Kopie akt Służby Bezpieczeństwa, dotyczące założyciela ruchu oazowego ks. Franciszka Blachnickiego przekazał 5 czerwca w Katowicach Instytut Pamięci Narodowej pełnomocnikowi jego rodziny, Ewie Kusz. Wręczenia ośmiu tomów dokumentów dokonał prezes Instytutu Leon Kieres w obecności metropolity górnośląskiego abp. Damiana Zimonia.
Kopie akt Służby Bezpieczeństwa, dotyczące założyciela ruchu oazowego ks. Franciszka Blachnickiego przekazał 5 czerwca w Katowicach Instytut Pamięci Narodowej pełnomocnikowi jego rodziny, Ewie Kusz. Wręczenia ośmiu tomów dokumentów dokonał prezes Instytutu Leon Kieres w obecności metropolity górnośląskiego abp. Damiana Zimonia. Jak powiedział członek Kolegium IPN Andrzej Grajewski, akta te są spisanym przez prześladowców ks. Blachnickiego potwierdzeniem jego świętości. Są to m. in. protokoły przesłuchań i przeszukań, a także analizy komunistycznej bezpieki. Wynika z nich, że władze PRL obawiały się ks. Blachnickiego, ponieważ przełamywał on monopol państwa na wychowanie młodzieży. W aktach znajduje się także opracowanie, z którego wynika, że w latach osiemdziesiątych aż 20 proc. kleryków w polskich seminariach duchownych wywodziło się z ruchu oazowego. - Jeśli nie liczyć Jana Pawła II, to ks. Blachnicki był osobą, która w ostatnich latach najbardziej zmieniła polski Kościół. On dał Polsce nowego człowieka i nowy Kościół - stwierdził dr Grajewski. Zauważył on także, że akta, odnalezione w archiwach IPN w Katowicach, Krakowie, Warszawie i Lublinie, nie są kompletne. Braki są tym większe, im bardziej zbliżają się do daty śmierci ks. Blachnickiego. Trzeba tu wspomnieć, że początek zainteresowania policji politycznej ks. Blachnickim sięgają 1955 roku, a prowadzone przeciw niemu śledztwo zakończyło się dopiero w roku 1992, czyli 5 lat po jego śmierci. Z tego powodu ks. Blachnicki to najdłużej oskarżany przeciwnik polityczny PRL. Ewa Kusz, która jest pełnomocnikiem brata ks. Franciszka, Henryka Blachnickiego, a wcześniej sprawowała funkcję wicepostulatora w diecezjalnym etapie jego procesu beatyfikacyjnego, powiedziała KAI, że otrzymane akta trafią do wskazanego w testamencie przez ks. Franciszka spadkobiercy - Instytutu Niepokalanej Matki Kościoła. W Katowicach zostaną one poddane dalszym badaniom historycznym. Jeśli zajdzie taka potrzeba, uzupełniona zostanie dokumentacja procesu beatyfikacyjnego, choć kwerenda na jego potrzeby w archiwum Urzędu Ochrony Państwa została już dokonana w latach dziewięćdziesiątych. W każdym razie uzyskane właśnie materiał posłuży do sformułowania dalszych wniosków do IPN o udostępnienie akt oraz do przygotowania i wydania historycznego pracowania życia i działalności ks. Blachnickiego. Potem dokumenty, dotyczące samej osoby ks. Blachnickiego mają być przekazane do jego archiwum w Krościenku, a materiały, mówiące o Ruchu Światło - Życie, czyli popularnej oazie, trafią do jego archiwum w Lublinie. Abp Zimoń, dziękując prof. Kieresowi za prace które trwały ponad rok, stwierdził, że chodzi dziś nie tylko o uprawianie martyrologii, ale pokazanie, jak wiele ks. Blachnicki uczynił dla kształtowania morale narodu oraz postaw społecznych i obywatelskich. Służby Bezpieczeństwa zainteresowały się ks. Blachnickim już w latach pięćdziesiątych, gdy w czasie wygnania biskupów śląskich publicznie zabierał głos na zebraniach dekanalnych przeciwko zwołaniu synodu diecezjalnego przez narzuconego przez władze państwowe wikariusza kapitulnego. PRL-owskie władze przestraszyły się też dynamicznie rozwijającej się Krucjaty Wstrzemięźliwości - maryjnego ruchu propagującego trzeźwość i odnowę moralną. W 1960 roku posunęły się nawet do brutalnej akcji SB, mającej na celu zlikwidowanie centrali tego ruchu. Wtedy wydano też zakaz dalszej działalności Krucjaty a Prokuratura Wojewódzka wszczęła dochodzenie przeciwko ks. Blachnickiemu, oskarżając go o nielegalną działalność oraz druk biuletynów bez zgody cenzury. On sam trafił do aresztu pod zarzutem kolportowania materiałów - jak uznano - w treści swej zawierających fałszywe i tendencyjne wiadomości o rzekomym prześladowaniu Kościoła katolickiego w Polsce, co mogło wyrządzić istotną szkodę interesom Państwa Polskiego. Również założony w latach 60 Ruch Światło-Życie, podobnie jak i jego założyciel, był zwalczany przez władze PRL wszelkimi dostępnymi środkami. Ówczesne władze traktowały go jako niebezpieczny element, który zagraża państwowemu monopolowi na wychowanie młodzieży. Obawiały się też, że oazowa formacja wychowa ludzi odpornych na indoktrynację i propagandę. Dlatego przygotowywano szereg prowokacji przeciw ks. Blachnickiemu a oazy nękano represjami administracyjno-karnymi. W latach siedemdziesiątych przeprowadzono m.in. wiele akcji dezinformacyjnych w celu zdyskredytowania założyciela oaz w oczach polskich biskupów. Działania przeciwko niemu nasiliły się jeszcze bardziej w latach 80., kiedy ks. Blachnicki zdecydowanie poparł ruch "Solidarności" a na ogólnopolskim spotkaniu księży i animatorów oaz zdecydowanie wypowiedział się przeciwko inwigilacji Kościoła i przyznał, że Ruch Światło-Życie jest protestem przeciwko takiej rzeczywistości. Stwierdził, że "sama inwigilacja Kościoła jako organizacji przestępczej tyle kosztuje Polskę, że gdyby zlikwidowano ową ogromną ilość aparatu milicyjnego, podsłuchującego telefony księży i słuchającego kazań to kryzys gospodarczy mógłby być przezwyciężony". Niewygodne dla PRL były również inicjatywy społeczne ks. Blachnickiego. Tuż przed stanem wojennym założył w Polsce Niezależną Chrześcijańską Służbę Społeczną, a później poza granicami kraju, w niemieckim Carlsbergu - Chrześcijańską Służbę Wyzwolenia Narodów. Jego przesłanie solidarności wszystkich ujarzmionych przez komunizm narodów było tak radykalne, że władze natychmiast przystąpiły do działań mających na celu zmuszenie niewygodnego księdza do milczenia. W jego otoczeniu pojawili się agenci służb specjalnych a we wrześniu 1982 roku Naczelna Prokuratura Wojskowa wszczęła przeciwko niemu śledztwo. Za księdzem rozesłano list gończy z nakazem aresztowania, gdyby tylko pojawił się w Polsce lub na terenie polskiej placówki dyplomatycznej. Został oskarżony o to, że przebywając w krajach Europy Zachodniej, "wszedł w porozumienie z osobami działającymi na rzecz obcych organizacji, m.in. dywersyjnej rozgłośni Radia Wolna Europa, Klubu Paryskiego, tzw. Funduszu im. Aleksandra Sołżenicyna, w celu działalności na szkodę interesów politycznych PZPR". Uznano go za wroga PRL gdyż celem założonego przez niego stowarzyszenia CHSWN było niesienie pomocy religijno-moralnej i duchowej Polsce oraz "innym narodom zniewolonym przez sowiecki komunizm" w walce o pełne i prawdziwe wyzwolenie. Dopiero pięć lat po jego śmierci Naczelna Prokuratura Wojskowa umorzyła prowadzone przeciwko niemu śledztwo.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.