dlaczego nie miałoby być dużo radości wszędzie tam, gdzie mieszkają, żyją obok siebie i ze sobą na co dzień chrześcijanie? I na plebaniach, i – przede wszystkim – w rodzinach?
Świętą rację ma papież Franciszek przestrzegając przed pesymizmem. Ale rozumiem też moich kolegów – frontowych duszpasterzy.
Co było najpierw? Czy najpierw była wiara i to z niej wyrosły święta? Czy najpierw było świętowanie i ono stało się podłożem wiary?
Kiedyś ta fala rozleje się szerzej i szerzej...
Bez Jezusa radości nie mają pełnego blasku. Bez Jezusa krzyże są tylko twardymi, sękatymi i bezsensownymi belkami.
Radość z każdego dziecka przychodzącego na świat powinna mobilizować do eliminowania wszystkiego, co złe i niestosowne.