Niektóre zbrojne ugrupowania syryjskiej opozycji dopuszczały się poważnych przestępstw, m.in. porywały i torturowały członków sił rządowych - oświadczyła we wtorek organizacja broniąca praw człowieka, Human Rights Watch.
"Brutalne metody syryjskiego rządu nie mogą stanowić uzasadnienia dla przestępstw po stronie zbrojnych ugrupowań opozycyjnych. Przywódcy opozycji muszą wyraźnie powiedzieć swoim zwolennikom, że w żadnych okolicznościach nie wolno im stosować tortur czy przeprowadzać porwań i egzekucji" - zaznaczyła przedstawicielka HRW na Bliski Wschód, Sarah Leah Whitson.
W liście otwartym do Narodowej Rady Syryjskiej, głównego organu opozycji, HRW podkreśla, że wiele grup antyrządowych, które dopuszczają się przestępstw, prawdopodobnie nie należy do zorganizowanej struktury opozycji i nie wykonują rozkazów NRS.
HRW podała, że dotarły do niej doniesienia o egzekucjach wykonywanych przez grupy opozycyjne nie tylko na członkach sił bezpieczeństwa, ale i na cywilach.
Opozycja syryjska przekonuje, że opór wobec rządów prezydenta Baszara el-Asada musiał przekształcić się w walkę zbrojną, ponieważ siły rządowe do tłumienia pokojowych demonstracji skierowały czołgi i snajperów. Reżim twierdzi, że zbrojne ataki na siły bezpieczeństwa są dowodem na to, iż w kraju sieją chaos zbrojne ugrupowania terrorystyczne.
W poniedziałek toczyły się walki powstańców z siłami rządowymi w zamożnych dzielnicach Damaszku - poinformowali świadkowie. Jak pisze agencja AP, to znak, że opozycja, która ustępuje syryjskim siłom rządowym pod względem liczebności i uzbrojenia, coraz bardziej skłania się ku walce w stylu partyzanckim.
Według szacunków ONZ w wyniku tłumienia antyprezydenckich wystąpień przez siły rządowe oraz starć z dezerterami z armii zginęło co najmniej 8 tys. ludzi. Opozycja syryjska mówi o co najmniej 8,5 tys. ofiar, w większości cywilów.
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.