Tego właśnie oczekuje ONZ, żeby Kościół nie miał nic do powiedzenia w sprawach podejmowanych przez nich, które dotyczą państw członkowskich. Czyli, inaczej mówiąc, żeby zamknąć usta przedstawicielom papieża i Kościoła Katolickiego, żeby siedzieli cicho a oni żeby mogli wprowadzać swoje projekty. Watykan, jako państwo, poza tym nie jest członkiem, którego obowiązują podjęte przez ONZ dokumenty, ale obserwatorem, który może się wypowiedzieć w imieniu ponad miliarda osób wierzących. Wykluczenie głosu Kościoła (Watykanu) z ONZ oznaczało by wykluczenie wierzących z debaty nad wszystkimi projektami dotyczącymi każdego z obywateli państw członkowskich.
Przykładowo, przedstawiciele Watykanu np. w Pekinie w 1995 roku, na konferencji ONZ dotyczącej kobiet, sprzeciwili się wprowadzeniu strategii gender wprowadzonej wtedy jako oficjalna strategia ONZ - nie wszystkim punktom, ale tym, które mówiły że kobiety maja prawo do aborcji (Watykan powiedział, że zabójstwo dziecka nie może stać się prawem) albo przeciwstawili się prawu adopcji dzieci przez lezbijki... Kościół broni w rzeczywistości praw dzieci, stoi za najbardziej bezbronnymi osobami. Sam zaś ONZ (jak to powiedział jeden z amerykańskich polityków i historyków, jest wspierany finansowo przez najbogatszych tego świata, którym nie na rękę jest że Kościół jest przeciwko aborcji, ponieważ oznacza to obniżenie zysków z "przemysłu aborcyjnego" itd. A przecież ich strategia idzie dalej i oni już planują o wiele większe zyski np. z powszechnych operacji zmiany płci itp. Podsumowując Kościół powinien mieć głos w ONZ, w imieniu setek milionów katolików rozsianych po całym świecie, których dotykają bezpośrednio zarządzenie podejmowane przez ONZ.
Klasyczny chwyt erystyczny: "ONZ coś nakazuje kościołowi - seks dziecięcy". Wzmocnienia argumentacji przeciwnika, żeby łatwiej było wykazać absurdalność lub niemoralność takiego stanowiska ... Przypominam: erystyka to nauka jak przekonać innych o swojej racji, gdy się jej nie ma. A przecież Chrystus mówił: wasza mowa powinna być - tak tak, nie nie. Erystyka usiłuje wmówić tak zamiast nie.
Kosciol przez wiele lat pozwalal swoim "duszpasterzom" na seks z dziecmi i ukrywal przed swiatem wszelkie afery zwiazane z pedofilia wsrod ksiezy...Przygaldal kosciol garnkowi,a samsmole...Moze skandal wsrod czlonkow Legionow Chrystusa i jego zalozyciela jest dobrym tego przykladem?
Przykładowo, przedstawiciele Watykanu np. w Pekinie w 1995 roku, na konferencji ONZ dotyczącej kobiet, sprzeciwili się wprowadzeniu strategii gender wprowadzonej wtedy jako oficjalna strategia ONZ - nie wszystkim punktom, ale tym, które mówiły że kobiety maja prawo do aborcji (Watykan powiedział, że zabójstwo dziecka nie może stać się prawem) albo przeciwstawili się prawu adopcji dzieci przez lezbijki... Kościół broni w rzeczywistości praw dzieci, stoi za najbardziej bezbronnymi osobami. Sam zaś ONZ (jak to powiedział jeden z amerykańskich polityków i historyków, jest wspierany finansowo przez najbogatszych tego świata, którym nie na rękę jest że Kościół jest przeciwko aborcji, ponieważ oznacza to obniżenie zysków z "przemysłu aborcyjnego" itd. A przecież ich strategia idzie dalej i oni już planują o wiele większe zyski np. z powszechnych operacji zmiany płci itp. Podsumowując Kościół powinien mieć głos w ONZ, w imieniu setek milionów katolików rozsianych po całym świecie, których dotykają bezpośrednio zarządzenie podejmowane przez ONZ.
Podpisane.