Roman Paszke przerwał rejs dookoła Ziemi. Jak poinformował PAP w komunikacie nadanym z pokładu "Gemini 3", decyzję podjął będąc w odległości ok. 250 mil morskich od Hornu, na akwenie uważanym za jeden z najtrudniejszych rejonów żeglugi na świecie.
"Dzisiaj, 1 lutego, podjąłem decyzję o przerwaniu rejsu dookoła świata trasą pod wiatr. Długie oczekiwanie na możliwość przejścia wokół przylądka Horn i dalej Cieśniną Drake na Pacyfik okazało się ponad moje siły; nałożyły się zwłaszcza ciągłe zmiany pogody i wyjątkowo ciężkie w tym rejonie warunki" - przekazał 61-letni gdańszczanin.
Podkreślił, że warunki jakie spodziewane są tej nocy (z czwartku na piątek) i następnej doby stanowią przeszkodę i zagrożenie dla jachtu oraz dla niego.
"Wobec kolejnych niekorzystnych prognoz pogody w tym rejonie, podjąłem decyzję o zakończeniu próby samotnego opłynięcia globu katamaranem pod wiatr" - zaznaczył w komunikacie Paszke.
Mieszkający w Mrągowie 39-letni kapitan Robert Janecki, szef zespołu brzegowego, który odpowiada za to, by trasa była jak najbardziej bezpieczna powiedział PAP:
"Rozmawiałem krótko z Romanem. Przekazałem mu prognozy na najbliższe godziny i dalsze. Jeśli podjął taką decyzję, bo ja żadnej nie narzucałem, to faktycznie musi tam być +piekło+. Póki co kapitan nie zamierza zawijać do któregoś z portów, tylko bierze kurs na Wyspy Kanaryjskie skąd wystartował".
Janecki zwracał wcześniej uwagę na problem fal, które w momencie mijania przez "Gemini 3" Hornu mogą mieć wysokość od 5 do 7 metrów.
"Jeżeli się wpasuje z odpowiednim kątem żeglugi w stosunku do kierunku tej fali, powinno się udać przejść to jedno z najtrudniejszych na świecie miejsc do żeglugi. Możliwe jest jednak, że wiatr i fala stworzą warunki, które przekroczą możliwości katamaranu w żegludze pod wiatr" - przewidywał rutier.
Jak podkreślił, to nie przypadek, że w +złą+ stronę ta sztuka udała się dotychczas tylko sześciu żeglarzom, natomiast w przeciwną - glob opłynęło prawie trzystu.
Paszke wystartował z Gran Canarii 7 stycznia wieczorem. Chciał pokonać trudniejszą trasę (kurs z Europy najpierw na Horn) w czasie krótszym niż 122 dni 14 godzin 3 minuty i 49 sekund. Ten rekord ustanowił jednokadłubowym jachtem "Adrien" francuski żeglarz Jean-Luc Van Den Heede na przełomie 2003 i 2004 roku.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.