Ministerstwo Skarbu wciąż nie zdecydowało, czy odda fundacji ks. Henryka Jankowskiego działkę, na której stoi szpital pw. Najświętszej Marii Panny - donosi Dziennik Bałtycki.
Gazeta pisze: Ministerstwo Skarbu wciąż nie zdecydowało, czy odda fundacji ks. Henryka Jankowskiego działkę, na której stoi szpital pw. Najświętszej Marii Panny. Bez tej zgody Akademia Medyczna w Gdańsku, choć jest właścicielem budynku, szpitala sprzedać nie może. Grunt, na którym ponad sto lat temu stanął szpital, należy bowiem do Skarbu Państwa. - Z niecierpliwością czekamy na tę decyzję - mówi Sławomir Bautembach, dyrektor administracyjny Akademii Medycznej. - Również na transakcję, która pozwoli podreperować budżet uczelni kwotą 7,5 mln zł. Pieniądze uzyskane ze sprzedaży szpitala przeznaczone zostaną na przebudowę i modernizację pomieszczeń dla Kliniki Urologii i II Kliniki Chorób Serca. Pierwsza z nich z Kieturakisa przeniosła się do szpitala przy ul. Klinicznej, druga jest w trakcie przeprowadzki na ul. Dębinki. Gdy uda się do końca przygotować dla nich siedziby, będą pracować w lepszych warunkach. Z niepokojem na decyzję resortu skarbu czekają też nieubezpieczeni mieszkańcy Gdańska. Wierzą, że fundacja dotrzyma słowa i dalej będzie prowadzić tu szpital. - Nieraz dostałem bezpłatnie leki od tutejszych lekarzy - mówi pan Roman, mieszkaniec domu przy ulicy św. Barbary. Do końca września Ministerstwo Skarbu musi zdecydować, czy Akademia Medyczna w Gdańsku może sprzedać szpital przy zbiegu ulic Kieturakisa i Łąkowej Fundacji Szpital Kliniczny pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny w Gdańsku. Fundacja zabiega o to od roku. Jesienią 2003 r. wygrała przetarg jako jedyny oferent. - 1 października traci ważność projekt umowy przedwstępnej, którą uczelnia podpisała z fundacją prałata Henryka Jankowskiego - tłumaczy Sławomir Bautembach, dyrektor administracyjny gdańskiej uczelni medycznej. Obie strony podpisały ostatnią wersję tego dokumentu dwa miesiące temu. Do poprzednich Ministerstwo Skarbu, jako właściciel gruntu, do którego Akademia Medyczna w Gdańsku ma wieczyste prawo użytkowania, wniosło zastrzeżenia. Uznało też, że kwota 7 mln zł, za jaką uczelnia gotowa jest sprzedać budynki wraz działką liczącą ponad 8 tys. m kw. jest zbyt niska. Zarząd Fundacji zgodził się zapłacić nieco więcej. - Uwzględniliśmy wszelkie uwagi ministra skarbu - dodaje dyrektor Bautembach. - Zgadzamy się z nimi, bo lepiej zabezpieczają interes zarówno uczelni, jak i Skarbu Państwa. Nie ma możliwości sprawdzenia finansowej wiarygodności oferenta. Akt notarialny władze uczelni podpiszą więc dopiero, gdy pieniądze od nabywcy znajdą się na koncie akademii. Tymczasem dyrekcja Akademickiego Centrum Klinicznego wyprowadza z budynku przy Kieturakisa ostatnią z czterech działających tam klinik: II Klinikę Chorób Serca. Kliniki; chirurgiczna i endokrynologiczna od dawna już funkcjonują w szpitalu ACK przy ul. Dębinki. Klinika Urologii wkrótce rozpocznie pracę w szpitalu przy ul. Klinicznej. Z powodu opóźniającego się remontu pomieszczeń dla kliniki kardiologicznej, w najgorszej sytuacji są pacjenci czekający na wszczepienie defibrylatorów, stymulatorów oraz na zabiegi ablacji. W miarę wolnych miejsc są oni przyjmowani do I Kliniki Chorób Serca. Na Łąkowej działa jeszcze poradnia kardiologiczna. Swój gabinet ma też w opuszczonym szpitalu prof. Zbigniew Gruca, prezes Fundacji Szpital Kliniczny pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny w Gdańsku. Jeżeli Ministerstwo Skarbu przyklepie transakcję, to będzie ona tu prowadzić dwa szpitalne oddziały: chirurgii laparoskopowej i endoskopowej oraz kardiologii. Będą się tu mogły leczyć osoby ubezpieczone a także nieubezpieczone; bardzo biedne, bezdomne, których nie stać często na wykup leków. Fundacja zamierza wydawać im je bezpłatnie. A jeżeli minister skarbu odmówi? - Czarno to widzę - przyznaje Bautembach. - Sam dozór i ogrzewanie pustego budynku będą kosztować uczelnię ok. 2 mln zł rocznie. - Trzeba będzie całą procedurę przetargową uruchamiać od nowa.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.