![][1]- Teza, że pod stodołą w Jedwabnem w 1941 r. strzelano do Żydów, jest "wysoce mało prawdopodobna" - powiedział prokurator Radosław Ignatiew, prowadzący śledztwo w IPN na temat głośnej zbrodni. 19 grudnia IPN zaprezentował wyniki prowadzonego przez siebie śledztwa. [1]: zdjecia/jedwabne1.gif
- Teza, że pod stodołą w Jedwabnem w 1941 r. strzelano do Żydów, jest "wysoce mało prawdopodobna" - powiedział prokurator Radosław Ignatiew, prowadzący śledztwo w IPN na temat głośnej zbrodni. 19 grudnia IPN zaprezentował wyniki prowadzonego przez siebie śledztwa.
Takie wyniki przyniosła ekspertyza łusek od karabinów: mauser, mosin i MG 42 znalezionych w stodole, w której w lipcu 1941 spalono żydowskich mieszkańców miasteczka, oraz w grobie, w których pochowano zwłoki. Ekspertyza łusek wykazała, że pochodziły one z dwóch rodzajów broni - używanej podczas I wojny światowej i produkowanej po 1942 roku.
Leon Kieres, prezes IPN, zapytany o udział Niemców w zabójstwie jedwabieńskich Żydów, odpowiedział, że zebrany podczas śledztwa materiał dowodowy wskazuje na to, że poza ośmioma żandarmami nie było w lipcu 1941 r. w miasteczku żadnych "niemieckich formacji mundurowych".
Uchylił się jednak od odpowiedzi na pytanie, kto zabił Żydów. - Ostatnie informacje nie podważają moich wcześniejszych opinii w tej sprawie - stwierdził. Kieres ujawnił, że w kwietniu 2002 r. IPN chce wydać I tom "Białej księgi" z dokumentami na temat Jedwabnego.
Na ostateczne wyniki badań i stwierdzenie, kto był winny, trzeba jednak poczekać jeszcze do marca 2002 r. Ignatiew oświadczył, że "czyni wszelkie starania", żeby zakończyć śledztwo w pierwszym kwartale przyszłego roku.
Prokurator przyznał, że śledztwo jest wyjątkowo trudne, bo relacje świadków są sprzeczne. - Na temat jednego człowieka mam zeznania osoby, która widziała, jak feralnego dnia bił on Żyda na ulicy Jedwabnego; jego syna, który mówi, że ojciec się wtedy ukrywał poza miastem; córki, który twierdzi, że jej brat się myli, i jeszcze czterech świadków, z których każdy mówi coś innego - powiedział KAI Ignatiew. Prokurator zauważył, że pamięć świadków została "zanieczyszczona" książką Tomasza Grossa "Sąsiedzi", publikacjami prasowymi, a także uprzedzeniami światopoglądowymi i rasowymi. Np. po opublikowaniu przez prasę wiadomości o znalezieniu łusek w jedwabieńskiej stodole, w zeznaniach świadków pojawił się wątek Niemców strzelających do Żydów, o których nikt wcześniej nie mówił. - Im więcej sprzecznych zeznań, tym efekt śledztwa jest dalszy od rzeczywistości - powiedział. - Jednak dowody zgromadzone w tej sprawie pozwalają mi mieć nadzieję, że ustalenia będą bliskie faktom - podkreślił.
IPN przesłuchał 67 świadków, z których jedna trzecia była 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem. Prokurator chce jeszcze przesłuchać ok. 30 osób.
Ignatiew podał także ostateczną liczbę zamordowanych: w pierwszym grobie ok. 300-400 zwłok, w drugim: 30-50. Do tego należy jeszcze dodać 33 osoby zidentyfikowane na podstawie tzw. "gruzu kostnego" w stodole.
Zabójstwo jedwabieńsklich Żydów stało się głośne po opublikowaniu w 2000 r. przez Tomasza Grossa książki "Sąsiedzi", której autor stwierdził, że zbrodni na 1600 Żydach dokonali polscy mieszkańcy miasteczka.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.