Ponad trzy tysiące osób uczestniczyło w sobotę w pogrzebie Włodzimierza Smolarka. Były napastnik piłkarskiej reprezentacji Polski został pochowany na cmentarzu parafialnym w rodzinnym Aleksandrowie Łódzkim, którego był honorowym obywatelem.
Trzygodzinne uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się w południe w kościele św. Stanisława Kostki. Oprócz rodziny i najbliższych przyjaciół uczestniczyli w nich również m.in. przedstawiciele władz państwowych, lokalnych i piłkarskich, trenerzy, zawodnicy i kibice. Większość zgromadzonych osób oglądała uroczystość na telebimie ustawionym przed kościołem.
Świecka, oficjalna część rozpoczęła się od przekazania przez wojewodę łódzkiego Jolantę Chełmińską Krzyża Kawalerskiego Orderu Odrodzenia Polski, którym, za wybitne zasługi dla sportu, zmarłego pośmiertnie odznaczył prezydent RP Bronisław Komorowski. "Sukcesy Włodzimierza Smolarka były sukcesami nas wszystkich. Dzięki, niemu dotrzymywaliśmy kroku piłkarskim potęgom nawet wtedy, gdy nie dawano nam większych szans" - napisał Komorowski w liście odczytanym przez Chełmińską. Wojewoda złożyła rodzinie zmarłego wyrazy współczucia również w imieniu premiera Donalda Tuska.
W imieniu piłkarskiej społeczności Włodzimierza Smolarka żegnali prezes PZPN Grzegorz Lato i Antoni Piechniczek - trener reprezentacji, która ze Smolarkiem w składzie wywalczyła w 1982 roku trzecie miejsce w mistrzostwach świata w Hiszpanii.
"Nie jestem przygotowany na tak szybkie odejście mojego kolegi, przyjaciela z boiska. Włodku - zdecydowanie za szybko. Byłeś legendą polskiego futbolu. Byłeś pracownikiem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Planowaliśmy wspólnie mistrzostwa Europy, z których miałeś pisać raport. Kto ten raport teraz napisze? Każda bramka strzelona przez polską reprezentację będzie tobie dedykowana. Na pewno na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci i w naszych sercach" - powiedział Lato.
Piechniczek żegnając swojego podopiecznego dodał, że był to piłkarz mający w sobie "coś nadprzyrodzonego", co pozwalało mu na grę na najwyższym poziomie.
"Życie jest grą, świat boiskiem. Dla Włodka Smolarka, ku zaskoczeniu nas wszystkich, ta gra zakończyła się przedwcześnie. W pamięci ludzi sportu zostanie na zawsze jako piłkarz grający dla drużyny, ale często rozstrzygający wynik meczu po solowych akcjach. Składały się na to jego szybkość, technika, wola walki i coś z geniuszu, coś nadprzyrodzonego" - powiedział Piechniczek.
Burmistrz Jacek Lipiński nazwał Włodzimierza Smolarka "największym ambasadorem Aleksandrowa Łódzkiego". Po raz kolejny zapowiedział też, że modernizowany stadion MOSiR w zarządzanym przez niego mieście będzie wkrótce nosił imię zmarłego piłkarza.
Oficjalną część uroczystości zakończyła prezentacja filmu z fragmentami meczów z udziałem Włodzimierza Smolarka i wspomnieniami z nim związanymi. O zmarłym opowiadali m.in. jego koledzy z drużyny Widzewa. Później rozpoczęło się nabożeństwo, któremu przewodniczył kapelan łódzkiego sportu ks. Paweł Miziołek. Duchowny podkreślił, że Włodzimierz Smolarek był nie tylko wybitnym piłkarzem, ale też człowiekiem, którego bez względu na sympatie klubowe szanowali wszyscy kibice.
Po zakończeniu nabożeństwa kondukt żałobny przeszedł ulicami Aleksandrowa na cmentarz parafialny, gdzie pochowano trumnę z ciałem b. reprezentanta Polski.
Włodzimierz Smolarek piłkarską karierę rozpoczął w zespole Włókniarza Aleksandrów Łódzki. Jako zawodnik z reprezentacją Polski wywalczył trzecie miejsce w MŚ w Hiszpanii w 1982 roku. Z zespołem Widzewa dwa razy zdobywał tytuł mistrza Polski (1981, 1982) i raz Puchar Polski (1985). W swoim dorobku miał również Puchar Niemiec wywalczony z Eintrachtem Frankfurt (1988). Grał także w holenderskich zespołach Feyenoord Rotterdam i FC Utrecht.
Po zakończeniu kariery był trenerem młodzieży w Feyenoordzie. Ostatnio pracował jako poszukujący talentów skaut w PZPN. Zmarł podczas snu w środę 7 marca w swoim domu w Aleksandrowie Łódzkim. Miał 54 lata.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.