Zmniejszanie się liczby chrześcijan w Ziemi Świętej jest wynikiem m.in. coraz liczniejszych małżeństw chrześcijańsko-muzułmańskich, co niemal zawsze prowadzi do wychowywania ich dzieci wyłącznie w duchu islamskim. Zdaniem franciszkanina o. Artemio Vítoresa z Kustodii Ziemi Świętej, zjawisko to przybiera coraz bardziej niepokojące rozmiary.
W wywiadzie dla włoskiej agencji "Zenit" przypomniał on, że na Bliskim Wschodzie małżeństwo jest największym ideałem dla kobiety. W przypadkach małżeństw mieszanych oznacza to, że chrześcijanka, wychodząc za muzułmanina przestaje, wyznawać swoją wiarę albo nawet przechodzi na islam, a dzieci z takich związków wychowywane są zawsze w tej religii - dodał franciszkanin. Zgodnie z tradycją muzułmańską, chrześcijanin nie może poślubić muzułmanki, dopóki sam nie przejdzie na islam. Zasada ta nie obowiązuje w przypadku małżeństwa chrześcijanki z muzułmaninem, choć w praktyce kobieta po poślubieniu wyznawcy islamu sama staje się muzułmanką - zauważył o. Vítores. Dodał, że "Koran pozwala muzułmanom poślubiać »kobiety Księgi«, czyli żydówki albo chrześcijanki", a tradycja islamska uznaje nawet za chwalebną tego rodzaju praktykę, gdyż mężczyzna taki nakłoni następnie swoją żonę do przejścia na islam, czyli będzie miał zasługę przed Bogiem. "Także dzieci z takich mieszanych małżeństw wychowywane są zawsze jako muzułmańskie, chociaż Kodeks Prawa Kanonicznego wymaga, aby w tym wypadku, a małżeństwa takie są ważne dla Kościoła, były wychowywane one w wierze katolickiej" - stwierdził zakonnik. Według niego w ciągu ostatnich 6 lat w Ziemi Świętej liczne chrześcijanki wychodziły za muzułmanów, co oznacza, że żadne z ich dzieci nigdy nie stały się chrześcijanami. Z badań przeprowadzonych w łacińskiej parafii betlejemskiej wynika, że zwykle rocznie chrzci się tam około 120 dzieci (mniej więcej po 60 dziewczynek i chłopców), tymczasem z 60 mężczyzn, którzy osiągnęli wieku uprawniający ich do małżeństwa, tylko 25-30 ożeniło się w Betlejem, reszta wyemigrowała. Tym samym mogło założyć rodziny jedynie ok. 15 kobiet, a 45 nadal czeka na taką szansę - mówił dalej franciszkanin. Dodał, że statystyki te znajdują potwierdzenie także w innych parafiach katolickich Ziemi Świętej. Inny problem polega, jego zdaniem, na spadku znaczenia instytucji małżeństwa. "Dzisiaj młody człowiek ma niewielkie możliwości założenia rodziny, głównie z tak podstawowego powodu, jakim jest brak pracy i własnego domu" - powiedział o. Vítores. Podkreślił, że "rodziny muzułmańskie, które ogólnie są liczniejsze, robią wszystko, co mogą, aby pomóc młodemu człowiekowi przynajmniej w uzyskaniu własnego mieszkania". Tymczasem nie ma tego wśród chrześcijan, którzy są mniej skłonni do solidarności - dodał. Na zakończenie rozmowy przypomniał, że w obliczu tej sytuacji franciszkanie z Kustodii Ziemi Świętej rozpoczęli realizację projektu, który zakłada budowę domów dla rodzin chrześcijańskich z Izraela i Autonomii Palestyńskiej. Inicjatywa ta liczy na szlachetność i pomoc ze strony chrześcijan z całego świata - dodał o. Vítores.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.