Zagadka: kto w swoim wielkim domu ma ekologiczne ogrzewanie, oświetlenie, nawet klimatyzację? Kto kocha koty i głośno mówi, że człowiek zobowiązany jest do ochrony przyrody? Jakiś zwariowany ekolog? Otóż nie...
To Benedykt XVI, wcześniej znany jako pancerny kardynał, Józef Ratzinger. Po co to piszę? Ano, z dedykacją dla ekstremalnie zielonych i ekstremalnie czarnych. Czyli dla dwóch przeciwległych biegunów, które w teorii chcą dobrze, a w praktyce... Ale po kolei.
Zieloni kontra czarni?
Co się stanie, gdy zapytamy osobę o mocno konserwatywnym światopoglądzie, czym jest ekologia i kim są ekolodzy? W wydaniu delikatnym – wzruszy ramionami i prychnie. W wydaniu ostrym – powie coś o ekonazistach, ekofaszystach. Być może też stwierdzi, że wstrętni ekolodzy nie chronią ludzi ale użalają się nad żabim skrzekiem. A co się stanie, gdy zapytać tzw. zielonego, również w wydaniu skrajnym, kim są chrześcijanie? W zależności od przynależności – można usłyszeć albo o szkodliwych matołkach, którzy myślą że Bóg dał im ziemię poddaną, więc mogą ją niszczyć (wersja light). W wersji hard – powiedzą o zbrodniarzach na naturze, którzy to np. mnożą się bez opamiętania, czym rozszerzają dziurę ozonową.
W tym obopólnym myśleniu stereotypami, jest być może i jakieś ziarenko prawdy. Tylko jak to bywa w stereotypach – z nadpsutego ziarna dobrych plonów nie będzie. A co będzie? Wzajemne niezrozumienie, które ani człowiekowi nie pomoże, ani natury nie uratuje.
Awantura o karpia
Mały przykład, jak działa sztucznie wygenerowany, niepotrzebny konflikt „ekologiczno – chrześcijański”. Od kilku lat, tuż przed Bożym Narodzeniem, obserwujemy u ekologów wzmożony ruch obrony karpia. Chwalebne. Bo i ja nie bardzo rozumiem, dlaczego niektórzy kupują na wpół martwe zwierzę, niosą do domu w folii, reanimują je w wannie przez godzin kilka, żeby potem walnąć w łeb. Nie dość, że aby cały ten proceder przebrnąć, trzeba zapomnieć o wrodzonej, ludzkiej wrażliwości, nie dość że zwierzę się bezwzględnie męczy, to jeszcze... nadajemy sobie niepotrzebnej, krwawej pracy.
W ciągu kilku lat jednak kampanie przypominające, że karp to stworzenie czujące przyniosły efekty. Coraz więcej ludzi z wyboru kupuje sprawione ryby w dzwonkach. Co więcej – prawo obecnie nakazuje humanitarne uśmiercanie tych zwierząt. I dobrze. Być może też – kontestacja, że karp to zwierzę, pomoże bardziej opornym zrozumieć, że i pies to istota czująca, i bezdomny kot lodowatą zimą – potrzebuje naszej piwnicy.
Tymczasem jednak nasi obrońcy karpia, poszli o krok za daleko. Chodzi o słynną już „drogę krzyżową karpia” z grudnia ubiegłego roku. W inscenizacji, ni to śmiesznej, ni strasznej, karp rozmawia z człowiekiem i oskarża go o wszelkie cierpienia. Tyle tylko, że jakby wciela się w... Jezusa. Fragmenty: „stacja druga: karp w płaszcz szkarłatny ubrany i wyszydzony, stacja trzecia: w sklepie wystawiony w wodzie brudnej, płytkiej pod ciężarem wrogiego powietrza upada, stacja siódma: nowy ból, przerażenie, do siatki nylonowej włożony, dusi się. Jedenasta: słowa uroczyście wypowiedziane: oto król stołu, czternasta: złożenie”.
Przyznam, że po lekturze tych ekowypocin, mimo wcześniejszego poparcia dla obrońców karpia, poparcie wycofałam. Nie, nie znaczy to, że kupię żywe zwierzę, zawinę w folię i dam w łeb. Nie dałabym mentalnie rady. Poza tym moje wrażliwe dzieci, a do tego domowe dwa psy, kot, cztery świnki morskie, królik i... rybki – nigdy by mi tego nie wybaczyły... Konsekwencja będzie inna: po prostu na kolejne działania ekologów będę patrzeć przez pryzmat tego głupawego wyskoku. I słuchać na poważnie tego, co mają do zakomunikowania, będzie trudno. Na forach dyskusyjnych można natomiast znaleźć solenne, ostrzejsze w formie zapewnienia, że wobec ekologicznej, głupiej akcji, zgorszeni ludzie, w większości chrześcijanie, nie zamierzają traktować karpia inaczej niż „tradycyjnie”. Czyli folia, wanna, i w łeb. Jakby na złość wypaczonej idei, która ich po prostu... zraniła. Bo jeśli walczy się o dobro karpia, a depcze przy tym uczucia człowieka, trudno się dziwić, że obrażony i poniżony, będzie się buntować. Czyli ekolodzy (dla karpia) chcieli dobrze, wyszło źle (i dla karpia, i dla nich samych).
Ekolog Benedykt
Tymczasem przecież, nie tędy droga. Uwaga, uwaga, wszyscy zainteresowani, a nieprzekonani, z obydwu stron: Kościół katolicki, jak również inne kościoły chrześcijańskie, dość konkretnie wypowiadają się na temat ochrony przyrody. Więc stawianie opozycji „albo chrześcijaństwo – albo ekologia” jest wyrazem ignorancji.
W takim np. Watykanie prowadzona jest segregacja odpadków, duża część energii zużywanej w watykańskich urzędach pochodzi z paneli słonecznych. W państwie kościelnym działa też „solar cooling”, czyli urządzenie produkujące zimno z energii słonecznej. Do 2014 r. mają też być zakończone prace nad budowaną pod Rzymem największą w Europie elektrownią słoneczną. Da ona energetyczną niezależność Watykanowi, który będzie mógł ją nawet... eksportować. Prawdopodobnie już niedługo również samochody papieskie będą wszystkie napędzane energią elektryczną.
"W naszej rzeczywistości silnie obecny jest klerykalizm – i to obustronny."
Papież Franciszek otworzył w poniedziałek w Watykanie międzynarodowy szczyt na temat praw dzieci.
W roku 2023 USAID wydała 72 mld dolarów na pomoc międzynarodową.
Nic złego w polskiej gospodarce się nie dzieje - uważa jednak specjalista.
Kanada powinna zostać naszym 51. stanem, wtedy nie będzie ceł - stwierdził Donald Trump.
Podróżni zamówili także 169 tys. jajecznic, 177 tys. kotletów schabowych.