Uwięziona b. premier Ukrainy w wywiadzie dla dziennika "Corriere della Sera" zaapelowała do polityków w Europie, by pomogli jej "uratować" kraj
W rozmowie z włoskim dziennikiem była szefowa ukraińskiego rządu, skazana na 7 lat więzienia za popełnienie nadużyć podczas podpisywania umowy gazowej z Rosją, oświadczyła: "Nie chcę sprawiać wrażenia, że narzekam. Wybrałam drogę walki o Ukrainę wolną i demokratyczną, o sprawiedliwość, przeciwko korupcji i oligarchii, które przekształcają mój kraj w nielegalną własność kryminalnej rodziny".
Stwierdziła również, że strażnicy więzienni, którzy jej pilnują przyjmują rozkazy od prezydenta Wiktora Janukowycza. "Przemoc, jakiej doświadczam codziennie na rozkaz Janukowycza, nie zmieni moich przekonań, nie zdławi mojego ducha, ani mojego ciała" - oświadczyła Tymoszenko.
Podkreśliła, że jej decyzja o rozpoczęciu strajku głodowego na znak protestu przeciwko, jak twierdzi, sfałszowaniu niedawnych wyborów parlamentarnych, to krok "skrajny, ale konieczny".
"Zostałam pozbawiona wszystkich innych sposobów zaprotestowania lub też wyrażenia mej opinii. Jeśli władze spróbowałyby karmić mnie pod przymusem, dokonałyby naruszenia Konwencji Europejskiej i dopuściłyby się kolejnego aktu przemocy, jaka dołączona zostałaby do długiej listy tortur, przy pomocy których próbowały mnie złamać" - stwierdziła była premier.
Zaapelowała do wspólnoty międzynarodowej, aby nie uznawała wyniku niedawnych wyborów parlamentarnych i "nie legitymizowała reżimu". "Proszę o zjednoczenie sił, by walczyć z dyktaturą i powstrzymać upadek demokracji, wolności i praw człowieka w moim kraju" - oznajmiła Julia Tymoszenko.
"Może nadszedł czas, aby w zglobalizowanym świecie międzynarodowe instytucje wypracowały strategie prowadzenia dochodzenia na temat systemów korupcji i dyktatury" - dodała była ukraińska premier.
"Transformacja Ukrainy w reżim totalitarny wydaje się procesem nieodwracalnym, ale możemy jeszcze odzyskać naszą wolność"- powiedziała Tymoszenko największej włoskiej gazecie.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.