Wielkie podziemie aborcyjne to mit

Nasz Dziennik/a.

publikacja 15.12.2006 10:26

- Informacje o olbrzymim podziemiu aborcyjnym to gra polityczna - przekonywał na posiedzeniu Komisji Rodziny i Praw Kobiet dr Antoni Zięba.

Podał przykłady USA, Niemiec czy Wielkiej Brytanii, gdzie kampanie straszenia ludzi danymi o rzekomo przerażającej liczbie przypadków nielegalnego przerywania ciąży i kobietach, które z tego powodu zmarły, doprowadziły w końcu do zalegalizowania aborcji. Tymczasem jego wypowiedzi i rzetelność przedstawionych przez niego danych podważała opozycja - szczególnie SLD. Sojusz kwestionował kompetencje dr. Zięby jako eksperta. - To bardzo stronnicza osoba - mówiła Izabela Jaruga-Nowacka. Zaproponowała też, żeby swoją opinię o podziemiu aborcyjnym przedstawiła Wanda Nowicka - "bezstronna" szefowa ruchu na rzecz kobiet i planowania rodziny. Ale posłowie nie wyrazili na to zgody. - Znowu wypłynęła sprawa mitu o podziemiu aborcyjnym - podtrzymywał jednak swoje stanowisko dr Antoni Zięba. - Po światowych przykładach dobrze wiadomo, że to nic, jak tylko fałszowanie badań - podkreślił. Według niego, w ten sposób środowiska dążące do legalizacji przerywania ciąży chcą przekonywać ludzi o konieczności usankcjonowania prawem zabijania nienarodzonych. Na posiedzeniu obecni byli także przedstawiciele ministerstw: Zdrowia i spraw wewnętrznych. Jednak ci nie powiedzieli zbyt wiele. - Liczba legalnych aborcji dokonanych przez lekarza w trzech dozwolonych przez ustawę przypadkach sięga za poprzedni rok 225 przypadków - powiedział podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia Marek Grabowski. - O istniejącym podziemiu aborcyjnym, jako resort zdrowia, możemy tylko domniemywać - dodał. Nic też nie wniósł Roman Wojtuszek, szef wydziału kryminalnego Komendy Głównej Policji. Stwierdził on, że według statystyk policyjnych nielegalnych aborcji jest stosunkowo niewiele.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona