Nowym prezydentem Korei Południowej został Roh Moo-hyun z Demokratycznej Partii Tysiąclecia, będący katolikiem. Obejmie on urząd 25 lutego br. a jego kadencja trwa 5 lat.
W wywiadzie dla tygodnika katolickiego "Pyonghwa Weekly" opowiedział on o swym nawróceniu i stosunku do wiary. "Gdy pytają mnie o chrzest, czuję się nieco zawstydzony. W przeszłości bowiem byłem osobą bardzo logiczną i racjonalną, pozostając bardzo daleko od jakiejkolwiek wiary" - wyznał prezydent-elekt. Zaraz jednak dodał, że "życie ma w zanadrzu sprawy nieoczekiwane i nagle zacząłem wierzyć w istnienie Boga i że jest Ktoś, kto kieruje wszystkimi naszymi działaniami ludzkimi". "Dzisiaj mogę powiedzieć bardzo wyraźnie: wierzę w Opatrzność Bożą" - podkreślił nowy szef państwa. Przyjął on chrzest w 1986 r., przybierając imię Justus, wraz ze swą żoną, która na chrzcie otrzymała imię Adela. Po wyborze swego współwyznawcy na najwyższy urząd w państwie cała miejscowa wspólnota katolicka przesłała mu gratulacje i najlepsze życzenia, wyrażając przy tym pragnienie, aby mógł on pełnić wolę Bożą za pośrednictwem polityki. Przedstawiciele Kościoła katolickiego - duchowni i świeccy - oczekują zwłaszcza, że nowy prezydent będzie umacniał jedność kraju oraz harmonijne współżycie warstw społecznych, pokoleń i regionów, a także będzie działał na rzecz pojednania między Koreą Północną a Południową, wspierał kulturę życia oraz będzie w swej polityce troszczył się o najsłabszych i najuboższych.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.