Do prawie 80 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych sobotniego zamachu bombowego w zamieszkanym przez mniejszość szyicką rejonie miasta Kweta na południowym zachodzie Pakistanu. Ok. 200 osób zostało rannych - poinformowała tamtejsza policja.
"Odnaleźliśmy kolejne ciała w zawalonym budynku. Bilans ofiar śmiertelnych wzrósł do 79" - powiedział Wazir Khan Nasir z policji na przedmieściu Kwety, zamieszkanym w większości przez szyickich Hazarów. Wcześniej informowano o ok. 60 zabitych. Większość ofiar to szyici.
Ładunek wybuchowy ukryty w cysternie samochodowej został zdetonowany zdalnie w pobliżu targowiska. W wyniku eksplozji zawalił się dwupiętrowy budynek.
Po zamachu rozwścieczony tłum ciskał kamienie w kierunku policjantów, oskarżając ich o to, że nie zapewnili dostatecznej ochrony.
To kolejny zamach w tym regionie w ostatnich dniach. Pakistańska policja mówi o eskalacji ataków, dokonywanych przez sunnickich ekstremistów.
Agencja Reutera odnotowuje, że w ubiegłym roku w zamachach zginęło w Pakistanie ponad 400 szyitów, a sprawców z reguły nie udaje się zatrzymać.
10 stycznia w trzech zamachach bombowych w Kwecie zginęło ponad 90 ludzi. Do odpowiedzialności za jeden z zamachów w zamieszkanej przez Hazarów dzielnicy przyznała się sunnicka organizacja Laszkar-e-Dżangwi.
Szyiccy przywódcy zaapelowali, by kontrolę nad Kwetą przejęło wojsko, które miałoby ich chronić.
Według Reutera zakazana Laszkar-e-Dżangwi chce wprowadzenia w Pakistanie sunnickiej teokracji i dąży do tego przez podsycanie konfliktu sunnicko-szyickiego. Dokonuje zamachów bombowych podczas uroczystości religijnych i strzela do cywilów. Jej przywódca Malik Ishaq w zeszłym roku wyszedł z więzienia, gdzie spędził 14 lat za terroryzm.
Szyici stanowią ok. 20 proc. ludności 180-milionowego Pakistanu; sunnicka większość uważa ich za heretyków.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.