Niemal 300 chrześcijan uprowadzono w Syrii. Do zdarzenia doszło w okolicach miasta Rableh, niedaleko granicy z Libanem.
Uzbrojeni porywacze przyjechali wczoraj ciężarówkami do sadu, gdzie Syryjczycy zbierali jabłka. Porwali tam 150 osób, w tym kobiety i dzieci. Dzisiaj w podobny sposób uprowadzono kolejnych 130 osób. Nie wiadomo, kto za tym stoi, choć podejrzewa się prowokację na rzecz wzniecenia w Syrii konfliktu religijnego. Melchicki patriarcha Grzegorz III Laham z Damaszku oraz inni przedstawiciele Kościoła apelują do ONZ i organizacji pozarządowych, by wsparły chrześcijan w tej dramatycznej sytuacji.
Mieszkańcy Rableh szczególnie ucierpieli w czasie wojny w Syrii. Przez kilka tygodni ich miasto było otoczone kordonem rebeliantów, którzy nie pozwalali na dostarczanie żywności i leków. Dzięki działaniom papieskiej fundacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie, w tym także dzięki wsparciu Polaków, głodującym udało się w ostatnich dniach dostarczyć żywność i inne środki pierwszej potrzeby.
Ofiarami konfliktu w Syrii często padają bezbronni ludzie, w tym nieletni. Jak informuje raport organizacji Save the Children, dzieci są porywane, więzione i torturowane, a nawet używane przez wojska rządowe jako żywe tarcze. Autorzy raportu wskazują, że wiele dzieci po zakończeniu wojny będzie potrzebowało specjalistycznej pomocy, by przezwyciężyć traumę.
ONZ szacuje, że w ciągu półtora roku konfliktu w Syrii zginęło ponad 20 tys. ludzi. Syryjscy działacze praw człowieka uważają, że liczba ta jest wyższa i zbliża się już do 30 tys. ofiar.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.