Czy w powodzi przedświątecznych przygotować dostrzegamy jeszcze ich sens?
Podobno coraz więcej ludzi woli spędzać święta poza domem. Nie, nie u rodziny. Na wakacjach za granicą, w hotelach, ośrodkach wypoczynkowych. Duch w narodzie ginie? Początek zaniku ważnej tradycji? Być może. Tylko tak naprawdę trudno się dziwić.
Święta Bożego Narodzenia to dla sporej części przyzwyczajonych do tradycji ogromne logistyczne przedsięwzięcie. Zaczyna się od wielkiego sprzątania. Wiadomo, na święta musi być elegancko. Więc tygodnie adwentu, zamiast w radosnym oczekiwaniu na koniec świata i Boże Dziecię, mijają ze ścierką w ręku. Potem prezenty. Każdy musi jakieś dostać, więc godziny chodzenia po sklepach zapewnione. Do tego trzeba dodać czas na ich ładne zapakowanie. Trzeba zadbać o choinkę, trzeba kupić karpia i mnóstwo innych drobiazgów, bez których ani rusz. A potem przyrządzić, tych kilka - kilkanaście wigilijnych potraw, zadbać o pełny stół na kolejne, nieco inne smakowo dni świąt, no i koniecznie napiec ciasta. Tyle, żeby na pewno nie zabrakło. Więc trzeba zacząć już kilka dni przed świętami. Mało?
Jednym z charakterystycznych elementów mojego dzieciństwa była hutnicza syrena. Sygnalizowała koniec jednej, a początek drugiej zmiany. Wyło więc o szóstej rano, o drugiej po południu i dziesiątej wieczorem. Dziś rytm pracy jest całkiem inny. Gdy zaczyna się o... powiedzmy ósmej, siłą rzeczy trzeba pracować do szesnastej. Jeśli od dziesiątej, to do osiemnastej. W nawale obowiązków zawodowych, zajmujących praktycznie całe dni, trudno zmobilizować się do wytężonych przygotowań świątecznych. Więc gdy w końcu święta przychodzą, zamiast radości jest głównie zmęczenie. Powiększone ciężkim żołądkiem, bo przecież ktoś musi te wszystkie przygotowane specjały zjeść i znużeniem wypływającym z kolejnych wizyt u tych czy innych krewnych albo znajomych.
Świętowanie jest rzeczą dobrą. Podkreśla wagę wydarzenia. Zawsze jednak w tym świętowaniu grozi nam przerost formy nad treścią. Tak jest często w przypadku pierwszych komunii, w których przyjęcie komunijne przyćmiewa fakt pierwszego spotkania z Chrystusem. Tak jest z zawieraniem małżeństwa, do którego długie i kosztowne przygotowania skutecznie zniechęcają część młodych do kościelnego ślubu. Podobnie może być i z Bożym Narodzeniem. Co więc robić?
Nie dać się zwariować. I pamiętać, że najważniejsze przy wigilijnym stole jest nie uczynienie zadość tradycji, a autentyczne spotkanie z bliskimi. Dla wierzących – spotkanie przepełnione dodatkowo pokojem płynącym z faktu, że wspominamy tajemnice Boga, który „kiedyś stał się jednym z nas, by nas przemienić w siebie”. Takie święto może trwać bez końca...
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.