Moglibyśmy czasem pogadać nie tylko o świątecznych smakołykach. Przecież podobno w polityce chodzi o dobro wspólne.
Wiele jest spotkań przedświątecznych. Nasze było wyjątkowo -przed- świąteczne, bo już w połowie listopada. Nasze – czyli kiedyś grupki pracownic i emerytek ośrodka, a obecnie - jak ten czas leci! - już tylko emerytek. Nie bez celu tak wczesne, bo koleżanka, która co roku przed Bożym Narodzeniem i Wielkanocą pracowicie wykonuje dla nas wszystkich świąteczne gadżety, tym razem przygotowała wieńce adwentowe. Wiadomo, na taki prezent w grudniu już trochę późno.
Jedna z koleżanek na spotkanie dotarła z przeszkodami. „Cześć, spóźnialska.” To dlatego, że stania w korku było więcej niż zwykle. Pewnie jakiś wypadek albo co, bo policja jechała i straż pożarna. A te wozy strażackie to tak szerokie, że trzeba było się aż na chodnik przesunąć. „No to już wiem jaki będzie dwudziesty siódmy zarzut dla Zbigniewa Ziobry. Zakup zbyt szerokich wozów strażackich” – mruknęłam. Żarcik taki sobie, nie pierwszej jakości. Ale odpowiedź niespodziewanie ostra: „O złodziejach nie rozmawiamy!” Zamurowało mnie. Zerknęłam jeszcze w kierunku dwóch koleżanek, o których wiedziałam, że jakby co mogą mnie poprzeć. Nie, lepiej nic nie mówić. To znaczy mówić o tym, co zwykle: o zdrowiu czyli o chorobach, o lekarzach, o planach na najbliższy czas i na odległe jeszcze lato. O tym, kto przyjdzie na święta i jakie smakołyki znajdą się na świątecznym stole.
Przypomniała mi się Pewel. W drodze do kościoła słyszę strażacką syrenę. Zewsząd biegną dziarscy chłopcy, przebierają się prawie w biegu. Wóz wyjeżdża. Pewnie znowu kogoś zalało, ale kogo, jeśli ledwie pokropiło… Na horyzoncie widać wielki słup dymu. Jednak się pali.
Jak wyczytałam na tabliczkach przy budynku straży pożarnej z Funduszu Sprawiedliwości było zakupione wyposażenie, a sam wóz dofinansowany z jakiegoś innego funduszu. Dofinansowany, bo sami Pewlanie też sypnęli groszem dość hojnie.
„Pewel swoją drogą. Ale miałaś, Maryśka, zapytać na jakim koncie są te ukradzione pieniądze. Albo w jakiej nodze od stołu czy innej skrytce” – mówi moja Ewcia podczas kolejnych naszych pogaduszek, jednym okiem zerkając na ekran telewizora. „Republika”, dopóki po południu nie zjawi się reszta rodziny i nie poproszą o przełączenie na coś innego.
Miałam, nie miałam. Każdy z nas jest w swojej bańce. A moglibyśmy czasem pogadać nie tylko o świątecznych smakołykach. Przecież podobno w polityce chodzi o dobro wspólne.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Brak wiedzy o zarządzeniach narzucanych przez Rzeszę lub ich ignorowanie nie przystoi Jad Waszem
Władze Litwy poinformowały, że chodzi o rodzaj "ataku hybrydowego".
Powodem są zerwane przez konary linie energetyczne oraz ich oblodzenie.
Spory terytorialne zostałyby rozstrzygnięte dopiero po zawieszeniu broni