Służba Bezpieczeństwa sfabrykowała dokumenty o rzekomej współpracy byłego prezydenta Lecha Wałęsy z PRL-owskimi służbami - tak po ponad 3 letnim śledztwie stwierdził pion prokuratorski oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku.
Wcześniej, tj. od 2005 roku na wniosek byłego prezydenta sprawę badał oddział gdański. Przeniesiono ją, gdy okazało się, że być może trzeba będzie przesłuchać prokuratora tegoż oddziału.
- Chodzi o dokumenty z lat 80., kiedy to SB starała się kompromitować Wałęsę przed komitetem noblowskim - powiedział Polskiemu Radiu prokurator Zbigniew Kulikowski z białostockiego IPN-u.
Dodał, że wynika to z zeznań świadków, w tym byłych funkcjonariuszy SB. Śledczy nie doczekali się natomiast odpowiedzi na pismo wysłane prawie 2 lata temu Komitetu Noblowskiego.
Prokurator nie potrafił odpowiedzieć, na pytanie, kiedy może zakończyć się śledztwo w sprawie wytwarzania dokumentów, kompromitujących przywódcę „Solidarności”.
Dane te podał we wtorek wieczorem rektor świątyni ksiądz Olivier Ribadeau Dumas.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.