Rodzina, przyjaciele, intelektualiści, mieszkańcy Krakowa oraz goście z kraju i zagranicy pożegnali w piątek Czesława Miłosza.
Uroczystościom pogrzebowym w bazylice mariackiej i klasztorze ojców paulinów Na Skałce przewodniczył kard. Franciszek Macharski. W ostatniej drodze poety uczestniczyło niemal 10 tys. osób. - Niechaj głód wieczności i niepokój jego serca ukoi Ten, który jest i był i będzie - mówił w kościele mariackim abp Józef Życiński. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęły się Mszą św. w bazylice mariackiej. Przewodniczył jej kard. Franciszek Macharski. Wraz z nim nad trumną poety modlili się abp Józef Życiński, bp Tadeusz Pieronek, biskup-nominat Józef Guzdek oraz kilkunastu kapłanów. Kard. Macharski odczytał telegram Jana Pawła II przesłany na jego ręce po śmierci noblisty. Papież przypomina w nim swoją korespondencję z poetą, w której Miłosz pisze o swoim pragnieniu "nieodbiegania od katolickiej ortodoksji". Papież zapewnił o swojej modlitwie w intencji zmarłego 14 sierpnia poety i pobłogosławił uczestników uroczystości żałobnych. - Bogactwo treści poezji Miłosza rodziło się w doświadczeniu zarówno piękna, jak i bólu życia odnoszonego do krzyża Chrystusa, we wnikaniu w głębię treści biblijnych tekstów tłumaczonych na polski. Wykracza ono poza proste schematy interpretacyjne - mówił w homilii abp Józef Życiński. - Symbolicznym przedłużeniem duchowego przesłania poety jest to, że jego prochy spoczną na Skałce - dodał metropolita lubelski. W twórczości Miłosza abp Życiński dostrzega "augustyński niepokój serca szukającego Boga". - Nie należy w tej twórczości szukać budujących morałów, gdyż wyraża ona szczerą aż do bólu prawdę o dramacie ludzkiego losu - mówił. - Uczył żyć w świecie rozdartym między rozpaczą i nadzieją. W jego poszukiwaniach wyraźnie widać augustyńskie rozdarcie, w którym trwa zmaganie dobra ze złem i powracają wielkie pytania, przykuwające ongiś uwagę sympatyków gnozy. Niczym współczesny Augustyn, Miłosz szukał i wątpił, kochał i cierpiał, żywo uczestniczył w wielkich zmaganiach między miastem Bożym a miastem tylko ludzkim - podkreślał członek Papieskiej Rady Kultury w wypełnionej po brzegi bazylice mariackiej. Dzięki ustawionemu przed kościołem telebimowi w Mszy św. uczestniczyło kilka tysięcy krakowian zgromadzonych na Rynku Głównym. O muzyczną oprawę liturgii zadbała schola gregoriańska ojców dominikanów, prowadzona przez spowiednika poety, o. Zbigniewa Krysiewicza OP. Pięknym śpiewem żegnała noblistę również wybitna śpiewaczka Elżbieta Towarnicka. Po Mszy św. spod bazyliki do klasztoru ojców paulinów Na Skałce wyruszył kondukt żałobny, któremu przewodniczył kard. Franciszek Macharski. Na przybranej żałobnymi kirami i biało-niebieskimi flagami trasie konduktu zebrały się tłumy krakowian. W ostatniej drodze Czesława Miłosza szła kompania honorowa strzelców podhalańskich, Bractwo Kurkowe w tradycyjnych kontuszach, straż miejska Krakowa, studenci, duchowieństwo, aktorzy, pisarze i poeci, a także politycy: Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki, minister kultury Waldemar Dąbrowski, poseł Kazimierz Ujazdowski. - Żegnam wielkiego poetę, wielkiego człowieka. On był bardzo bliski mojemu sercu - wyznała Anna Dymna w rozmowie z KAI. - Nie tylko przez to, co pisał, ale także przez to, jaki był. To był niezwykły, normalny, bardzo ciepły człowiek - dodała aktorka.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.